Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto sekretne życie wrocławskiego kina

Marta Wróbel
Kamil Kędzoń i Marcin Barszczyk w kabinie projekcyjnej
Kamil Kędzoń i Marcin Barszczyk w kabinie projekcyjnej Piotr Warczak
Kiedy publiczność zajada popcorn, czekając na film, oni biegną z jednej kabiny projekcyjnej do drugiej. Jak nikt znają kino od kuchni i wstydliwe tajemnice widzów. O kinooperatorach pisze Marta Wróbel.

Nie. Nie chodzimy na fitness - uśmiecha się Marcin Barszczyk, szef kinooperatorów we wrocławskich kinach Helios przy ul. Kazimierza Wielkiego i w Magnolia Park. A wydawać by się mogło, że "pracownik kina zajmujący się obsługą urządzeń projekcyjnych" (według definicji "Słownika wyrazów obcych") spokojnie siedzi w kabinie i ogląda kolejne seanse wraz z widzami. Nic bardziej mylnego. Najczęściej można spotkać go w biegu.

Po czym można poznać kinooperatora?
W Heliosie przy ulicy Kazimierza Wielkiego jest ich sześciu. Ubrani w wygodne buty, zaopatrzeni w rodzaj krótkofalówek, tzw. walkie-talkie, wciąż są w biegu. Mają swój język (mówią na przykład "sklejka", ale o tym później), wchodzą do windy i wychodzą z niej inną stroną niż "cywile", czyli kinomani. A potem wybiegają z windy i pokonują labirynt schodów i kilka par drzwi. I biegną w stronę jednej z siedmiu kabin projekcyjnych.

W tym czasie w dziewięciu salach kinowych widzowie spokojnie zajadają popcorn, czekając na kolejną projekcję. Czasami robią też inne, mniej dozwolone rzeczy. Ale przed kinooperatorami, którzy obserwują ekran przez specjalną szybę w kabinie, nic się nie ukryje.

Co widzą kinooperatorzy?

Unoszący się nad salą kinową dym z papierosów (to dzięki smudze światła, która pada z projektora), a nawet osoby próbujące dostać się bez biletu na seans wejściem ewakuacyjnym.
Kinooperator to także ktoś w rodzaju strażnika kina, kto pracuje na trzy zmiany po osiem godzin dziennie. Zajmuje się również konserwacją sprzętu, którego w kabinach nie brakuje. A kiedy już usiądzie w jednej z nich na chwil parę, żeby upewnić się, czy projekcja przebiega bez zakłóceń i zaduma się nad filmem, który jest akurat wyświetlany, wydawałoby się, że znajduje się nie w kinie, a w słynnej Fabryce Andy'ego Warhola. Taki klimat tym pomieszczeniom nadają wielkie srebrne rury, które odprowadzają ciepłe powietrze od projektora na zewnątrz budynku.

Dzień z życia kinooperatora
- Kinooperatorem może zostać właściwie każdy, kto ma techniczną smykałkę - mówi Tomasz Delmanowicz, z wykształcenia etnolog i elektronik w jednej osobie.

Tzw. okres wdrożeniowy trwa trzy miesiące, ale po upływie tego czasu nowicjuszowi pozwala się tylko na włączenie projektora. Nauka innych czynności trwa trochę dłużej. Kinooperatorami zostają ci, którzy działają szybko i zwracają uwagę na szczegóły. Ta pierwsza umiejętność przydaje się w kryzysowych sytuacjach - kiedy zabraknie na kilka sekund prądu i trzeba od nowa uruchomić całą machinerię. Lub kiedy dystrybutor przyśle do kina przez pomyłkę rolkę z filmem z... niemieckim dubbingiem. To też się zdarza.

Taśma filmowa przechodzi długą drogę od dystrybutora do projektora. Film "przyjeżdża" do kina w kilku rolkach (około 2 km taśmy) w kartonach. Potem kinooperator skleja rolki "sklejką", czyli specjalną taśmą montażową. Film ląduje na wielkich szpulach, czyli "platerach" napędzanych przez silniki. Później trafia do projektora analogowego (jeśli jest to tradycyjna klisza). Natomiast, kiedy pokaz jest cyfrowy (w 2 D albo 3 D), "plater" nie jest potrzebny. Wtedy kopia odtwarzana jest z dysku twardego.

Kinooperator wypuszcza też przed seansem reklamy, które leżą pogrupowane na półkach w kabinach projekcyjnych. Po wyświetleniu taśma z powrotem trafia do pudła i przenosi się do innego kina. A kinooperator biegnie do kolejnej kabiny projekcyjnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Oto sekretne życie wrocławskiego kina - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska