Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwóch już się bije. Czy pojawi się ten, który z tego skorzysta?

Arkadiusz Franas
Paweł Relikowski
PO - 45,43 procent, PiS - 36,09 procent. Czy ten wynik z 2007 roku może powtórzyć się za pięćdziesiąt kilka dni? Moim zdaniem jest to bardzo prawdopodobne. Może nie dokładnie, jeśli chodzi o liczby, ale o proporcje. Wydaje mi się, że trochę więcej niż 4 lata temu zdobędą "maluchy", czyli SLD (wtedy jako LiD - 11,52 procent i PSL - 6,74). Ale na czyją korzyść z tej dwójki, to już będzie chybił trafił.

Wygląda mi to w ten sposób, bo widać, jak ludzie są już zmęczeni i znudzeni tymi ciągłymi wojnami podjazdowymi PiS i PO. Naparzanka niczym na ringu bokserskim. W tej chwili tradycyjnie, jak przed każdymi wyborami, PiS zagonił PO do narożnika, tylko że macha rękami, a ciosy nie dochodzą. Generalnie to może by zorganizować pojedynek premiera z prezesem w tej dyscyplinie? Krótko i będziemy wiedzieli, kto na deskach. Zwłaszcza że obaj panowie podobno chodzą w jednej wadze. Przyjmując kategorie zawodowe, bo wszak z zawodowcami mamy do czynienia, będzie to waga superśrednia, limit do 76,2 kg. Piszę podobno, bo nie wiem, czy Państwo zauważyli, ale parametry fizyczne polityków to bardzo strzeżone dane. Do tej pory nie ustalono wzrostu Napoleona (rozpiętość od 157 do 170 cm), więc co mówić o prezesie (od 160 do 167) czy premiera (od 174 do 178).

Wróćmy do ostatnich wydarzeń. Pokazówki w stylu wyrywania o tej samej porze w każdym dużym mieście stron z broszurek stają się mało przekonujące. I nawet nie chodzi o to, co w tych broszurach było. PO niech broni się sama. Ludzie natomiast widzą, jak Polska się zmienia i mają w nosie, czyja to w rzeczywistości zasługa. To podobnie jak z dobrą kondycją polskiej gospodarki za czasów dwuletnich rządów PiS-u. Wtedy niektórzy też tłumaczyli, że to zasługa ekipy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, która wcześniej kierowała państwem. Jak było w rzeczywistości? Niech nad tym ślęczą analitycy. PiS wpisuje sobie to do księgi zasług.

Podobnie coraz mniej działają na ludzi pokazówki w stylu "polityk to też człowiek". Na przykład oglądanie minister Katarzyny Hall ze spuszczonymi spodniami u rehabilitanta czy romantyczny spływ kajakiem "przypadkowo" napotkanego posła Joachima Brudzińskiego z piękną żoną, którą ów poseł co chwilę przytula. Łza w oku już się nie kręci. Podobnie jak na współczesnych już tak nie działa "Trędowata" Heleny Mniszkówny. Homo sapiens AD 2011 nad melodramatyczne przygody Stefci Rudeckiej wzdychającej do ordynata (nie ordynatora!) Waldemara Michorowskiego przedkłada "Dziennik Bridget Jones".

Tak to wygląda, jeśli chodzi o Sejm. O taki wynik nawet mogę się założyć z moim wspaniałym kolegą, który uważa się za bezpartyjnego fachowca. I wybitnym fachowcem niewątpliwie jest. Czy należy do partii, to już jego prywatna sprawa, choć każdy z jego kręgu wie, że w sercu nosi obraz prezesa.

Może by zorganizować pojedynek premiera z prezesem w boksie? Krótko i będziemy wiedzieli, kto na deskach. Zwłaszcza że obaj panowie podobno chodzą w jednej wadze

To tyle, jeśli chodzi o niższą izbę naszego parlamentu. O wiele bardziej ciekawie zapowiadają się wybory do Senatu Najjaśniejszej RP. Tu wreszcie, bo niektórzy czekają na to już od kilku lat, może pojawić się ten trzeci, co skorzysta na bójce dwóch. Od jakiegoś czasu, jako czarnego konia w tych wyborach, wspomina się Unię Prezydentów Miast "Obywatele do Senatu". Nazwa koszmarna, ale my Dolnoślązacy wiemy, kto za tym stoi. Otóż druga polityczna inicjatywa prezydenta Rafała Dutkiewicza wygląda o wiele lepiej niż Polska XXI. Widać, że pan prezydent uczy się na błędach, choć nie odrobił wszystkich lekcji. Po pierwsze, ma za sobą pewne grono popierające jego inicjatywę. I w większości nie są to bankruci polityczni jak poprzednio. Po drugie, tym razem zaczął bez falstartu, choć nie nabiera odpowiedniej prędkości przed finiszem. Powód: brak dobrego zaplecza, czyli mówiąc wprost: ludzi do roboty. A czy na przykład ktoś wie, gdzie Unia ma swoją siedzibę? Na stronie internetowej takiej informacji nie znalazłem. W PKW podano warszawski adres Business Centre Club, którego prezes startuje z listy Unii...

Mimo tych różnych braków nadal uważam, że OdS ma szanse. Zwłaszcza na Dolnym Śląsku. Tu ma podobno wystartować jako komitet Rafała Dutkiewicza. W samym Wrocławiu będzie to zacięta walka z kandydatami PO, ale nie zdziwię się, jak skończy się wynikiem 2:0 dla ludzi prezydenta. Jak będzie w innych regionach Polski? To pewnie najbardziej niepokoi lidera Unii. Bo ile na Dolnym Śląsku swoją popularność Rafał Dutkiewicz przetestował, i to z niezłym wynikiem, w ubiegłorocznych wyborach do sejmiku, to Polska jest dla niego zagadką. Tam musi zaufać innym prezydentom, że ludzie pójdą za nimi. Ponieważ jednak są to wybory nowego typu, czyli głosujemy na ludzi, a nie na partie, to "wszystko się może zdarzyć...".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska