Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Normalne buractwo

Marek Twaróg, redaktor naczelny
Marek Twaróg, redaktor naczelny "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Marek Twaróg, redaktor naczelny "Polski-Gazety Wrocławskiej" Paweł Relikowski
Nie jestem nowoczesny. Nie chodzę z lewicująca młodzieżą na marsze w obronie praw mniejszości, chętnie kastrowałbym pedofilów, zamiast dyskutować o prawach człowieka, mam gdzieś żaby, które przeszkadzają w budowie chodnika, bo nie rozumiem, dlaczego są ważniejsze od życia zabijanych pieszych.

Do tego chętniej wierzę prof. Jaworowskiemu i filmowi "Globalne ocieplenie - wielkie oszustwo" niż Alowi Gore'owi, który walczy ze zmianami klimatycznymi tak, że każe nam wracać do jaskiń.

Ostatnie dni są testem dla mojej nienowoczesności. Test wyszedł fatalnie, jak ocenił mój postępowy kolega. Wyszło - i tu użyję już języka bardziej adekwatnego dla człowieka zacofanego: żem jest prymityw, no po prostu słoma z kaloszy wylata.

Wszystko przez to, że akceptuję istnienie tabu. Nie tabu bezwzględnego, czyli unikania rozmów na trudne tematy, uciekania od poważnych problemów, braku reakcji, gdy niewygodne prawdy kłócą się ze starym porządkiem świata. Moje rozumienie dobrego istnienia tabu ma wymiar towarzyski. By sprowadzić to do symbolu: jestem zdania, że przy stole lepiej nie mówić o zaparciach. I tylko tyle. Byłem przekonany, że tak daleko przesunąłem granice, że nigdy nikt nie zrobi mi awantury o to "żem burak".

Ale zrobił, bo moje buractwo objawiło się w kontekście podpasek. Trochę to żenujące - zdaję sobie sprawę - ale właśnie podpaski zrobiły w ostatnich dniach karierę. PKP w ramach kontraktu reklamowego chciało każdej kobiecie dodawać do biletu podpaskę. Z kolei feministki uznały za stosowne wezwać wszystkie postępowe kobiety, żeby wysyłały podpaski do minister Kopacz i w ten sposób zaprotestowały przeciwko planom rejestracji kobiet w ciąży.

Oba idiotyczne pomysły łączy pełne zrozumienie dla faktu nieistnienia tabu. Inicjatorzy akcji promocyjnej przy kasach biletowych i feministki uznały, że pewne towarzyskie niedomówienia nie są warte pielęgnowania. Że nie ma żadnej wartości w tym, że na spotkaniu rodzinnym nie roztrząsamy swoich problemów z życiem seksualnym, że hemoroidy nie stają na forum spotkań biznesowych, a przy dziewczętach z gimnazjum nie mówi się o dosadnie o męskich rozrywkach.

Gdy sprzeciwiam się takiemu burzeniu porządku i w akcjach z podpaskami widzę niestosowność - czuję, że jestem nienowoczesny. Ale też czuje, że jestem normalny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska