18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy nas razi goła pupa?

Anna Gabińska
fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Prawdziwy naturysta równie chętnie umówi się na rozmowę w kawiarni (ubrany), jak i w saunie (rozebrany). Nie będzie podniecał się golizną, bo ekscy-tująca jest osoba odpowiednio ubrana w tekstylia. Taką dopiero chce się rozpakować...

Nowy prezes wrocławskiego aquaparku Krzysztof Hołub na początku sierpnia zaczął się zastanawiać, czy nie wprowadzić
zakazu korzystania z saun nago. - Mamy sygnały od naszych klientów, że w sytuacji, gdy muszą się rozebrać w saunie, odczuwają dyskomfort - wyjaśnił. Dodał też, że tych klientów coraz mniej przychodzi, bo nie chcą być zobaczeni w stroju Adama lub Ewy przez kolegów z biura. I wprawdzie wróble ćwierkają, że zakazu nie będzie, to jednak wypowiedź prezesa mocno podgrzała wrocławskich saunowiczów.

- Według mnie to zwykła wiocha - zdenerwowała się Marta Wilga, wrocławska studentka. - Może jeszcze krzyż w saunarium powieśmy albo na wzór Arabów oddzielmy kobiety od mężczyzn? - kpiła.
Jej zdaniem jednak coraz więcej osób przychodzi do sauny. Czyli we Wrocławiu jest coraz mniej osób wstydliwych. Przeciwnego natomiast zdania był zapytany przez nas inny bywalec saun Marek Kowalski, pracownik biurowy.

- Nie chodzi o wstyd, ale jeśli koło mnie rozwala się obrzydliwy, goły facet, to od razu tracę ochotę na jakikolwiek relaks. Nie jestem za segregacją ludzi na ładnych i brzydkich, ale nie mam też ochoty podziwiać walorów niektórych ludzi. A oni często zachowują się prowokacyjnie. To jest dopiero wiocha. Okrycie dla wszystkich to dobry pomysł - twierdzi.

Ślązacy oczom nie wierzą

O tym, że nagość nadal jest tematem tabu, można się dobrze przekonać na przykładzie osiedla Musiała w mieście Czeladź na Górnym Śląsku. Tam od kilku miesięcy działają rzymskie termy. Mieszkańcy sąsiedniego bloku ostro protestują. Termy znajdują się w pięknie wyremontowanym Pałacu Saturna, którego właścicielem jest teraz Leszek Pustułka.

Od początku lipca termy otworzyły też swoje tarasy na świeżym powietrzu. Dzięki temu bywalcy sauny mogą korzystać z usług ośrodka również poza budynkiem. Ale zgodnie z założeniem rzymskich term, po ich terenie ludzie chodzą... nago. To nie podoba się z kolei czeladzianom z sąsiadujących z pałacem wieżowców. Osoby mieszkające na wyższych piętrach (od czwartego aż do dziesiątego), gdy wychodzą na balkon, mają przed oczami golasów przechadzających się pałacowymi alejkami.

- Musimy na to patrzeć codziennie. Takie paradowanie na golasa nie jest przecież przyzwoite. To nie tylko moja opinia, ale również innych sąsiadów. Co gorsza, golasów oglądają także dzieci, które schodzą się na naszą klatkę schodową. Powoli zaczynamy mieć tego dość - mówi Krystyna Barsz-czyszyn. Z kolei Annie Kubat i Inez Gerlipp takie sąsiedztwo nie przeszkadza.

- Co w tym złego, że ludzie chodzą tam nago? Robią to dla "zdrowotności". Poza tym takimi nas stworzono i nagość nikomu z nas nie jest obca - mówi Anna Kubat. Niektórzy mieszkańcy pytają, dlaczego właściciel, gdy remontował budynek, nie umieścił tarasów z jego drugiej strony. Leszek Pustułka mówi jednak, że tak nie dało się zrobić ze względu na istniejącą architekturę i możliwość zbudowania parkingów tylko od strony ulicy. Dla zażegnania sporu właściciel term postanowił jednak, że podwyższy ogrodzenie o 6 metrów. Czeka tylko na pozwolenie na jego budowę.

O nagich klientach term, należących do Pałacu Saturna, rozmawiają już nie tylko sąsiedzi pobliskich bloków, ale w coraz szerszym stopniu opinia publiczna. Nagusów podglądają bowiem już nie tylko dzieci, młodzież i dorośli, którzy tłumnie gromadzą się na klatce schodowej pobliskiego wieżowca, ale mieszkańcy całej Czeladzi i innych miast powiatu będzińskiego.

Do Pałacu Saturna codziennie telefonują dziennikarze regionalni i ogólnopolscy. Tymczasem klientom term zainteresowanie ośrodkiem w ogóle nie przeszkadza. Nie zwracają też większej uwagi na ludzi z sąsiedniego bloku, którzy non stop stoją na balkonach i patrzą, co dzieje się na terenie rzymskich term.

- To sprawa tych ludzi, czy z podglądania nas mają uciechę, czy też nie. Ja przyjeżdżam tu, aby się zrelaksować i doprowadzić swój organizm do porządku. W termach nagość jest czymś normalnym, więc nie rozumiem, skąd ta cała bulwersacja ludzi z okolicznych bloków - dziwi się Marcin Górzyński z Łodzi.

Ale taka Czeladź nie ma problemów z nagusami w centrum miasta. Tymczasem we Wrocławiu, kilka lat temu, wiekowe kamienice w Rynku, które niejedno w historii miasta już widziały, musiały zmierzyć się z widokiem bladej, bo anglosaskiej golizny.

Gdy tanie linie lotnicze uruchomiły do naszego miasta połączenia, weekendowi turyści z Wysp, zachwyceni taniością Wrocławia (a wcześniej Krakowa) lubili tutaj zorganizować sobie wieczór kawalerski. I pili wtedy może nie tężej niż my sami potrafimy wypić podczas takiej okazji, ale im dopisywała wówczas iście rozpinana fantazja. Co bardziej rozgrzany balowicz ściągał nie tylko rogi i warkocze Wikinga, w które był ustrojony, ale wskakiwał do Zdroja - jednej z pereł fontann wrocławskich - w samych skarpetkach, prawdopodobnie nieświeżych. I choć robili to raczej nocą, to sypały się mandaty za obrazę moralności. Świecili przecież pośladkami i interesy im dyndały na świeżym powietrzu.

- Mandat im się należał - uważa pan Roman, wrocławski naturysta. - Nago można występować na plaży albo w saunie czy na spotkaniu naturystycznym - wylicza. Pan Roman jest po pięćdziesiątce, ma niebieskie oczy. We wrocławskich saunach: w aquaparku, Redeco, przy Teatralnej, w hotelu Wrocław bywa cztery razy w tygodniu. Kiedyś aktywnie działał w strukturach wrocławskiego klubu naturystów, ale po 1989 roku klub się rozpadł. Dlatego pan Roman nie chce się ujawnić przed Czytelnikami, bo "ojciec Rydzyk i inni sukienkowi" doprowadzili do tego, że nagość jest w Polsce zakazana i zeszła do podziemia. - Nawet nam plażę pod Tresnem zaorali - wzdycha. Na temat pomysłu prezesa Hołuba mówi bez ogródek: - Bez sensu. Człowiek w saunie powinien siedzieć na ręczniku, a nie się nim okrywać. Trzeba wypocić toksyny. Gdy dostaną się do ręcznika, to z powrotem będą w nas wchodzić - oburza się.

Pracuje w dużej firmie, spotyka się z klientami. Z częścią z nich umawia się w kawiarniach poza biurem, ale z częścią prowadzi rozmowy w saunie. Na golasa. - Wtedy dopiero człowiek jest sobą i nic nie musi udawać - tłumaczy.
Jego przygoda z naturyzmem zaczęła się od wakacji nad morzem w Jarosławcu, gdy miał 12 lat. Były lata 60. Zobaczył w pewnym miejscu rodzinę: ojca, matkę i trzy córki, wszystkich nagich, jak Pan Bóg stworzył. - Dziewczyny były w podobnym do mojego wieku. Jedna zobaczyła, że się przyglądam, to zawołała mnie. Podszedłem, rozebrałem się i już na golasa pływałem razem z nimi, grałem w siatkówkę i badmintona. Było świetnie!

Mówi, że od tego czasu wcale nie zwariował. W domu nie paradował nago. Ale gdy wyjeżdżał nad wodę, zawsze znajdował sobie ustronne miejsce, choćby w tataraku, żeby poopalać się bez kąpielówek. - Niektórzy podglądają z lornetkami, inni się gapią, choć nie włażę im w oczy - opowiada. Najbardziej lubi uczucie, gdy w naturze rozbierze się do rosołu, że jest "całą gębą w przyrodzie".
- Prawdziwy naturysta zawsze sprząta miejsce, w którym odpoczywa, a potem sprząta śmieci po sobie - podkreśla. I dodaje, że jeśli ktoś tego nie robi, jest zwykłym gangsterem przyrodniczym i dewiantem. Bo po co leży na golasa na łonie natury, jeśli jej nie szanuje? Tłumaczy, że nie chce epatować nagością na plaży wśród tekstylnych, jak śpiewał Zbigniew Wodecki w wielkim przeboju lat 80. "Chałupy Welcome To", bo co to za przyjemność robić z siebie sensację. - Co innego wśród innych naturystów, gdzie nikt się w nic nie wpatruje, jak sroka w gnat, nie naśmiewa się z ułomności sylwetki - wyjaśnia.

Ile się można rozebrać?

Psycholog Maciej Buda uważa, że fakt, iż Polacy się wstydzą nagości, oznacza, że jeszcze mało świata widzieliśmy. Coś w tym musi być: we Francji, Hiszpanii od kilkudziesięciu lat wszystkie panie opalają się topless na plażach, nad polskim Bałtykiem tylko najodważniejsze. W Sopocie zresztą nawet nie one są problemem radnych. Ich drażni widok rozebranych prawie do naga turystów. Postanowili już z nimi walczyć.

ZOBACZ TEŻ: W NIEMCZECH WROCŁAWIANIE PARADUJĄ PO SAUNIE NAGO
Zwrócili się z apelem do właścicieli i dzierżawców lokali gastronomicznych, by zwracali uwagę swoim rozebranym klientom, aby się ubrali, zanim skorzystają z oferty danego obiektu. Wojciech Fułek, przewodniczący Rady Miasta Sopotu, zastrzega, że na razie radni nie planują wprowadzać lokalnego prawa, które zakazywałoby, tak jak np. w Barcelonie, paradowania w stroju kąpielowym w innym miejscu niż plaża.

Polscy naturyści na swoich stronach internetowych piszą, że ich ruch w Polsce się prężnie rozwija. Na żadnej jednak nie podają ani jednego nazwiska swych działaczy. Przypominają, że nie tylko Grecy, Rzymianie i Japończycy w starożytności kąpali się nago, bo uważali, że "ciało jest piękne, a wstyd fałszywy". W XVIII i XIX wieku prym w szerzeniu tej dewizy wiedli - tak, tak, coś w tym musi być - Anglicy. Jeśli wierzyć wiedzy naszych nudystów, publiczne morskie kąpieliska zostały w Europie spopularyzowane przez królów Jerzego III i IV. W roku 1840 nagie kąpiele ponoć były popularne na plażach Wielkiej Brytanii. Obyczajność przywróciła dopiero królowa Wiktoria, która miała zalecać, by nawet nogi od fortepianu były przystojnie zasłonięte, cóż dopiero nóżki damskie.
W XX wieku na nowo trud szczepienia naturyzmu wzięli na siebie Niemcy. W 1900 roku grupa młodych ludzi zwanych Wędrowne Ptaki w weekendy wędrowała po okolicach i - jeśli warunki były ku temu sprzyjające, kąpali się i opalali nago. Naturyzmu zakazywał Hitler.

CO u nas na plażach?

Obecnie plaże naturystyczne można znaleźć w każdym kraju Europy. Plaże typu CO (clothing optional: ty decydujesz, czy opalasz się nago, czy w ubraniu), są popularne w Hiszpanii i w Danii. W Polsce o plaży CO można tylko pomarzyć. Coś się jednak i u nas zmienia, skoro Kabaret Moralnego Niepokoju zauważa: "Kiedyś, żeby zobaczyć pośladki, trzeba było odchylić majtki. Dziś żeby zobaczyć majtki, trzeba odchylić pośladki".

Wsp. Anna Zielonka "Dziennik Zachodni", Marcin Torz, Kamila Grzenkowska "Dziennik Bałtycki"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska