Chłopak przyznał się, że w pobliskim lesie szukał pocisków z czasów II wojny światowej, wysypywał z nich proch i konstruował bomby. Co najmniej cztery samoróbki zdetonował na pobliskim polu. Oprócz prochu wrzucał tam śrubki i nakrętki. Gdy ładunki eksplodowały, odłamki raziły na odległość kilkudziesięciu metrów.
Na strychu domu, w którym mieszka chłopiec, policjanci znaleźli kilkadziesiąt pocisków karabinowych. Odkryli też gaśnice. To do nich chojnowianin sypał proch i wytwarzał iskrę za pomocą kabla elektrycznego. Były też pociski z działek przeciwlotniczych i naboje do współczesnej broni strzeleckiej.
- Zdaniem pirotechników, gdyby doszło do eksplozji, dom, w których mieszka chłopiec, przestałby istnieć - mówi Sławomir Masojć z legnickiej policji.
Młody pirotechnik trafił do policyjnej izby dziecka, a znaleziona amunicja i gaśnica z wystającymi z niej drutami - do analizy. Policjanci podejrzewają, że jest to piąta, nieukończona jeszcze bomba. Nastolatek z podchojnowskiej wsi tłumaczył, że konstruowanie bomb to jego hobby. Rodzice o tym nie wiedzieli. Sprawę bada chojnowski komisariat policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?