Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Afera na budowie stadionu

Marcin Rybak
Budowa wrocławskiego stadionu kosztowała w sumie około miliarda złotych
Budowa wrocławskiego stadionu kosztowała w sumie około miliarda złotych Tomasz Hołod
Pozew zbiorowy przeciwko stawiającej wrocławski stadion niemieckiej firmie Max Bögl planuje złożyć do sądu 22 przedsiębiorców, którzy padli ofiarą oszustwa na budowie areny. Nie dostali łącznie prawie miliona złotych.

Jeden z podwykonawców, zaangażowanych przez Maxa Bögla, uciekł z gotówką należną swoim kontrahentom. Było to przeszło rok temu, a o sprawie pisaliśmy w "Gazecie Wrocławskiej". Chodzi o Pawła M. właściciela firmy Imtis. Do dziś prokuratura ściga go listem gończym pod zarzutem oszustwa. Śledztwo jest zawieszone.

Przedsiębiorcy zaangażowali profesjonalnego biznesowego negocjatora. - Zamierzają załatwić sprawę ugodowo - mówi negocjator Maja Wedler-Kulińska. Gdyby polubowne załatwienie sprawy się nie udało, możliwe będzie wystąpienie ze zbiorowym pozwem.

- Wzięli na budowę człowieka, który w swojej firmie nawet łopaty nie miał - denerwuje się Mariusz Wilkowski, jeden z poszkodowanych przedsiębiorców. Na budowie wykonał roboty za przeszło 68 tysięcy złotych. Nie dostał ich do dziś.

Firma Imtis w ubiegłym roku została zaangażowana do dostarczania na budowę piasku, przygotowywania wykopów i innych drobnych prac budowlanych. Jak ustaliliśmy, nie miała doświadczenia ani sprzętu, potrzebnego do realizacji kontraktu. Dlatego zatrudniła inne - małe i średnie - firmy.

Wszyscy pracowali na budowie od początku lipca. W sierpniu Paweł M. zaczął zalegać z regulowaniem rachunków. O tych zaległościach wiedzieli szefowie budowy z firmy Max Bögl.

Mimo to, pod koniec sierpnia wypłacili Pawłowi M. 570 tysięcy złotych. Nakazali mu, by z tych pieniędzy uregulował należności dla swoich podwykonawców. Nie zrobił tego. Zniknął z gotówką.
- Słyszałem, że jest gdzieś w Niemczech - mówi jeden z oszukanych.

- Nikt nie chce z nami rozmawiać - denerwuje się Tomasz Solżycki, właściciel małej firmy budowlanej, który wypożyczył Pawłowi M. koparkę oraz oddelegował pracownika do jej obsługi. Od roku bezskutecznie próbuje wyegzekwować 27 tysięcy złotych. W sierpniu napisał list do prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Chce, by jego należności zapłacił generalny wykonawca albo miasto. "Kwota 27,9 tysiąca złotych (...) dla mnie, mojej firmy i rodziny ma zasadnicze znaczenie" - napisał.

- Nic nie możemy zrobić, nie jesteśmy stroną w tej sprawie - rozkłada ręce Magdalena Malara z miejskiej spółki Wrocław 2012, właściciela areny. - My dochowaliśmy wszystkich procedur. Przedsiębiorcy padli ofiarą ludzkiej nieuczciwości.

- Też czujemy się oszukani. - odpowiada Jan Wawrzyniak, rzecznik Maxa Bögla. - Zrobiliśmy wszystko, co można, by przyczynić się do rozwiązania problemu.

Max Bögl przesłał do sądowego depozytu 150 tysięcy złotych. To różnica między sumą, z którą Paweł M. uciekł, a kwotą należną za prace wykonane przez jego kontrahentów. Te pieniądze między wierzycieli podzieli komornik. Ale pokrzywdzeni swoje roszczenia wyliczają na 915 tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław: Afera na budowie stadionu - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska