Policjanci z Lubina prowadzą postępowanie w sprawie możliwości narażenia pacjentki przez personel szpitala na utratę zdrowia i życia. - Sprawdzamy, czy nie doszło do zaniedbania - mówi Jan Pociecha, oficer prasowy KPP Lubin. - W zależności od naszych ustaleń podjęte zostaną dalsze kroki.
Sprawa dotyczy dramatycznych zdarzeń, do których doszło na II oddziale wewnętrznym szpitala przy ul. Bema w Lubinie. W miniony piątek, tuż po godz. 5 rano, 83-letnia kobieta zaatakowała inną pacjentkę. Po tym zdarzeniu agresywną panią przypięto pasami do szpitalnego łóżka, ale wyswobodziła się, wybiegła z pokoju i wyskoczyła przez okno tzw. wysokiego parteru.
- Tuż po 5 pielęgniarki pobiegły po lekarza, zanim zamknął drzwi, usłyszałam, jak mówił do pielęgniarek: "A mówiłem, że ma być przypięta pasami" - opowiada jedna z pacjentek szpitala (nazwisko do wiadomości redakcji). - Potem tylko chorzy opowiadali, że ta pani skoczyła z okna.
Z naszych informacji wynika, że kobieta po upadku na beton doznała ciężkich obrażeń i trafiła na blok operacyjny, gdzie przeszła m.in. operację kręgosłupa. Potwierdzić tego nie chce ani dyrektor szpitala, który w trakcie rozmowy z nami stwierdził, że nie wie, o jakim wypadku chcemy rozmawiać, ani odpowiedzialna za sprawy medyczne ordynator intensywnej terapii Bernadeta Tułaza.
- Faktycznie miało miejsce takie zdarzenie, ale nie zamierzam o tym rozmawiać - powiedziała. Nie daliśmy za wygraną. - To może zdarzyć się każdemu, jak na ulicy jeden człowiek zaatakuje drugiego, to nic się o tym nie mówi, a jak na oddziale szpitalnym, to już się robi sensację - dodaje pani ordynator. - Pacjentka miała ciężką psychozę, objawiło się to akurat w szpitalu. Jest na oddziale, żyje.
Personelu broni Małgorzata Siwoń, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - To nie szpital psychiatryczny, nie można było tego przewidzieć, a personel zachował wszystkie zasady bezpieczeństwa - przekonuje Siwoń.
- Psychoza u osób starszych objawia się nieoczekiwanie, często gwałtownie i nie zawsze uda się to przewidzieć - potwierdza wrocławski psychiatra, dr Tomasz Piss. - Każdy oddział może zabezpieczyć pacjenta mechanicznie, czyli przypiąć do łóżka, lekarze boją się środków uspokajających. Ale trudno powiedzieć, dlaczego pacjentka skoczyła z okna. Może straciła orientację - przypuszcza dr Piss.
Wątpliwości wyjaśnić ma policyjne postępowanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?