18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Assassins Creed: Revelations - Pożegnanie w włoskim zabójcą (recenzja gry)

Mateusz Budrewicz
Miasto potrafi zrobić wrażenie
Miasto potrafi zrobić wrażenie Materiały promocyjne
Wśród wysypu przedświątecznych premier gracze otrzymali też najnowszą odsłonę popularnej serii Assassin's Creed. Część o podtytule Revelations, tak jak pozostałe pozwala się wcielić w członka zakonu zabójców, tym razem przenosząc nas do Konstantynopola i Istambułu. To nie błąd. W grze odwiedzimy to samo miasto w dwóch liniach czasowych - w średniowieczu i renesansie.

Wyprawa do Bizancjum

Ezio Auditore, włoski Asasyn i bohater dwóch ostatnich odsłon tym razem podąża śladem swojego przodka do stolicy dawnego cesarstwa Bizantyjskiego, by tam dokończyć walkę ze swoimi odwiecznymi wrogami - Templariuszami. Mają mu w tym pomóc wspomnienia Altaira - legendarnego Asasyna, który w mieście pozostawił klucz do rozwiązania zagadki zakonu. Wszystko to zaś dzieje się w umyśle współczesnego bohatera, w którym zawarte są fragmenty przeżyć jego przodków... Brzmi zagmatwanie i tak w rzeczywistości jest - stąd jest to jedna z najlepszych historii świata gier. Jednak komuś kto nie zna poprzednich części może być ciężko połapać się w tym całym galimatiasie.

W grze kierujemy poczynaniami aż trzech bohaterów - Altairem w średniowieczu, Ezio w czasach renesansu i Desmondem we współczesności. Tak jak w poprzednich dwóch odsłonach gry najwięcej czasu spędzimy jednak jako włoski asasyn.

Rzucony w klimat Bliskiego Wschodu gracz ma możliwość zwiedzenia całego Istambułu, razem z jego największymi skarbami, w tym górującą nad miastem świątynią Hagia Sophia. Miasto doskonale oddaje klimat tamtych czasów - pełno tu kupców, rzemieślników, a także mniej przyjaznych złodziei i morderców czyhających na bohatera na każdym kroku. Przemierzając ciasne uliczki miasta można rzec, że czuć w nich aromat przypraw i kadzideł - klimat gry jest doskonały. Pozwala na to znacznie ulepszona grafika, wykorzystująca najnowsze możliwości technologiczne. Świat wykreowany jest z bardzo dokładnie, jedynie czasem zdarzają się niedopatrzenia. Są one na szczęście rzadkością.

Postrach templariuszy

Podczas walki z zakonem Templariuszy, Ezio może korzystać z całego arsenału broni białej. Zabójcy wciąż towarzyszy ukryte ostrze - znak rozpoznawczy Asasynów. Nowością jest tu z kolei drugie - hakowate ostrze, pozwalające na liczne akrobacje i wykorzystanie elementów otoczenia np. do ucieczki. Bohater nie omieszkał skorzystać z wynalazków Arabów - w jego ekwipunku pojawiły się nieznane wcześniej materiały wybuchowe.

Ezio nie jest osamotniony - tak jak ostatnio towarzyszą mu jego uczniowie z gildii zabójców. Tych można wysyłać na różnorodne misje do największych miast skupionych w basenie Morza Śródziemnego. To z jednej strony uwalnianie świata spod władzy Templariuszy, z drugiej sposób na niezły zarobek, który potem możemy wykorzystać na rozwój naszych wpływów w mieście. Templariusze są jednak czujni - często musimy bronić kryjówek przed ich atakiem. Ten element jest jedną z największych nowości serii, wymaga jednak jeszcze dopracowania, by rozgrywka nie była tak schematyczna.

Gra to nie tylko zabawa dla pojedynczego gracza - to również zabawa przez Internet ze znajomymi. Do dyspozycji dostajemy wszelakie możliwości zabawy - wśród nich np. drużynową obronę skarbu, czy ochranianie mieszkańców przed atakami drużyny przeciwnej. Zabawa zarówno w pojedynkę, jak i w grupie jest przednia.

Pożegnanie z Ezio

Werdykt może być tylko jeden - Assassin’s Creed: Revelations to najlepsza gra z całego cyklu. Co prawda ci, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z tą serią, powinni sięgnąć wpierw po części wcześniejsze, gdyż w Revelations mogą czuć się lekko zagubieni. Lepiej swoją przygodę rozpocząć od Assasin's Creed 2 i Brotherhood.

Natomiast ci, którzy zakochali się w poprzednich grach z cyklu i tutaj znajdą coś dla siebie. Ponownie otrzymujemy wielkie, otwarte miasto pełne przeróżnych wyzwań i misji. Pomimo, że Ezio nie jest już młodzieniaszkiem nadal będzie z gracją wspinał się na budynki i skakał z dachu na dach.

Chociaż czasem czuć tutaj lekkie zmęczenie materiału. To w końcu trzecia gra oparta na tym samym schemacie. Z drugiej strony jeżeli tak jak inżynier Mamoń lubicie tylko te piosenki, które już znacie - to w Revelations poczujecie się jak w domu. Jeżeli natomiast spodziewaliście się rewolucji w serii - będziecie musieli na to jeszcze chwilę poczekać.

Jest jeszcze jeden powód aby po Revelations sięgnąć. To przecież pożegnanie z ukochanym przez graczy bohaterem - Ezio Auditore, którego życie prześledziliśmy niemal od kołyski, aż do później starości. Warto chyba więc sprawdzić jak kończy się jego historia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Assassins Creed: Revelations - Pożegnanie w włoskim zabójcą (recenzja gry) - Dziennik Bałtycki

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska