Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaczorze Donaldzie i ty, drogi Myszko Miki, nie idźcie tą drogą

Arkadiusz Franas
Paweł Relikowski
Jestem tolerancyjny. Czasami aż za bardzo. Nerwy mi puszczają dopiero, jak ktoś zaczyna manipulować bezbronnymi, a zwłaszcza dziećmi. Tak też się stało, gdy zobaczyłem wystawę we wrocławskiej galerii BWA Awangarda.

Na szczęście mało kto o niej słyszał w ferworze walki wyborczej i jakże słusznie głośnego otwierania stadionu. Mnie ta wystawa jednak nie daje spokoju. Jej autorzy zapisali, że jest ona "Dla dzieci i dla dorosłych". I co mogły tam zobaczyć dzieci? Bohaterów disneyowskich kreskówek Kaczora Donalda i Myszkę Miki w pozie, którą pierwszy raz moje pokolenie zobaczyło w książce Michaliny Wisłockiej "Sztuka kochania".

Sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy przypomnimy sobie, że przecież Myszka Miki to myszek, czyli osobnik płci męskiej. Całą sytuację podkreśla tęcza rozpostarta nad obiema postaciami. Tęcza to symbol związany ze środowiskami homoseksualnymi.

Powtarzam, jestem tolerancyjny. I przeciwko żadnej mniejszości, etnicznej czy seksualnej, nic nie mam. Niepokoi mnie angażowanie w takie akcje dzieci, które mają jeszcze czas na egzaminy dojrzałości. Nie przekonuje mnie twierdzenie jednej z kuratorek tej wystawy, że "instalacja może być odbierana jako prowokacyjna, ale ona jest symbolem pewnej przemiany". Jakiej przemiany?

Kaczor Donald jest zabawną postacią z bajki i to dziecku powinno wystarczyć. Dopóki jest dzieckiem. Sprawy seksualności i stosunku do niej będzie rozważać nieco później. Dochodzimy do kompletnych aberracji umysłowych. Dowodem wypowiedź aktorki Kate Winslet, która z zachwytem tak mówi o swoim 7-letnim synu: "Cieszę się, że dzięki temu, że pracuję w show-biznesie, moje dzieci mają styczność z różnymi ludźmi. Jestem zachwycona, że są takie otwarte, a ich mózgi pracują w ten, a nie inny sposób. Jakiś czas temu podszedł do mnie syn i mówi: Kochana, pewnego dnia będę miał dziewczynę albo chłopaka. Co byś wolała?".

Ja bym się nie cieszył. Bardziej zaniepokoiłbym się, że dziecko już stawia takie pytania. Bo dziecko tym się różni od dorosłego, że oczekuje prostych wyborów. Odpowiedź mamusi, że jest jej wszystko jedno, nijak nie objaśnia mu świata. Tak jak dziecku nie powinno opowiadać się o aborcji, in vitro i tym podobnych sprawach wymagających umysłu dojrzałego.

Ta wystawa, wypowiedzi w stylu amerykańskiej aktorki prowadzą do rozwiązań zastosowanych w brytyjskim szkolnictwie. Nauczyciele otrzymali podobno (piszę podobno, bo aż mi się nie chce w to wierzyć) zakaz używania w obecności uczniów słów "mama" i "tata". Zamiast nich mają obowiązywać "rodzice". Wszystko po to, by dzieci mogły się nauczyć, że niektórzy ich koledzy mają np. dwie mamy. Lub dwóch tatusiów.

Chore? Dla mnie tak. Przecież tu już zaczyna się dominacja mniejszości nad większością. W ramach dbałości o dobre poczucie środowisk homoseksualnych dyskryminuje się heteroseksualnych.

Czyli ja mam ukrywać przed dzieckiem, że jestem jego ojcem?! Ciekawy jestem, co w takim razie zrobić z całym bagażem przekazu kulturowego, który mamy np. w literaturze. Na indeks trafią "Do matki" Juliusza Słowackiego czy "Do matki Polki" Adama Mickiewicza ? Chyba że znajdą się cenzorzy i spróbują "przetłumaczyć" wiersz K.I. Gałczyńskiego, którego pierwsze wersy brzmią: Ona mi pierwsza pokazała księżyc/i pierwszy śnieg na świerkach,/i pierwszy deszcz./Byłem wtedy mały jak muszelka,/ A czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne.

Po poprawkach będzie: Ono mi pierwsze pokazało księżyc/i pierwszy śnieg na świerkach,/ i pierwszy deszcz./ Byłem wtedy mały jak muszelka,/ A onego czarne wdzianko szumiało jak Morze Czarne.

Bezsens? Oczywiście, tylko historia zna takie przypadki hiperpoprawności. Agatha Christie napisała kiedyś piękny kryminał "Dziesięciu małych murzynków". Przez dziesięciolecia wszyscy znali tę książkę pod takim właśnie tytułem. Teraz wydawcy używają już tylko i wyłącznie drugiego: "I nie było już nikogo".

Powiem tak. Niektórzy ludzkość mają za zbiorowisko tępych osobników. To indoktrynacja i łopatologia. Ja takimi działaniami, jak to z Kaczorem Donaldem czy zmiany w brytyjskich szkołach, czuję się urażony.

Ktoś ten świat tak urządził, że aby było dziecko, potrzebni są tatuś, mamusia i chwila magii. Żaden minister tego nie zmieni swoimi rozporządzeniami (chyba że klonowanie).

Na świecie są ludzie biali, czarni, żółci, czerwoni i pomieszani. Każdy ma takie samo prawo do życia. Tak samo jak hetero- i homoseksualni. Jednych jest więcej, drugich mniej. Zawsze ktoś musi się dostosować. Nie próbujmy tego na siłę zmieniać.

Świat tak teraz wariuje, że w okresie przedwyborczym po raz kolejny marzy mi się Partia Ludzi Myślących Normalnie. W miarę normalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska