Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS kontra PSL w agencji modernizacji rolnictwa

Marcin Rybak
Wrocławski sąd rozstrzygnie, czy Waldemar Pawlak będzie musiał wstydzić się za swojego wrocławskiego działacza
Wrocławski sąd rozstrzygnie, czy Waldemar Pawlak będzie musiał wstydzić się za swojego wrocławskiego działacza Grzegorz Mehring
Polityk PSL ze Świdnicy oskarżony o korupcję. Łapówką miało być dyrektorskie stanowisko.

Wrocławski sąd musi rozstrzygnąć: afera korupcyjna czy polityczna prowokacja. Oskarżony jest działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego Mariusz Gregorczyk, który jeszcze niedawno uchodził za pewnego kandydata do fotela szefa wrocławskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Zamiast w wygodnym fotelu, wylądował jednak na twardej ławie oskarżonych w procesie korupcyjnym. Gregorczyk broni się, że jest niewinny, a cała sprawa to spisek ludzi z PiS.
Do rzekomego przestępstwa doszło w styczniu. Gregorczyk był pracownikiem wrocławskiego oddziału Agencji. Kiedy rozeszły się wieści, że zostanie jego szefem, do centrali Agencji przyszedł anonimowy list, w którym opisano zwyczaje Gregorczyka. Miał on bardzo często wychodzić z pracy kilkadziesiąt minut wcześniej niż powinien. Zamiast ośmiu - pracował siedem godzin i kwadrans.

Anonim potraktowano niezwykle poważnie. Osobiście przyjechał z nim do Wrocławia szef biura kontroli Agencji. Błyskawiczna, jednodniowa kontrola potwierdziła, że działacz PSL rzeczywiście często wychodził wcześniej z pracy. Kontrolerzy wyliczyli, że opuścił 93 godziny i 45 minut - 11 dni pracy.
I to w czasie kontroli miało dojść do spotkania z udziałem Mariusza Gregorczyka, szefa oddziału Agencji Zygmunta Skiby (Prawo i Sprawiedliwość) oraz kontrolera Grzegorza Stefaniaka. Dwaj ostatni zeznali, że przyłapany na łamaniu dyscypliny Gregorczyk złożył im korupcyjną propozycję. Jako pewniak na szefa oddziału ARiMR z klucza partyjnego, obiecał przełożonemu inne, atrakcyjne stanowisko w oddziale. Stefaniak miał usłyszeć, że nie straci roboty, jeśli "zamiecie sprawę pod dywan".

Wersja Gregorczyka jest inna.
- Jestem niewinny. Nie składałem propozycji korupcyjnej. To była polityczna gierka. Zostałem fałszywie pomówiony - upiera się. Jego zdaniem, dyrektor oddziału Zygmunt Skiba, desygnowany na tę funkcję przez PiS, liczył, że Gregorczyk zaproponuje mu jakieś stanowisko.
W sprawę zaangażowali się także ludzie z centrali Agencji.
- To Skiba liczył, że zaoferuję mu jakieś stanowisko w Agencji. A ja nie byłem politycznym kandydatem na szefa oddziału. Na to stanowisko był konkurs - przekonuje Gregorczyk.

Jak tłumaczy nieprawidłowości w przestrzeganiu czasu pracy? Jego zdaniem wszystko było w porządku. Miał zgodę na inne godziny pracy. Później zaczynał, bo dojeżdżał do Wrocławia ze Świdnicy, ale jednocześnie miał później kończyć. Twierdzi, że jeśli wychodził wcześniej, to w służbowych sprawach, np. doradzać rolnikom w sprawie preferencyjnych kredytów.

Działacze PSL nie mają ostatnio dobrej prasy. Oskarżani o nepotyzm w agencjach rolnych bronią się, że padają ofiarami walki politycznej. We Wrocławiu sprawę domniemanego kupczenia stanowiskami rozstrzygnie sąd.

Współpraca: Dominik Panek Radio Wrocław

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska