Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szansa Jędrzejaka

Wojciech Koerber
Jędrzejak wciąż ma szanse na występy w Grand Prix 2009
Jędrzejak wciąż ma szanse na występy w Grand Prix 2009 Paweł Relikowski
Tomasz Jędrzejak był mocno przybity po niedzielnym Grand Prix Challenge w Zielonej Górze. Polały się łzy. Jest jednak szansa, że Ogór liźnie w przyszłym roku jazdy w elicie.

Przypomnijmy. Jędrzejak zajął piąte miejsce, podczas gdy bezpośredni awans do GP 2009 wywalczyła pierwsza trójka: Kenneth Bjerre, Grzegorz Walasek i Sebastian Ułamek. Ten ostatni, tuż po zapewnieniu sobie miejsca na podium, nie sprawiał wrażenia rozanielonego. Długo, w ciszy i w kółeczku stał ze swoimi pomagierami, zagryzając zęby. Na zasadzie: "i co, k..., teraz, panowie?" Bo GP to także problemy.

Na razie pierwszym rezerwowym jest Niels K. Iversen (czwarty w Zielonej Górze), a drugim Jędrzejak (piąta lokata). Pozycja wyjściowa, niczego sobie. Teoretycznie rzecz biorąc, już niebawem jeździec WTS-u może otrzymać stały numer na przyszły rok. Musiałyby jednak zostać spełnione dwa warunki, a znając życie, nie zostanie spełniony żaden. Po pierwsze, z udziału w przyszłorocznym cyklu musiałby zrezygnować 38-letni Leigh Adams, o czym przebąkiwał już wiosną. Po drugie, Iversen musiałby skończyć obecny cykl w pierwszej ósemce (jest 12. ze stratą 10 punktów do Rune Holty).

- To prawda, mówiło się o tym, że Adams pożegna po sezonie Grand Prix. Ja jednak w to nie wierzę. Mówi się przecież też, że w przyszłym roku jedna z rund odbędzie się w Australii. Na pewno chciałby tam wygrać na zakończenie kariery - twierdzi trener reprezentacji Polski, Marek Cieślak.
Jędrzejakowi pozostaje więc czekać na rozwój wypadków. Na razie nie musi myśleć o poszerzeniu swojego teamu, który tworzy... jedna osoba. Brat zawodnika. Skromnie ma się to do zaplecza światowej czołówki.

Nam pozostaje też czekać na poprawę formy wielu sędziów. W Zielonej Górze po raz kolejny okazało się, że przerywanie biegów z powodu - rzekomo - nierównego startu to rzecz w tym sezonie nagminna. I bardzo modna. A to przecież chore. Jeśli stał zawodnik pod taśmą nieruchomo, a wstrzelił się w moment startowy idealnie, jest to jego mistrzostwo i jego ryzyko. Dlaczego ma być za to karany?! Co innego, gdy czołgał się pod taśmą, ewidentnie sobie w ten sposób pomagając. Wtedy należy, rzecz jasna, wyścig przerwać i powtórzyć.

I jeszcze jedno.
- To się wreszcie skończy, gdy dojdzie do jakiejś tragedii - zauważa Cieślak. - Przerywanie biegu w szczycie pierwszego łuku nie jest najlepszym pomysłem. Ten pierwszy ma jeszcze dobrą widoczność, ale ci z tyłu już g... widzą. W końcu któryś wpadnie z impetem na prowadzącego, bo nie dostrzeże, że bieg został przerwany - dodaje. Po co więc prowokować los?

Jest licencja, czyli nowy w Atlasie

Marek Łozowicki, 15-latek z Dzierżoniowa, jest od wtorku nowym żużlowcem Wrocławskiego Towarzystwa Sportowego. Adept szkółki zdał w Grudziądzu oba egzaminy - praktyczny i teoretyczny.
- Pojechał bardzo ładnie, lepiej niż myślałem. Trenować zaczął w ubiegłym roku, kiedy przyjechał do nas z ojcem. Nie jest to talent pokroju Maćka Janowskiego, ale zadatki z pewnością ma - wyrokuje trener Marek Cieślak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska