Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co mają wspólnego służba zdrowia oraz kadra Smudy

Wojciech Koerber
I zaczął się kolejny tydzień. Tradycyjnie poniedziałkiem, na wszystkich osiedlowych siłowniach uchodzącym za Ogólnopolski Dzień Klaty. Taa, wieczorową porą na ławeczce ze sztangą nie poleżysz, wszędzie rezerwacje.

Trzeba przecież odkupić winy upojnego weekendu, zagłuszyć grzechy sumienia, znów się poczuć ura bura, król podwóra. Jest nawet taki niemłody już żarcik; na siłowni osiłek pyta osiłka: "Co robisz w sylwestra?".

Odpowiedź pada treściwa: "Jak to co? Klatę i biceps!" Wszelako nie dla młodych wyłącznie cały ten sport wymyślono. Mianowicie w Kanadzie żyje pewien starszy pan o imieniu Ed. No więc Edowi stuknęła niedawno "80" i wiecie, co sobie na tę okoliczność zafundował? Przebiegł maraton w czasie 3 godzin, 15 minut i jakichś groszy. To, rzecz jasna, rekord świata w tej kategorii wiekowej, podobnie jak wcześniejsze zejście Eda poniżej 3 godzin, gdy był już po "70". No ale na takie wyczyny trzeba mieć zdrowie. A żeby zdrowie mieć, w normalnym kraju trzeba żyć. Otóż wpadły do moich rąk dane, wedle których najwięcej stulatków żyje obecnie we Włoszech, głównie na Sardynii - 16 tysięcy z okładem (tak, to dobre słowo, większość pewnie z jakimś okładem). Aż 13 tysięcy z nich to kobiety. A jeszcze niedawno, jak pamiętam, przodowała w tej statystyce Hiszpania. Wiadomo - też słońce, też owoce morza i jeszcze sjesta po obiedzie zamiast gonitwy z pracy do pracy. Widocznie jednak klinika wieczności premiera Berlusconiego zaczęła przynosić nowe owoce. Stąd ta zmiana lidera.

Emerytura made in Poland? Tu maratonów już się raczej nie biega. Tu po "60", gdy dożyjesz i odważysz się odwiedzić lekarza, pogrozi palcem i powie tak: żadnych papierosów, żadnego alkoholu! A seks tylko z żoną, bo nie może się pan podniecać. To, oczywiście, żarcik taki, lecz odnoszę wrażenie, że w kraju naszym pięknym starsi mają siedzieć w domu, nie wychodzić czasem, i czekać aż łopatą po łbie od grabarza dostaną. No więc w zeszłym tygodniu zadzwonił do redakcji starszy pan z pytaniem, gdzie mógłby kupić "w realu" bilet na piątkowy mecz Polska - Włochy. Z bólem serca przekazałem, że - póki co - nigdzie. Że trzeba zapłacić haracz, wyrobić kartę członkowską kibica (32 zł), a przede wszystkim w internecie posiedzieć, by operację wykonać. A przecież nie każdy starszy człowiek jest komputerowo piśmienny, nie każdy ma też w zasięgu wnuczka z internetem. To co? Nie może sobie już na kadrę pójść?! Tylko domek z kart w domku układać? Trener Smuda też nie tak dawno mylił jeszcze internet z internatem. Na szczęście mam już dla tego pana dobrą wieść. Bilety schodziły kiepsko, więc od dziś do czwartku (pon.: 12-18, wt.-czw.: 9-18) można je także kupować z ręki do ręki, w kasach stadionu na Pilczycach. Bez płacenia haraczu preziowi Grzesiowi.

Wracając jeszcze do naszej służby zdrowia. Znajoma uszkodziła ścięgna w palcu i nie bardzo chce się teraz palec zginać. Potrzebna rehabilitacja. Więc lekarz, by mniej zachodu było, rezolutnie zaproponował: "a może ja pani na sztywno tego palca zrobię?" Cóż, nie każdy ma na nazwisko Kubica, taki już nasz los, szarych ludzi. Choć doktor usłyszał, że na sztywno to sam może sobie zrobić. I tak to u nas wygląda - trzeba mieć końskie zdrowie, aby chorować. I aby być kibicem kadry PZPN.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska