Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stadion Miejski chce polskiego gola

Wojciech Koerber
Mecz Śląsk - Lechia Gdańsk już za nami, teraz wrocławski Stadion Miejski na Pilczycach ugości reprezentacje Polski i Italii. Obyśmy po nim nie narzekali, że - jak dotąd - bramki na naszym 40-tysięczniku zdobywali jedynie Holendrzy i Włosi.

Bo przecież Lechię załatwił Johan Voskamp. Choć przy wydatnej pomocy rosłego Marka Wasiluka, który w odpowiedni sposób - może nie do końca zgodny z przepisami - zajął się bramkarzem gości.
A teraz zajmiemy się Włochami. Trzeba wiedzieć, że to szczęśliwy kraj i szczęśliwi ludzie. Otóż, gdy o Europę chodzi, najwięcej stulatków - 16 tysięcy z okładem - żyje obecnie właśnie we Włoszech. Głównie na Sar-dynii, co jest już zresztą tematem naukowych badań. Selekcjoner Cesare Prandelli miał jednak włoską kadrę odmłodzić. A nade wszystko wyprowadzić z okopów własnego pola karnego.
Jak pamiętamy, podczas mundialu w RPA Italia nie wyszła nawet z grupy. A później z grupy chętnych do zastąpienia Mar-cello Lippiego wybrano właśnie Prandellego. Była to swego rodzaju niespodzianka, bo o ile jako piłkarz sukcesy odnosił (trzy tytuły mistrza Włoch i Puchar Mistrzów z Juventusem Turyn), o tyle jako szkoleniowiec pierwszych stron gazet nie zapełniał. Choć swoje robił. Najpierw wprowadził do Serie A Hellas Verona (1998/99), a później Venezię (2000/01). Następnie zaczął stawiać na nogi Fiorentinę, z którą związał się latem 2005 roku. Nieco wcześniej, w 2004 roku, zrezygnował natomiast z pracy w Romie, by być przy ciężko chorej małżonce. I właśnie ta tragiczna historia przysporzyła Prandellemu w ojczyźnie wielu sprzymierzeńców. W 2007 roku małżonka przegrała walkę z rakiem piersi, a prasa informowała jak samotny ojciec łączy obowiązki względem Fiorentiny z wychowywaniem dwójki dzieci.

- Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Trochę mi wstyd, że mogę to powiedzieć zupełnie szczerze dopiero teraz - bił się w piersi szkoleniowiec. W naszej ekstraklasie podobny dramat przeżywał niedawno Marek Bajor, gdy opiekował się Zagłębiem.

Spotkanie z Włochami to także okazja do przywitania we Wrocławiu Zbigniewa Bońka. Zibi planuje bowiem obejrzeć spotkanie na własne oczy. To znany kibic żużla, przyjaciel Tomasza Golloba, dziś także miłośnik tenisa oraz wyścigów kłusaków. Sam zresztą powozi. No i pozostał złotousty. Kiedyś powiedział, że aby osiągnąć w danej dyscyplinie sukces, trzeba o niej myśleć przynajmniej 24 godziny na dobę. Racja. Miał ją też wtedy, gdy irytował się, że piękne stadiony w Polsce powstały tak późno. - Bo chodzi o to, byśmy budowali Polskę dla Polaków, a nie tylko wtedy, gdy trzeba na jakiś czas podjąć gości - rezolutnie zauważył. W innym kraju żyje jednak na co dzień.

Boniek to, rzecz jasna, najbardziej klasowa reklama Polski w historii Serie A. W 1985 roku zdobył z Juventusem Puchar Europy po tragicznym meczu na Heysel w Brukseli. Tragicznym, bo przed spotkaniem doszło do zamieszek, w wyniku których zginęło 39 kibiców. Gracze Juve mieli wówczas zapewnione po 100 tys. euro na głowę. Polak całą sumę oddał jednak na pomoc rodzinom ofiar. Dlatego dziś apeluje do Franciszka Smudy, bo oddał premię, którą otrzymał za awans do europejskich pucharów po ustawionym meczu Zagłębie - Cracovia.

"Jak można nie oddać - nie mówię już Zagłębiu, ale na jakiś cel dobroczynny pieniędzy, które pochodzą z kradzieży? Moralność jest jedna i albo się ją ma, albo się jej nie ma. Mnie w 1985 roku ta kasa bardzo by się przydała, ale nie czułem się na siłach, by ją podnieść, a ty coś gadasz o kupionych i skonsumowanych już jabłkach i spuszczonej po nich wodzie. Daj Franiu sobie spokój, przestań się wygłupiać! Oddaj, czy przeznacz śmierdzącą forsę na coś wyniosłego" - apelował całkiem niedawno Boniek w swoim felietonie.

A póki co, niech nam przypomni Franio, że potrafi czynić cuda. Także przy reprezentacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska