Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław mój już widzę ogromny. I żaby mi nie przeszkadzają

Arkadiusz Franas
Paweł Relikowski
Mogą sobie panowie Adam Hofman i Tomasz Poręba drzeć ulotki Platformy Obywatelskiej, mówiąc, że PO chwali się inwestycjami, które powstały nie dzięki niej. Możliwe, że i częściowo mają racje.

Tylko kto za kilka lat będzie pamiętał, kim byli i Hofman, i Poręba? Mogą jacyś inni politycy zarzucać Rafałowi Dutkiewiczowi, że chwali się autostradową obwodnicą Wrocławia tak, jakby to ratusz stał się jej sprawcą. OK, bo faktycznie, oficjalnie i realnie, inwestorem było państwo. Tylko, co ci politycy mają do zaoferowania, by zapisać ich na kartach historii? Bo, proszę Państwa, chyba nawet nie zdajemy sobie sprawy, w jak doniosłej chwili żyjemy. Nigdy, od czasów nadburmistrza Georga Bendera (co to rządził Breslau w latach 1891-1912 i zrobił z niego metropolię) i powojennego podnoszenia Wrocławia z gruzów nie przeżywaliśmy tak istotnych zmian w funkcjonowaniu tego miasta. O obwodnicach mówiło się od lat. I to lat przedwojennych. Ruszono ze śródmiejską, ale nadal jest tylko we fragmencie, a zanim powstaną kolejne odcinki, trzeba naprawiać te początkowe. I nagle jest. Całe 35,4 kilometra.

My, wrocławianie i Dolnoślązacy, musimy wiedzieć, dzięki komu mamy teraz takie żniwa inwestycyjne. Nie możemy zapomnieć, że zaczął walkę prezydent Bogdan Zdrojewski. Niewątpliwie wiele potu wylał, by powstała ta droga, jego długoletni zastępca, a i przez chwilę też prezydent Stanisław Huskowski. I potem przyszedł kwiecień 2003 roku, kiedy wojewoda Stanisław Łopatowski wydał decyzję lokalizacyjną dla AOW. Dokładnie cztery lata później jego następca Krzysztof Grzelczyk podpisał pozwolenie na budowę mostu Rędzińskiego.

Momentem zwrotnym jednak okazało się przyznanie Polsce i Wrocławiowi organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012. Ta impreza stała się katalizatorem wielu inwestycji. Od tej chwili było wiadomo, że cała para pójdzie na zbudowanie tej kluczowej dla stolicy Dolnego Śląska drogi. A jeśli chodzi o Euro 2012 dla Wrocławia, to tu musimy nisko pokłonić się dwóm przyjaciołom (podobno nadal nimi są, choć ciągle wspomina się o wielkiej rywalizacji między nimi), czyli obecnemu marszałkowi Sejmu RP Grzegorzowi Schetynie i prezydentowi Rafałowi Dutkiewiczowi. To oni wzniecili ten ogień. I przez to zachodnia część Wrocławia stała się wielkim placem budowy. I jak by się nie ustawiać i nie kombinować, to trzeba przyznać, że AOW wybudowano za rządów premiera Donalda Tuska. Co więcej. dla niektórych zabrzmi to fatalnie, ale w rządzie tym za infrastrukturę odpowiada Cezary Grabarczyk. Tego mu nikt nie odbierze, choć może mu odbierze stanowisko za "inne dokonania".

Nawet nie wiedzą Państwo, jak ciężko się pisze tekst pochwalny. Uff... Jak ciężkie musiało być życie takiego dziennikarza w "Trybunie Ludu"...

Tak to są ludzie (a lista może być i dłuższa), którzy przejdą do historii Wrocławia. Nie dlatego, że coś zniszczyli czy spalili, ale za zbudowanie pierwszej po 1011 latach istnienia tego grodu obwodnicy. Tak jak do historii przejdzie człowiek, wynika, że po raz drugi, który wymyślił stadion na granicy Maślic i Pilczyc. Mowa, oczywiście, o Rafale Dutkiewiczu. Przyznaję, że nigdy nie byłem zwolennikiem tego pomysłu, gdy był w fazie projektu. Uważałem, że należy wziąć się za odnowienie Stadionu Olimpijskiego i to naszemu miastu wystarczy. Pan prezydent się uparł i dopiął swego. I mimo że poglądu nie zmieniam, nie zamierzam dyskutować z faktami dokonanymi. Mamy olbrzymi, nowy stadion. I cieszę się z tego i nie zmierzam kontestować rzeczywistości w stylu - a nie mówiłem, tak się nie uda - i czekać na jakieś kolejne potknięcia przy wykańczaniu obiektu. Nie podoba mi się, jak niektórzy niczym sępy złowieszczą: nie zdążą do walki Adamka z Kliczką, nie uda się... Szczerze. Znając co nieco prezydenta Rafał Dutkiewicza i styl jego rządzenia, nie dopuszczam takiej myśli. Podejrzewam, że wolałby osobiście stanąć 10 października naprzeciw olbrzyma z Ukrainy, niż do tego dopuścić. Może jeszcze gdzieś się potkniemy o niepozbierane cegły, może jakieś krzaki nie zostaną w pobliżu posadzone i trudno będzie dojechać na stadion, ale walka o mistrzostwo świata w kategorii ciężkiej na Stadionie Miejskim we Wrocławiu się odbędzie.

Powiem krótko: zawsze byłem dumny z tego, że jestem wrocławianinem, ale w ostatnich dniach to uczucie się spotęgowało. Po prostu, naprawdę mój Wrocław widzę wreszcie ogromny. I zupełnie mi nie przeszkadza, że niektórzy politycy próbują to wykorzystać w stylu prasłowiańskiego przysłowia: Konia kują, żaba nogę podstawia. A niech sobie podstawia.

PS Nawet nie wiedzą Państwo, jak ciężko się pisze tekst pochwalny. Uff... Spociłem się. Jak ciężkie musiało być życie dziennikarza w "Trybunie Ludu"... Mieli jeszcze gorzej, bo musieli pisać nieprawdę. A ja nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław mój już widzę ogromny. I żaby mi nie przeszkadzają - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska