Nikt nie spodziewał się z pewnością, że WKS strzeli w piątek aż trzy bramki, bo też przesłanek ku temu było niewiele. Po pierwsze, Lech w tym sezonie, co prawda, przegrywał, ale nie tak wysoko. Uległ 1:2 Górnikowi Zabrze i 0:1 Wiśle Kraków. Sam strzelał za to mnóstwo bramek (do piątku 17).
Po drugie - Śląsk ostatnio nie zachwycał. W trzech wcześniejszych ligowych spotkaniach strzelił zaledwie trzy bramki, co dało wygraną jedynie z Cracovią. W piątkowej konfrontacji zdobył zatem w 72 minut tyle goli, ile przez poprzednie 270.
Gdyby patrzeć na wartość obu drużyn, to takie porównanie również wypadłoby na korzyść Lecha. Tak przynajmniej wynika z danych, jakie publikuje portal transfermarkt.de. Ten prestiżowy w piłkarskim światku serwis internetowy wylicza, ile obecnie trzeba by zapłacić za poszczególnych zawodników i całe drużyny. I tak: najdrożsi w Kolejorzu są Artjom Rudniew (3,3 mln euro), Semir Stilić (2,7) i Rafał Murawski (2,0). W Śląsku najwięcej płacą za Sebastiana Milę (1,8), Johana Voskampa (1,2) i Piotra Celebana (1,0). W sumie więcej warty jest Lech - 22,8 przy 14,5 Śląska. Niby w piłce pieniądze nie grają, ale jednak, przynajmniej w teorii, piłkarski potencjał jest większy u rywala.
Co zatem stało się w piątek? Czy wrocławianie zagrali tak dobrze, czy może raczej Lech tak słabo?
- Zagraliśmy najlepszy mecz w sezonie - zaskoczył na pomeczowej konferencji trener Lecha Jose Maria Bakero. Nagabywany przez dziennikarzy, że w ubiegłym roku po porażkach 0:1 też tak mówił, odparł, że zespół gra dobrze. - Śląsk strzelał bramki w momentach, w których dominowaliśmy. Wiedzieliśmy, że rywal ma ducha gry, jest dobry po stałych fragmentach, cztery strzały, trzy bramki - wypada pogratulować - powiedział Hiszpan.
- Najlepszy mecz, tak powiedział? No to ma teraz problem - skomentował słowa Bakero Orest Lenczyk. - Uważam, że stoczyliśmy bitwę z Lechem, który przyjechał pokazać swoją wyższość, licząc na umiejętności tych, którzy tworzą od pewnego czasu jakość tej drużyny. Tak, jak mówiłem, nie było autobusu w polu karnym, zawodnicy chcieli grać i to udowodnili. Inteligencja na boisku była po naszej stronie. Wszyscy, jako drużyna, zaprezentowali się bardzo dobrze, bo mimo wszystko jako zespół nie pozwalaliśmy piłkarzom Lecha na zbyt wiele - mówił szkoleniowiec wrocławian.
- Jeśli Lech zagrał najlepszy mecz w sezonie, to o Śląsku można mówić tylko w samych superlatywach - komentuje legenda WKS Janusz Sybis.
Co było najmocniejszą stroną wrocławskiej drużyny?
- Rola trenera. Orest Lenczyk. Dobrze ustawił zespół, który skutecznie krył najlepszego strzelca rywali (Rudniewa - przyp. JG). Wszyscy zawodnicy współpracowali, grali zespołowo. Słabych punktów właściwie nie było - mówi Sybis, który podkreśla, że ważna jest też dobra atmosfera, która panuje w drużynie. Indywidualnie nie chce nikogo wyróżnić, chociaż zadowolony jest - jak sam mówi - ze swojego następcy Waldemara Soboty. - Moim faworytem jest też Marian Kelemen. Rozmawiałem z nim po meczu; nie jest winny utraty bramki. Nie wypuścił piłki, a zwyczajnie jej nie sięgnął - zaznacza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?