Prokuratura zarzuca im przyjmowanie łapówek od biznesmenów z branży medycznej. Mieli wziąć od 5 tys. do 40 tys. złotych oraz butelkę Johny Walkera.
W zamian - twierdzi prokuratura w akcie oskarżenia - faworyzowali firmy łapówkodawców w przetargach na badania laboratoryjne albo w kontraktach na kupowanie odczynników do takich badań. Oprócz wrocławskich menedżerów służby zdrowia, przed sądem stanęły też dwie osoby z Wielkopolski. Jedną z nich jest Tomasz G. , były dyrektor szpitala w Śremie, a w latach 90. wiceminister zdrowia. Cała sprawa to wątek dużego korupcyjnego śledztwa, prowadzonego przez ABW i Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi już od czterech lat. Oskarżony Maciej K. dziś sam jest szefem dużej prywatnej firmy medycznej.
Zdaniem prokuratury, w 2000 roku zażądał łapówki za kupowanie przez szpital od krakowskiej firmy odczynników laboratoryjnych. Miał domagać się procentu od wartości kupowanego towaru. Kwotę rzekomej łapówki prokuratura wyliczyła na 5 tysięcy złotych.
Dyrektor K. w śledztwie nie przyznał się do postawionych mu zarzutów. Przekonywał, że są oparte wyłącznie na pomówieniach biznesmenów. Obrona będzie przekonywać sąd, że prokuratura nie zebrała poważnych i mocnych dowodów winy Macieja K.
Szef laboratorium w szpitalu wojskowym Jacek M. wziąć miał 40 tysięcy złotych i butelkę Johny Walkera od firmy zainteresowanej umową na usługi diagnostyczne i sprzedaż odczynników. Kierownik M., razem z szefem działu zamówień publicznych szpitala, mieli pomóc w fałszowaniu przetargu na korzyść jednej z firm. W zamian dostali - twierdzi prokuratura - butelkę Johny Walkera wartą 40 złotych. Podobnie jak dyrektor K. obydwaj pracownicy szpitala wojskowego do zarzutów się nie przyznają.
Na piątkowej rozprawie wyjaśnienia składał pierwszy z oskarżonych - były wiceminister Tomasz G. Zdaniem prokuratury, pomógł krakowskiej firmie wygrać przetarg na prowadzenie szpitalnego laboratorium oraz podpisać umowę na wynajem pomieszczeń. Miał za to dostać 70 tysięcy złotych w dwóch ratach.
Tomasz G. do zarzutów się nie przyznał. Zapewniał, że żadnej łapówki od biznesmenów nie dostał. Bardzo szczegółowo opowiadał sądowi o tym jak - dzięki jego działaniom - szpital zaczął przynosić zyski i stał się bardzo nowoczesny.
Jednym z pomysłów było sprywatyzowanie szpitalnego laboratorium. Dzięki pomocy prywatnego kontrahenta laboratorium zostało zmodernizowane i wyposażone w nowoczesny sprzęt. Jego utrzymanie kosztowało też znacznie mniej niż wcześniej.
Diagnostyczne śledztwo z Łodzi
Medyczną korupcję łódzka prokuratura i ABW badają od czterech lat.
Sądom w całej Polsce przesłano już trzy akty oskarżenia. Ten, który w styczniu trafił do wrocławskiego sądu, był trzecim z kolei. Łącznie w całej sprawie zarzuty przestępstwa usłyszało już ponad 50 osób. Oskarżono 19, szykowane są kolejne akty oskarżenia.
Jak mówi rzecznik łódzkiej Prokuratury Apelacyjnej, we wszystkich wątkach śledztwa chodzi o podobne przestępstwa: o przyjmowanie łapówek od firm diagnostycznych. W zamian przejmowały one szpitalne laboratoria.
Do wrocławskiego sądu przesłano akt oskarżenia dziewięciu osób, ale w miniony piątek rozpoczęto proces sześciu z nich. Trzy będą sądzone w osobnym procesie. Wśród tych ostatnich będzie m.in. Marek M., kierownik laboratorium Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?