18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dryfujący Teatr Lalek czeka

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
W poniedziałek wpadł na parę minut do Teatru Współczesnego prezydent Wrocławia, by wręczyć trzy swoje nagrody - dwie muzyczne i jedną teatralną. Tę ostatnią odebrała Agata Kucińska za wspaniały i już wiele razy nagradzany spektakl "Żywoty świętych osiedlowych".

Zamiast mnożyć podziękowania, powiedziała, że żałuje, bo obok na scenie nie ma Maćka (Masztalskiego - przyp. KK), który nie trzyma jej za rękę w tej radosnej chwili. Swój spektakl zrealizowała właśnie w Ad Spectatores - teatrze animowanym przez Maćka Masztalskiego. Stojący obok prezydent Rafał Dutkiewicz natychmiast podał jej pomocną dłoń, co medialnie wypadło świetnie, ale nie wiedział, że ta mała dłoń wspaniałej lalkarki to pułapka.

Aktorka poprosiła osoby, które będą decydowały o wyborze nowego dyrektora Wrocławskiego Teatru Lalek, żeby postawiły na artystę, który po czterech latach posuchy zapewni teatrowi odpowiedni poziom artystyczni, nie będzie się chwalił ilością przedstawień, ale ich jakością. Prezydent uśmiechał się znacząco, że wie, o co chodzi. Na widowni siedział też dyrektor wydziału kultury we wrocławskim magistracie - Jarosław Broda. Miny nie miał zafrasowanej, choć na razie nawet przez dalekosiężne lornetki nowego dyrektora artystycznego nie widać. Od początku sezonu lalkowy teatr dryfuje. Na powierzchni utrzymuje się pewnie dzięki doświadczeniu Janusza Jasińskiego - zastępcy odchodzącego dyrektora, który niejeden teatr i festiwal wspierał swoimi umiejętnościami organizacyjnymi.

Co z tym dryfującym teatrem zrobić? Dyrektor z łapanki nie jest wyjściem najlepszym, ale na pewno konkurs jest wyjściem najgorszym, bo przeważnie zgłaszają się ci, którzy chcieliby poprawić sobie samopoczucie dyrektorską władzą. Prawdziwi artyści konkursy raczej omijają. Dobry dyrektor z kapelusza trafia się bardzo rzadko. Wrocławscy lalkarze nie mają swojego faworyta, bo też odchodzący w niepamięć dyrektor wrocławskich lalek skutecznie podzielił teatr. Źle napisałem - były dyrektor budynku przy placu Teatralnym lalek nie cierpiał i z pasją lalkowy dorobek tej sceny zniszczył, był za to fantastycznym dyrektorem własnego wizerunku oraz miejskiego parku otaczającego teatr.

W rozmowach środowiskowych o tym, kto powinien zostać restauratorem artystycznym Wrocławskiego Teatru Lalek, najczęściej pada nazwisko Krystiana Kobyłki, który od ponad dwudziestu lat kieruje Teatrem Lalki i Aktora w Opolu. Ciekawe, czy ktoś pamięta, że Krystian Kobyłka razem z Markiem Tyburem w roku 1987 założyli niezwykły teatr Kalong przy wrocławskim Imparcie i grzebali w pierwotnych rytuałach. Kto wie, jaką pozycję miałby ten teatr dziś, gdyby panowie się nie rozstali.

Czy opolskiego dyrektora ktoś będzie kusił teatrem z trzema scenami oraz piękną historią artystycznych laurów i przygód? Nie wiem. Ale to dobry kandydat, który jest także dyrektorem opolskiego festiwalu lalkowego. W tym roku nagrodę na tym festiwalu właśnie za reżyserię i nagrodę aktorską we wspomnianych już "Żywotach świętych osiedlowych" zdobyła dr Agata Kucińska. Jednym z jurorów była jej koleżanka z pracy dr Aneta Głuch. Nie zdążyła się jednak odezwać, gdy większość jurorów o wspomnianych nagrodach Agaty przesądziła.

Aneta jest pedagogiem wrocławskiej szkoły teatralnej i aktorką Wrocławskiego Teatru Lalek. Nie należała jednak do "dworu" dyrektora Roberto Skolmowskiego, toteż w ostatnich czterech latach na scenie pojawiła się ze dwa, trzy razy. Jest artystką oryginalną i ciekawie myślącą o lalkowym teatrze. Moim zdaniem mogłaby być z powodzeniem szefem artystycznym wrocławskiej sceny. Czy ktoś będzie chciał z nią rozmawiać? Nie wiem.

Wyboru dużego nie ma. Można jeszcze porozglądać się po sąsiadach. Czy stałoby się coś złego, gdyby dyrektorem artystycznym został któryś ze wspaniałych czeskich czy słowackich lalkarzy? Myślę, że w poszukiwaniu kandydatur świetnym przewodnikiem byłby zadomowiony w polskich teatrach lalkowych - nawiasem mówiąc, debiutował w Polsce, u Krystiana Kobyłki w Opolu - sympatyczny Petr Nosalek, który wyreżyserował kilka spektakli także w teatrach dolnośląskich.
Jest tam w czym wybierać. Będąc niedawno w Pradze oglądałem porywający widzów spektakl "Obludarium" ("Bestiarium"), gdzie techniki lalkowe mieszały się z żywym planem i najróżniejszymi efektami plastycznymi, a animatorami i aktorami tego przedsięwzięcia byli bliźniacy Matej i Petr Formanowie. Dobrze Państwo kojarzą - to synowie sławnego reżysera filmowego, właściciela kilku Oscarów - Milosza Formana. Matej jest scenografem i aktorem, a Petr aktorem i reżyserem. Ot, pierwszy przykład z brzegu. Czechy to też dobry kierunek poszukiwań.
Tak sobie gdybam, pewnie nikomu na nic to się nie przyda, bo wszyscy przecież wiedzą lepiej…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dryfujący Teatr Lalek czeka - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska