Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - ŁKS Łódź 4:0 (3:0) (ZDJĘCIA, RELACJA NA ŻYWO)

Paweł Witkowski
Śląsk po rewolucji w składzie łatwo ograł na własnym stadionie ŁKS Łódź 4:0. Wrocławianie są wiceliderami tabeli

O tym, że w składzie Śląska na mecz z ŁKS-em będą zmiany, było jasne zaraz po zakończeniu pojedynku z Lokomotivem Sofia. Kwestią pozostawało jedynie, jak dużych roszad dokona trener Orest Lenczyk. I chyba nie będzie przesadą powiedzieć, że szkoleniowiec wrocławskiej drużyny dokonał rewolucji.

Z pierwszej jedenastki, która wyszła na pucharowy pojedynek z Lokomotiv, pozostało zaledwie trzech graczy. Kolejnych pięciu usiadło na ławce rezerwowych, a Mateusz Cetnarski, Rok Elsner i Marek Wasiluk mecz z ŁKS-em oglądali z trybun.

Trener Lenczyk tłumaczył: - Po trudnym meczu w czwartek, zdecydowaliśmy się na grę reszty zawodników, których mieliśmy do dyspozycji, a którzy ostatnio grali mniej. W okresie przygotowawczym ci zawodnicy prezentowali się na tyle dobrze, że nie obawiałem się zmian.

Trzeba sprawiedliwie jednak dodać, że zadanie trenerowi Lenczykowi ułatwił ŁKS, który okazał się mało wymagającym przeciwnikiem. Przed meczem łódzcy piłkarze zapowiadali, że będą chcieli wykorzystać zmęczenie Śląska, ale na boisku nie było w ogóle tego widać. Goście grali bez agresji i zupełnie zostali stłamszeni w środku pola, gdzie królował Dariusz Sztylka.

Pełniący wczoraj rolę kapitana defensywny pomocnik wrocławskiego zespołu zagrał po profesorsku. Był nie tylko bardzo skuteczny w destrukcji, ale również inicjował wiele akcji. Dopełnieniem tej doskonałej postawy były dwa gole. Najpierw Sztylka wykorzystał rzut karny, a następnie skutecznie wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego Piotra Ćwielonga.

- Przy karnym trochę się bałem, że mogli oglądać jak strzelaliśmy karne z Lokomotivem i będą wiedzieli, jak uderzam. Ale udało się trafić - z uśmiechem komentował boiskowe wydarzenia po meczu sam zainteresowany. - Nie było tak, że jak strzeliłem drugiego gola, to polowałem już na hattricka. Ja jestem przede wszystkim od destrukcji. A jak się coś uda trafić, to już wartość dodatnia - dodał Sztylka, który pierwszy raz w swojej karierze zdobył dwa gole w jednym meczu w ekstraklasie.

Na wyróżnienie Sztylki zdecydował się także Lenczyk: - Nie lubię wyróżniać nikogo po meczu, zwłaszcza że wszyscy wykazali chęci do gry, ale Darek Sztylka zasłużył dzisiaj na miano lidera zespołu.

W meczu z ŁKS-em wrocławski szkoleniowiec od pierwszej minuty zdecydował się też postawić na Przemysława Szuszkiewicza, dla którego był to debiut w ekstraklasie i w Śląsku. Wystrzegł się on poważniejszych błędów, ale widać też było, zwłaszcza na początku meczu, że ma tremę.

- Zrobił swoje - krótko skomentował występ debiutanta trener Śląska. - Prawda jest taka, że mając zawodników i nie dając im szansy, nie mamy możliwości ich ocenić. Na obozie grał nawet lepiej niż dzisiaj.

Poza Marianem Kelemenem, który w drugiej połowie kilka razy musiał ratować wrocławian przed stratą gola, z dobrej strony pokazał się Johan Voskamp. Zwłaszcza jeżeli chodzi o sytuację, po której zdobył gola. Holender dostał podanie w pole karne i mimo iż miał na plecach Piotra Klepczarka, zdołał się odwrócić i z bliska trafić do bramki.

- To było doświadczenie Voskampa. Klepczarek przegrał ten pojedynek i straciliśmy bramkę. Mógł go faulować i byłby karny. To jest podejmowanie ryzyka - smutno komentował sytuację po meczu trener ŁKS-u Dariusz Bratkowski.

W ogóle na boisku w zespole Śląska nie pojawił się za to Cristian Diaz, który, kiedy w Sofii został zmieniony nie podszedł do ławki rezerwowych, ale od razu poszedł do szatni.

- To, że Diaz nie zagrał, to jest jego problem, nie mój. Grali lepsi od niego, przy takim wyniku nie wolno pytać trenera czemu jeden nie gra. Proszę nie grzebać - uciął temat nieobecności Argentyńczyka na boisku Lenczyk.

Praktycznie już po pierwszej połowie było jasne, że ŁKS nie jest w stanie zrobić w niedzielę krzywdy Śląskowi. A jeżeli ktoś jeszcze z łódzkiej ekipy miał nadzieję, została ona rozwiana zaraz po przerwie, kiedy po asyście ślizgiem Voskampa sytuację sam na sam z Bogusławem Wyparłą wykorzystał Łukasz Madej.

Po golu wychowanek i zadeklarowany kibic ŁKS-u nie okazywał radości. - Jeżeli wygramy z ŁKS-em, będą to najsmutniejsze trzy punkty w karierze - mówił przed spotkaniem.
Przy stanie 4:0 widać już było, że co prawda Śląsk stara się jeszcze o kolejne gole, ale przede wszystkim chce z jak najmniejszą stratą sił dotrwać do końcowego gwizdka. Wrocławianie starali się utrzymywać przy piłce i długo wymieniali podania.

Teraz Śląsk ma trochę więcej czasu na odpoczynek, bo kolejny mecz zagra w piątek na wyjeździe z Ruchem Chorzów.

NASZA RELACJA NA ŻYWO:

Śląsk Wrocław - ŁKS Łódź 4:0 (3:0)
Sztylka (5. z karrnego, 37.), Voskamp (43.), Madej (47.)

Śląsk: Kelemen - Socha, Celeban, Pawelec, Spahić (52. Pietrasiak) - Ćwielong, Sztylka, Szuszkiewicz (59. Dudek), Madej, Gancarczyk - Voskamp. Trener: Orest Lenczyk.

ŁKS: Wyparło - Romańczuk, Adamski, Klepczarek, Gieraga - Szałachowski (55. Mięciel), Pruchnik (76. Nowak), Kłus, Stefańczyk (46. Smoliński) - Bykowski, Saganowski. Trener: Dariusz Bratkowski.

Koniec meczu. Graczy ŁKS-u najpierw zlał deszcz, zaraz potem Śląsk. Po dwóch meczach mają 0 punktów i bilans goli 0-9. To pierwszy kandydat do spadku z ligi. A Śląsk? Na razie jest wiceliderem.

90. min - Sędzie nakazuje grać jeszcze 3 minuty.

85. min - Tym razem obrońca interweniuje w swoim polu karnym. Róg dla ŁKS-u.

83. min - do przodu ruszył Pawelec. Wreszcie szybsza akcja. Rzut rożny dla Śląska.

82. min - Mila wchodzi za Gancarczyka.

76. min - ostatnia zmiana przyjezdnych: Nowak za Pruchnika.

70. min - znów wolej z 17 metrów ełkaesiaka. Tym razem Pruchnik. Kelemen jednak pewnie chwyta piłkę.

68. min - Nad stadionem ciemne chmury, znów zanosi się na deszcz. Oby bramek też jeszcze trochę wpadło.

65. min - Niedawno wszedł, a już drugi raz jedyną przeszkodą do zdobycia gola dla Mięciela był Kelemen. Jednak napastnik przyjezdnych upatrzył sobie reklamę stojącą za bramką, którą obija z uporem maniaka.

59. min - Dudek zmienia Szuszkiewicza. Jak wypadł debiutant? Ciężko, aby przy takim wyniku ocenić go negatywnie.

56. min - Madej piętą do Sochy. Dośrodkowanie, ale strata piłki. Śląsk gra już na luzie. Jeśli będzie dalej tak skuteczny to mecz może się zakończyć jak wczorajsze lanie Podbeskidzia przez GKS. Beniaminkowie nie radzą sobie za dobrze w tym roku na starcie T-Mobile Ekstraklasy.

55. min - Mięciel za Szałachowskiego.

54. min - Bykowski uderza z woleja z 17. metra, ale efektownie interweniuje Kelemen.

52. min - Pietrasiak zmienia Spahicia.

47. min - Ależ początek. Sam na sam z bramkarzem Madej... i gol. Wychowanek ŁKS-u nie celebruje faktu zdobycia gola. 4:0.

46. min - zaczyna ŁKS.

Koniec pierwszej połowy.

43. min - Gol! Voskamp! Z prawej strony po ziemi dośrodkowuje Gancarczyk. Holender przyjmuje piłkę tyłem do bramki. Odwraca się i pakuje futbolówkę do bramki Bodzia W. Ten tylko odprowadził wzrokiem, mijającą go lewą stroną piłkę.

37. min - GOL! 2:0! Dariusz Sztylka wykańcza dośrodkowanie z rzutu rożnego, który wywalczył Ćwielong. Obrońcy przyjezdnych mieli pretensje do sędziego za to, że nie widział jak skrzydłowy gospodarzy wybiegł z piłką za linię końcową.

34. min - napiera ŁKS. Bykowski nie sięga piłki, walczy dalej, ale sędzie przerywa grę. W polu karnym Śląska leży Pruchnik.

32. min - Śląsk atakuje lewą stroną, Voskamp, jednak tylko rzut rożny.

27. min - teraz korner z drugiej strony boiska. Kolejna kontra wrocławian. Ładne prostopadłe zagranie Madeja, ale Voskampa uprzedza Wyparło.

26. min - z własnej szybko z piłką wybiega Marek Gancarczyk, jednak akcję przerywają obrońcy ŁKS-u. Rzut rożny.

5. min
- Rzut wolny dla gospodarzy. Dośrodkowanie, piłkę zagrywa ręką Pruchnik. "11" dla Śląska! Wykorzystuje go kapitan wrocławian Dariusz Sztylka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śląsk Wrocław - ŁKS Łódź 4:0 (3:0) (ZDJĘCIA, RELACJA NA ŻYWO) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska