Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cisza wyborcza to fikcja, ale gdy ją złamiesz, słono zapłacisz

Redakcja
Piotr Krzyżanowski
Z dr. Ryszardem Balickim, konstytucjonalistą z Uniwersytetu Wrocławskiego, rozmawia Magdalena Kozioł

O północy z piątku na sobotę skończyła się kampania, a zaczęła cisza wyborcza. Czego teraz nie wolno?
Nie można prowadzić agitacji wyborczej na rzecz jakiejś partii politycznej, konkretnego kandydata albo przeciwko nim. Zakazane jest więc rozdanie ulotek, wieszanie billboardów czy spotkania z kandydatami.

Sondaże, które pokazują poparcie dla ugrupowań?
Też są niedopuszczalne. Za ich upublicznienie grozi kara od 500 tysięcy złotych do miliona. Natomiast za naruszenie ciszy wyborczej grozi grzywna, ale o jej wysokości decyduje sąd. W kodeksie wyborczym nie jest to ustalone. Jedna z partii postulowała nawet, by wyników badań nie pokazywać ludziom na miesiąc przed wyborami, ale na takie ograniczenie nie zgodzą się politycy.

Po co jest ta cisza? Ona spełnia jakąś rolę przed głosowaniem?

Założenie jest takie, że ma być czasem namysłu, refleksji, kiedy wyborcy po kampanii mogą się w spokoju zastanowić, jaką podjąć decyzję. Bądźmy jednak szczerzy - to jest fikcja.

Dlaczego tak Pan sądzi?
Do piątku do północy komitety wyborcze mogą rozklejać jeszcze plakaty, organizować spotkania i agitować. Minutę po północy tego robić już nie można. Ale w sobotę i niedzielę, w drodze do lokalu wyborczego i urn, zewsząd na nas będą spoglądać różni kandydaci. Rzucą się nam w oczy także logo ugrupowań politycznych, z których oni startują do parlamentu. Jest to agitacja czy nie? Według przepisów nie. A jeżeli kandydat - poseł, osoba bardzo rozpoznawalna, w czasie 24-godzinnej ciszy wyborczej będzie komentował na przykład filmy w telewizji, traktować to jako agitację czy nie? Kampanią to nie jest, ale ów kandydat przypomina o sobie wyborcom.

Jest jakaś szansa, że cisza kiedyś zupełnie zniknie i walka o zdobycie elektoratu będzie trwała do końca, a zatrzyma się przy wejściu do lokalu wyborczego?
Jestem zwolennikiem, by ciszę znieść i zakazać kampanii tylko w lokalu wyborczym. Nie sądzę jednak, by tak się stało, skoro od lat funkcjonuje. Tylko że sprawy coraz bardziej będą się komplikować, ponieważ życie toczy się nie tylko dookoła nas, ale także w internecie. Niemal każdy z nas ma telefon komórkowy i coraz trudniej będzie nad tym wszystkim zapanować. Uważam, że cisza wyborcza miała sens, kiedy były dwa programy wyborcze i kilka gazet.

A teraz w sieci mamy fora, blogi, komentarze i tam też jakąś złotą myślą może podzielić się kandydat, niekoniecznie na tematy polityczne...
Wpisy agitujące w sieci też są zakazane. Odpowiada karnie autor i administrator strony.

Rozumiem, że przez 24 godziny trwania ciszy wyborczej można tylko myśleć, kogo by tu skreślić przed wrzuceniem kart do urny?
Jeszcze raz powtórzę: to utrwalenie fikcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska