Stawką nie tylko możliwość walki o medale, ale i olimpijska nominacja na Londyn. By mieć pewność udziału w igrzyskach, trzeba awansować do finału A. Paszporty czekają bowiem na pierwszych 11 osad, a to oznacza, że ostatnia ekipa finału B obejdzie się smakiem.
Przypomnijmy, że eliminacje zakończyła nasza czwórka na odległym miejscu, lecz w repasażu pokazała już charakter. Zwyciężyła przed ubiegłorocznymi mistrzami Europy - Niemcami.
- Trochę to na nas ciążyło, że coś nie wyjdzie i jest po zabawie. Ale półfinał będzie jeszcze lepszy. Po prostu w repasażu pojechaliśmy po swojemu i dało to efekt, bo w przedbiegu jechaliśmy tak, żeby przypadkiem się nie zmęczyć. Dodatkowo nabraliśmy też wiary w nasze możliwości - mówi nam Rańda.
Co poza tym? - Poza tym nic ciekawego tu się nie dzieje. Tylko trening, wyro, start, wyro i tak na okrągło. Choć miałem też przyjemny trening w klubie fitness, do którego muszę chodzić ze względu na moje kolano. Przypadkiem przełączyłem telewizor na toruńską żużlową GP, idealnie trafiając na ostatnie dwa biegi przed półfinałami. Podobały mi się te mijanki Hampelka, choć Jonsson też miał swój dzień. Sercem jestem za Jarkiem, ale... kibicuję Gregowi - zdradza szlakowy, człowiek z wrocławskiego Sępolna, zatem w jego żyłach musi płynąć metanol. Nie krew.
- No i żal mi Roberta Sycza, bo zasłabł tu w pokoju przed startem i nie było z nim ciekawie. Jeszcze następnego dnia mu w głowie szumiało - kończy Kieras. Dziś ma ważny dzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?