- To było około czwartej, piątej nad ranem, usłyszałam kilka wybuchów - opowiada mieszkanka ulicy Partynickiej we Wrocławiu.
- Ja spałem, ale żona słyszała coś, jakby wybuchy petard - opowiada inny.
To właśnie tu, na nowym osiedlu, zaczęła się wczoraj nad ranem akcja uwalniania porwanej w poniedziałek wieczorem 23-letniej Moniki S. Dziewczyna - po kilkudziesięciu godzinach spędzonych w niewoli - została oswobodzona przez policję. Nic jej się nie stało.
Kim są porywacze, którzy przez kilkadziesiąt godzin przetrzymywali córkę wrocławskiego biznesmena? Dlaczego akurat Monika S. stała się ich celem? Tego oficjalnie prowadzący śledztwo policjanci i prokuratorzy na razie nie mówią.
Wiemy, że jeden z bandytów mieszka w małej wsi w gminie Żórawina, kilka kilometrów od Wrocławia. To właśnie on, po odebraniu w nocy z wtorku na środę kilkuset tysięcy złotych okupu, uciekł motorem z mieszkania przy ulicy Partynickiej prosto do domu.
- Jego ucieczka była cały czas monitorowana - opowiada nasz rozmówca z policji, znający szczegóły akcji. Policjanci doskonale wiedzieli, gdzie porywacz pojedzie. Przeszukanie budynku pod Żórawiną trwało wczoraj cały dzień. Około godziny 16 dwaj antyterroryści wyprowadzili z niego do radiowozu jednego z porywaczy. Drobny, szczupły mężczyzna, ubrany w bluzę w ciemne pasy. Na głowę nasunięty miał kaptur tak, by nie było widać jego twarzy. W konwoju policyjnym odwieziono go do Wrocławia.
Mieszkańcy wioski niewiele wiedzą o właścicielach tego domu i ich synu.
- Właściciel to jakiś emerytowany wojskowy, major albo pułkownik - mówią. - Podobno był w Iraku. Miły sympatyczny. Kłaniamy się sobie - opowiadają.
Mieszkańcy kojarzą też jego syna. Często jeździł po wsi wyścigowym motorem.
- Kiedyś widziałam go w jakimś zielonym mercedesie - dodaje jedna z sąsiadek.
To właśnie zielonym mercedesem z ulicy Partynickiej uciekał drugi z porywaczy. Policjanci zatrzymali go po strzelaninie obok centrów handlowych w Bielanach Wrocławskich.
Wydarzenia ostatnich dni to pierwsza tak spektakularna gangsterska akcja od wielu lat. W 2002 roku porwana została we Wrocławiu prawniczka Anna P.
Policja bardzo szybko ją uwolniła. Porywaczami okazali się wtedy dwaj Ukraińcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?