Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Miodek: Znienacka i znacka, niestety i stety

prof. Jan Miodek
Forma znienacka, w staropolszczyźnie wariantywna wobec postaci znienaczka, etymologicznie i morfologicznie spokrewniona z nadzieją, bo pochodząca od zaprzeczonego "ne-nadeja" z przedrostkowym "z-", pierwotna z-nienadz-ka, jeszcze w XV wieku znaczyła tyle, co "powoli, pomału, bez pośpiechu, stopniowo": "Północne krainy po lekku a znienacka były narodami napełnione" - pisał Maciej Stryjkowski w XVI wieku, "Znienacka, pomału" - czytamy w słowniku Grzegorza Knapskiego z roku 1621.

Dziś znienacka to, oczywiście, "w sposób nieoczekiwany, nagły, niespodziewanie, raptownie": "Znienacka pocałował ją w rękę", "Wejść dokądś znienacka", "Zagadnąć, zapytać kogoś znienacka" - czytam w V tomie "Uniwersalnego słownika języka polskiego" pod red. prof. Stanisława Dubisza z roku 2003.

"Znienacka oklaski" - pisze też Wojciech Kuczok w swych "Opowieściach słychanych" z roku 1999, ale zaraz po tej konstrukcji następuje zdanie: "Znacka całuję Amelę w brzuch". Owa zaś Amela "żacha się wdzięcznie".

- Jak cudownie mój współkibic chorzowskiego Ruchu gra i bawi się tutaj językiem! Tak jak na przykład wielu z nas - w żartach, naturalnie - na czyjeś niestety zareaguje okrzykiem stety! stety!, tak i pisarz z Górnego Śląska formę znienacka przekształca w będącą jakby jej przeciwieństwem postać znacka, a od używanego tylko w aspekcie dokonanym czasownika żachnął się, żachnęła się urabia niby-niedokonane żacha się.

A że on takie przetwarzanie słów bardzo w swej twórczości preferuje, zapowiada już sam tytuł przywołanego zbioru: Opowieści słychane. - Przecież w codziennym obiegu językowym znajduje się tylko ciąg niesłychany, niesłychana, niesłychane (= "o którym się nie słyszało, nadzwyczajny, niezwykły, niebywały, niespotykany"). No to Kuczok postanowił napisać coś słychanego!

Gdy zwierzyłem się kiedyś swemu wnuczkowi, że od dzieciństwa nie przepadam za słowem majtki (no a już groteskowo brzmią one dla mnie w odniesieniu do męskich krótkich spodenek), ten natychmiast zareplikował: "To na majtka, członka załogi na statku, też mówisz spodenek?!".

Ostatnio zaś, gdy na podwórku przyrządzał zupę z wielu traw, rezolutnie zarządził: "Musimy ją teraz upysznić".

- Skoro można coś ulepszyć, udoskonalić, umocnić, nie mówiąc już o powszechnie obśmianym (także przez księży!) ubogaceniu, to dlaczego zupy nie można by upysznić?!

Jaka może być pointa dzisiejszego odcinka?

- Tylko taka: bawmy się językiem gdzie się da i jak się da! Od wielu lat daje nam w tym względzie chlubny przykład red. Andrzej Górny swymi coraz popularniejszymi krzyżówkami w piątkowych i sobotnich wydaniach "Gazety Wrocławskiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska