Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani premier już w wakacje robi nam mikołajki. Przed jesienią wiek emerytalny obniżą do 37 lat

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas Fot. Tomasz Hołod / Polskapresse
Komu, komu, bo nie chcę do domu!!! - zdaje się krzyczeć premier Ewa Kopacz podczas tournée przedwyborczego. Bo, obserwując sondaże, widzi gołym okiem, że wyborcy nie chcą jej już na urzędzie prezesa Rady Ministrów. A pani premier, co zrozumiałe, do domu nie chce za nic. Wszak córka urosła, męża nie posiada, nawet o kocie nic nie słychać... Więc... jak żyć, pani premier? Ale wolałaby, żeby to ją pytano, niż żeby sama musiała się pytać Beaty Szydło.

Ewa Kopacz, oprócz zestawu mebli dla swoich ministrów, którzy mogą podejmować ważne decyzje jedynie na oryginalnych warszawskich stołkach, przywiozła w mijającym tygodniu na Dolny Śląsk również worek pieniędzy i obietnic. Czasami to człowiek miał wrażenie, że kolega Mikołaj o imieniu Święty zaliczył czteromiesięczny falstart. Kogo tylko pani premier napotkała, to coś mu dała. Wałbrzych ma obiecane miliony na poprawę samopoczucia, które mu się pogorszyło ponad 20 lat temu, gdy pozamykano tam kopalnie. Do tej pory żaden rząd tego nie widział, a tu proszę, Ewa Kopacz pogłaskała po głowie prezydenta tego miasta i w charakterze cukierka sypnie groszem. Potem nagle zainterweniowała we wrocławskim szpitalu, gdzie zawieszono jednego lekarza, bo trochę nie zgadzał się z ministrem zdrowia. I choć szpital nie jest państwowy, a samorządowy, to Ewa Kopacz weszła, tupnęła nogą i pan doktor znów będzie pracował.

W innych wrocławskich firmach to aż dało się wyczuć lekkie zaniepokojenie i w kadrach gorączkowo sprawdzono, z kim się ostatnio rozstano, a sekretarki wisiały na parapetach, wśród paprotek, patrząc, czy nie widać zbliżającej się szefowej PO. Oczywiście pani premier skomplementowała Wrocław słowami: "Miasto jest wspaniałym ambasadorem nowoczesnego polskiego patriotyzmu w Europie". Nikt do końca nie wie, o co chodzi, ale ważne, że do tego dołożyła kwotę prawie 100 mln zł na wspomożenie Europejskiej Stolicy Kultury. Pieniądze te miały wpłynąć na konto już wiele miesięcy temu, ale jakoś przelewu nie było. Zdesperowany prezydent Rafał Dutkiewicz obgryzał paznokcie "z nerw", po drodze zadeklarował miłość do PO i że może wstąpi do tej partii. Przelewu nadal nie było. Ostatnio w desperacji (widząc sondaże?) zaczął komplementować znowu Jarosława Kaczyńskiego i to wreszcie przyniosło oczekiwany skutek, czyli przelew. Teraz do słów o Kaczyńskim: "Uważam go za jednego z najbardziej uzdolnionych i najbardziej wybitnych polityków w Polsce po II wojnie światowej" pewnie będzie musiał dodać: i Ewę Kopacz też. Tak przy okazji, zastanawia mnie, dlaczego wbrew zapowiedziom różnych polityków nie wstąpił do PO i nie wystartuje (chyba) z ich list wyborczych. Oczywiście pewnie prezydent stwierdzi swoim zwyczajem, że nie miał takich planów. Ja myślę, że jednak chodzi o coś innego: Rafał Dutkiewicz coraz gorzej znosi porażki, bo politycznych już kilka zaliczył. A sukcesu chyba po PO się nie spodziewa.

A wracając do pani premier. Dla porządku dodam tylko obietnice licznych dróg, torów kolejowych w każdą stroną, remonty szpitali, szkół, żłobków, piwa przed każdym meczem #(nie, nie, to mi żona obiecała), wszystkich bandytów za kratkami itp. Liczbą obietnic przegania już PiS, któremu chyba na chwilę wytrąciła oręż z dłoni. Żyję nadzieją, że obie partie w wyniku licytacji do 25 października wiek emerytalny obniżą nam do 37 lat, a do szkół dzieci będziemy posyłać nie w wieku 6 lat, a dopiero po skończeniu 18-tki. Taką politykę to ja lubię...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska