Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie

Wojciech Koerber
Piękno sportu polega m.in. na tym, że młodzi zdolni ganiają legendy. Jak Stoch Małysza czy Hampel Golloba. No a z formą tego ostatniego jest ostatnio jak z małżonką serialowego porucznika Columbo - wszyscy o niej słyszeli, lecz nikt jej nie widział. Tak to wygląda w turniejach Grand Prix.

Trochę się nam mistrz poturbował, fakt, ale i rok temu jeździł poobdzierany. Wszelako nie tracił wówczas wiary i determinacji. Za to teraz w Malilli miał w oczach bojaźń. Był dziwnie przygaszony, a para nie ulatniała się uszami. Wystarczy mistrzowi splunąć pod koło, by wchodził w łuki bez gazu, z wyprostowaną nogą, na zaciągniętym hamulcu.

Ten sam problem miał jeszcze przed kilku laty na Stadionie Olimpijskim, gdzie trener Cieślak czekał nań z broną i konewką. Widział Gollob tabliczkę Wrocław i nogi robiły się miękkie jak tutejszy tor. A przecież to zawodnik spędzający wolny czas na motocrossie. Determinację i wiarę przejął za to Hampel. Uchodził wcześniej za najszybsze sprzęgło Rzeczypospolitej, za typ zajączka - strzelić ze startu i uciekać.

A teraz? Strach go mieć na błotniku. Wchodzi Ci za koło i pod łokieć, absorbuje, denerwuje, irytuje, aż w końcu wyprzedza. Jak Jonssona na kresce w finale. I jak płynną angielszczyzną później o tym opowiada. Jarek Hampel Jarek! Gość z klasą.

Tylko w lewo skręcają też w swoim sportowym życiu Oscar Pistorius i Caster Semenya, oboje z RPA. Nie bez przyczyny nazwiska te wspominam, bo odliczamy już dni do lekkoatletycznych MŚ w koreańskim Daegu. No więc Pistorius biega na 400 metrów z pełnosprawnymi, choć nie ma nóg.

Zastępują mu je tytanowe sprężyny, dzięki którym wyśrubował ostatnio życiówkę do 45 s z okładzikiem. Z takim czasem na poprzednich MŚ w Berlinie byłby czwarty. W ciągu dwóch ostatnich lat pozbył się Pistorius tłuszczu, zastępując go rzeźbą. Dziś ma na brzuchu nie termofor, lecz kaloryfer. Temat jest delikatny, sportowca cenię za pracę, lecz zdania nie zmieniam - trudno go porównywać z pełnosprawnymi, jest mu łatwiej. No i czy Pistorius może sobie zerwać achillesa? Czy może zakwasić łydkę? Odbić stopę? No właśnie.

Co ciekawe, rywalizował będzie m.in. z La Shawnem Merrittem, mistrzem olimpijskim z Pekinu i mistrzem świata z Berlina. Amerykanin był, co prawda, skazany za doping, lecz karę skrócono do 21 miesięcy. Powód? Merritt tłumaczył, że zakazany steryd znalazł się w środku na wzmocnienie erekcji oraz wydłużenie członka. No i działacze IAAF... zmiękli. Pewnie chciał się Merritt dobrać do wciąż aktualnego rekordzisty świata na koło Michaela Johnsona. Tzn. do jego rekordu. Zawsze można przecież coś wystawić na mecie, by ułamki sekund zyskać. Oj, błądzi królowa sportu, choć gdy o Semenyę chodzi, sprawa jest poważna i nie do śmiechu. Znów ją będą śledzić kamery, bo przecież dwa lata temu w Berlinie została mistrzynią świata na 1500 metrów jako 18-latka. I szybko zniknęła posądzona o hermafrodytyzm. A teraz wraca, choć z formą podobno daleką od mistrzowskiej. Swoje w życiu przebiegła, lecz jeszcze więcej przeszła. Pół życia na wirażu.

No i w PZPN-ie, skądinąd finansowanym z budżetu państwa, tradycyjnie się bawią. Opasłego, pijanego sekretarza Kręcinę wyrzucają z samolotu, co panna Olejkowska kwituje następująco: "To prywatna sprawa pana Kręciny, związek się tym nie zajmie". Otóż nie, droga rzeczniczko.

Prywatną byłaby sprawa, gdyby się na wakacjach ululał, nie zaś podczas służbowej delegacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po bandzie - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska