Ponad 650 tysięcy wrocławian ma do swojej dyspozycji tylko jedno miejsce przyjęć na wypadek bólu brzucha czy wysypki, która przydarzy się wieczorem lub w święta. Chodzi o ambulatorium internistyczne przy szpitalu im. Marciniaka przy ul. Traugutta.
Codziennie po godz. 18 i w weekendy pacjenci czekają tam w czterogodzinnej kolejce. A to dlatego, że lekarze rodzinni z przychodni nie chcą pełnić takich dyżurów i nie podpisali umów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Wyjątkiem jest poradnia przy Szpitalu Kolejowym przy al. Wiśniowej, ale przyjmuje tylko swoich pacjentów. Sobotnio-niedzielne dyżury pełnią też na przemian przychodnie przy pl. Dominikańskim i ul. Dobrzyńskiej, ale tylko do godz. 18.
Pracownicy pogotowia skarżą się, że ludzie z wygody wzywają ich do wszystkiego, np. bólów pleców i kaszlu, z którym uporałby się lekarz rodzinny. Ale gdy ktoś chce sam przyjechać na pogotowie, to okazuje się, że na miejscu nie ma lekarza.
- Żonę naprawdę mocno rozbolała głowa, więc zadzwoniłem na 999 i spytałem, czy mogę ją tam zawieźć. Usłyszałem, że powinienem jechać do ambulatorium. Ale tam czeka się godzinami, więc poradzono mi wezwać karetkę - wspomina pan Ryszard.
Wrocławianin sam chętnie zawiózłby żonę do lekarza na pogotowie, żeby nie zajmować karetki, która mogła zostać wezwana do wypadku. Ale w podstacjach pogotowia nie ma już dyżurujących lekarzy. W nocy każdy zespół karetki ma lekarza, ale są oni cały czas w ruchu. I pacjent ma wielkie szczęście, jeśli lekarz akurat nie wyjechał na interwencję.
Zdaniem dr. Krzysztofa Dudka z kliniki medycyny ratunkowej to lekarze rodzinni powinni zapewnić dyżury wieczorne i w święta. Ale tego nie robią.
- Odsyłają chorych. W przychodni na Starym Mieście wisi kartka, że w dni wolne w przypadkach nagłych należy dzwonić na 999. Aż się zagotowałem - denerwuje się. Przepisy dotyczące podstawowej opieki zdrowotnej nie określają, jak powinna wyglądać pomoc medyczna po godz. 18.
Ale w Poznaniu jest rozwiązanie. W czterech podstacjach pogotowia dyżurują po godz. 18 i w święta lekarze rodzinni.
Anna Szarycz, dyrektor wydziału zdrowia w urzędzie miejskim obiecuje zająć się sprawą:
- Wiemy, że jest spór, co należy do obowiązków pogotowia, a co do lekarzy rodzinnych. Zbadamy ten problem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?