Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sami Swoi, bo sami swoi

Krzysztof Kucharski
Sami Swoi początkowo byli zespołem jazzu tradycyjnego, a później orkiestrą swingową
Sami Swoi początkowo byli zespołem jazzu tradycyjnego, a później orkiestrą swingową Materiały organizatora
W najbliższą sobotę Sami Swoi będą świętować swój jubileusz we wrocławskim Imparcie przy ul. Mazowieckiej 17 o godz. 19.

Czterdzieści lat temu założyciel i pierwszy lider zespołu jazzu tradycyjnego Sami Swoi, Julo Kurzawa, tak mi tłumaczył:
- Od lat gramy głównie w klubach studenckich. Od jakiegoś czasu na tych graniach spotykają się ci sami ludzie. Nasz skład właściwie sam się wykrystalizował i któregoś dnia stwierdziliśmy, że grają sami swoi. To jesteśmy Sami Swoi. Czy polski zespół jazzowy musi mieć angielską nazwę? Ta nasza bardzo dobrze się kojarzy.

To prawda, bo rok wcześniej na ekranach kin pojawiła się legendarna komedia Sylwestra Chęcińskiego "Sami swoi". Film oglądały tłumy ludzi i jazzowych Samych Swoich też słuchały tłumy. Wysłuchał ich kiedyś nawet pan Sylwester i powiedział, że jako ścieżka dźwiękowa do jego filmów nie pasują, ale grają z dużym biglem.

Tu, nad Odrą, był bardzo dobry klimat dla tego gatunku muzyki. Pierwsze kapele jazzowe powstawały we Wrocławiu w latach 50. Pod ich koniec, w roku 1957, odbył się nawet w stolicy Dolnego Śląska przegląd jazzowych zespołów, który był forpocztą festiwalu Jazz nad Odrą. Sami Swoi na ten festiwal trafili rok po swoich oficjalnych narodzinach, czyli w roku 1969, i od razu zostali zauważeni. Nagród było sporo, także na wielu zagranicznych festiwalach.

- Żeby grać, tak jak Sami Swoi na początku swojej kariery, jazz tradycyjny, trzeba było profesjonalnych muzyków - podkreśla Wojciech Siwek, jeden z twórców i animatorów festiwalu Jazz nad Odrą. - A to była właśnie grupa młodych zawodowców. Przez siedem, jeśli dobrze liczę, lat byłem ich menedżerem. Wtedy, między innymi, wokalistką Samych Swoich została początkująca piosenkarka, która świetnie się czuła w swingujących standardach jazzowych. Śpiewała bardzo przyzwoicie po angielsku i trudno było od niej oderwać wzrok. To była Hania Banaszak.

Kiedy Banaszak jechała z zespołem na swój pierwszy zagraniczny koncert do Hanoweru, dostała od mamy 20 marek. Nie mogła ich wywieźć oficjalnie, musiała przemycić. Celniczka łatwo je znalazła i Hania musiała się z nią podzielić po połowie.
Wokalistek zespół miał kilka, ale trudno nie wspomnieć o Izie Zając, nie tylko ze względu na jej urodę. Z Samymi Swoimi śpiewała też popularna przed laty w Polsce Helena Vondraczkowa.

Jak większość zespołów żyli głównie z koncertów w klubach jazzowych w całej Europie. Kiedy twórca zespołu Julian Kurzawa wyjechał na stałe do Szwecji, jego miejsce zajął inny wrocławski trębacz, dziś dyrektor Wrocławskiej Szkoły Jazzu i Muzyki Rozrywkowej - Zbigniew Czwojda.
- Po wyjeździe Kurzawy zespół był właściwie w rozsypce i mocno skłócony - wspomina Czwojda. - Przez jakiś czas graliśmy pod szyldem Nowi Sami Swoi. To były koszmarne czasy, bo w latach 80., po wprowadzeniu stanu wojennego, trudno było w Polsce zarobić złotówkę. Graliśmy głównie za granicą, by jakoś utrzymać rodziny.

Po Zbyszku Czwojdzie w roku 1991 pałeczkę przejął trzeci lider, który grywał z Kurzawą - puzonista Jan Młynarczyk. Sami Swoi nagrali dziesięć płyt i jednego singla. W najbliższą sobotę Sami Swoi będą świętować swój jubileusz we wrocławskim Imparcie przy ul. Mazowieckiej 17 o godz. 19.
============06 Autor zdjecia 5 left(4441046)============
fot. materiały organizatora
============06 Polska Picture Caption benton 8.5pt black(4441049)============

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska