Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

11 listopada inaczej

Aleksander Malak
Janusz Wójtowicz
Od tygodnia media elektroniczne, które same narozrabiały (o czym dalej), bombardują mnie analizami i komentarzami na temat wydarzeń 11 listopada w Warszawie.

Ponieważ mam już serdecznie dość słuchania "wszystkich zainteresowanych stron", rozważań typu kto zawinił i kto jakiej broni użył w starciach, a także, kto się zachował godniej - kolorowi czy jednokolorowi, proponuję wylać dziecko z kąpielą i zlikwidować Narodowe Święto Niepodległości 11 listopada.

Na dobrą sprawę nie dostrzegam ani jednego argumentu przemawiającego za pozostawieniem tego święta. Już niejednokrotnie pisałem, że świętowanie w listopadzie możliwe jest np. w Brazylii (serdeczne pozdrowienia dla Brazylijczyków z okazji ich święta 15 listopada), a nie w kraju "białych niedźwiedzi", kraju zimnym i ponurym, co niewątpliwie przekłada się na tzw. świąteczną atmosferę. Już sama nazwa Narodowe Święto Niepodległości budzi wiele zastrzeżeń. Bo o jaki naród chodzi? Nie od dziś wiadomo, że w naszym kraju są dwa narody: polski i bardziej polski. Który jest który, pozostawiam bez rozstrzygnięcia. Ten podział na dwa narody, choć brzmi to dzisiaj kompletnie anachronicznie, ma swoje korzenie w sławnej opinii, że Polską rządzą dwie trumny: Piłsudskiego i Dmowskiego. Anachronizm ten jest o tyle zabawny, że Święto Niepodległości (bez epitetu "narodowe") ustanowili w 1937 roku sanacyjni piłsudczycy, a dzisiaj jego jedynymi spadkobiercami chcą być dmowszczycy.

Nie rozumiem powodów, dla których ci drudzy upodobali sobie dzisiaj akurat 11 listopada, skoro wiadomo, że jedynym mocnym wydarzeniem tego dnia w 1918 roku było objęcie przez Piłsudskiego "naczelnej komendy nad siłą zbrojną Polski". Na ich miejscu zdecydowałbym się raczej na świętowanie 28 czerwca, w którym to dniu, w 1919 roku, Dmowski podpisał Traktat Wersalski przywracający Polskę Polakom i bardziej Polakom.

Teraz o tym, co się działo w Warszawie. Mieliśmy oto do czynienia ze świętem burd i zadym. Świętem armatek wodnych, gazów łzawiących, kostek brukowych, pałek i jednego (jak się okazało) kastetu. Przynajmniej tak to nam pokazały telewizje, a wiadomo, że to, czego telewizje nie pokazują, nie istnieje. I słyszeliśmy mnóstwo pierdów o zakłócaniu podniosłej atmosfery. A podobno jeden naród tańczył, śpiewał i podskakiwał z radości, drugi zaś w spokoju i z namaszczeniem maszerował pod pomnik swojego idola.

I dlatego proponuję jak we wstępie. Albo… Albo znowelizować ustawę z 15 lutego 1989 r. (teraz to modne) i postanowić, że Święto Niepodległości obchodzone jest 11 listopada w godz. 12-14 w Warszawie na pl. Piłsudskiego (część oficjalna) i placu Zamkowym (część artystyczna). Pałki, kastety, kostki brukowe i armatki wodne "zabezpiecza" policja. Telewizja ma wolne. W końcu to święto jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska