18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy strach rodzić

Eliza Głowicka
Kobiety w ciąży powinny pamiętać, że mogą mieć wpływ na przebieg porodu
Kobiety w ciąży powinny pamiętać, że mogą mieć wpływ na przebieg porodu Janusz Wójtowicz
Na Dolnym Śląsku przy porodach umiera najwięcej dzieci. W środę 500 lekarzy i położnych będzie radzić, jak to zmienić.

Dolny Śląsk od siedmiu lat zajmuje niechlubne pierwsze miejsce w kraju pod względem śmiertelności okołoporodowej noworodków. Niestety, ale to w naszym regionie podczas porodów i niedługo po nich umiera najwięcej dzieci, a wiele z nich na skutek komplikacji jest do końca życia ciężko chorych. Jednocześnie, jak wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego (za 2006 r.), nasz region zajmuje drugie miejsce w Polsce pod względem liczby cesarskich cięć. Mało tego, co roku jest ich więcej o 2 proc.

Dr. hab. Mariusz Zimmer, konsultant wojewódzki ds. ginekologii i położnictwa, nie zaprzecza, że wyniki są złe.
- To wciąż jest problem, ale gonimy resztę kraju. W ciągu 4 lat poprawiliśmy wyniki o 4 promile - przekonuje. Jednak, zdaniem wielu lekarzy, to śladowa poprawa, a opieka nad ciężarnymi i rodzącymi pozostawia wiele do życzenia.

- Standardy w dolnośląskich szpitalach są przestarzałe - uważa dr Preeti Agrawal, przez wiele lat związana z wrocławską Akademią Medyczną, propagująca w ginekologii metody naturalne i prowadząca szkołę rodzenia. - Podejście położników do rodzących jest takie, jak w XIX wieku. Kobiety są traktowane przez nich przedmiotowo - grzmi lekarka.

Agrawal jest jedną z organizatorek rozpoczynającego się w środę we Wrocławiu międzynarodowego sympozjum "Świadome i nowoczesne podejście do porodu", na którym 500 lekarzy, położnych i psychologów z kraju i zagranicy, m.in. z USA, Anglii i Szwecji, będzie rozmawiało o tym, jak zmienić podejście do porodu, by nie był koszmarem dla rodzącej i nie zagrażał zdrowiu i życiu dziecka.

A że wciąż tak jest, potwierdzają relacje kobiet. Agnieszka Wilk kilka lat temu rodziła dziecko w klinice przy ul. Chałubińskiego.
- To był koszmar. Najpierw opryskliwa lekarka z izby przyjęć zrobiła mi bardzo bolesne badanie. Podczas porodu nikt mnie o nic nie pytał. Kazali się kłaść i tyle. Co prawda, była wanna do porodów w wodzie, ale tylko dla kobiet, które chodziły do szkół rodzenia - wspomina Wilk. Wynajętej położnej nie miała.
Z obawy o przebieg porodu i zdrowie dziecka wiele kobiet wybiera lekarza i położną ze szpitala, w którym chcą rodzić. Za obecność własnej położnej przy porodzie trzeba jednak zapłacić ok. 600 zł. Tak samo jak za poród w wannie i szkołę rodzenia, których Narodowy Fundusz Zdrowia nie finansuje.

Marta Kalinowska jest w ósmym miesiącu ciąży. Chodzi do szkoły rodzenia. Wybrała szpital przy Kamieńskiego we Wrocławiu.
- I szukam położnej z tego szpitala, która zajmie się tylko mną. Wolę się zabezpieczyć. Ostatnio na dyżurze w nocy rodziło 13 kobiet. Były przy nich tylko dwie położne - opowiada.
A położne narzekają, że mają ograniczone pole działania w placówkach, w których nie mają etatu.
- Czemu nie mogę pojechać do szpitala, w którym rodzi moja pacjentka ze szkoły rodzenia? - denerwuje się położna z 20-letnim stażem.

Dlaczego sytuacja jest tak zła i co należałoby zmienić w opiece porodowej? Tego wrocławscy położnicy nie chcą komentować, podając nazwisko. Dr Mariusz Zimmer, konsultant wojewódzki, uważa, że sytuację poprawiłoby zlikwidowanie małych szpitali i stworzenie 10 dużych, wiodących ośrodków, które zabezpieczą opiekę położniczą w regionie.

Ale dr Preeti Agrawal uważa, że centralizacja nie poprawi sytuacji zarówno kobiet, jaki ich dzieci.
- Musi się zmienić podejście do porodu. To kobieta, jeśli nie ma komplikacji, powinna wybierać pozycję, w jakiej chce rodzić, a nie dostosowywać się do tej najwygodniejszej dla lekarza, czyli leżącej. Nie powinna też być rozdzielana z dzieckiem po porodzie. Bliski kontakt z matką ma ogromne znaczenie dla stanu noworodka - mówi lekarka, która podkreśla, że Dolnoślązaczki praktycznie nie rodzą w domu, podczas gdy w Holandii takich porodów jest aż 30 procent. W dodatku tam śmiertelność okołoporodowa wynosi niecały 1 proc., a na Dolnym Śląsku 9 proc.

Agrawal nie kryje też, że bezpieczeństwo kobiety i dziecka w czasie porodu wiąże się nie tyle ze stanem wyposażenia szpitala, ile z przygotowaniem jego personelu.
- Bardzo dużo zależy od zaangażowania lekarza i położnej, w których rękach jest zdrowie i życie dziecka - potwierdza Alicja Daleczko, dyrektorka szpitala położniczego z Wałbrzycha. - Ale kobiety też powinny pamiętać, że mogą współdecydować o przebiegu porodu - mówi Daleczko.

A Marta Kalinowska przyznaje:
- Mam jeszcze 6 tygodni na znalezienie dobrej położnej. Musi się udać. W końcu chodzi o moje dziecko.

Inni mogą
Wojciech Puzyna, dyrektor szpitala położniczego św. Zofii w Warszawie

- Trzeba przywrócić rangę zawodowi położnej, bo warto. W Stanach Zjednoczonych, gdy z powrotem oddano porody w ręce położnych, spadła liczba zgonów noworodków. W Szwecji kobieta, u której ciąża przebiega normalnie, nie styka się z lekarzem, tylko położną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska