Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk-Lokomotiv: Tym razem się nie udało (ZOBACZ ZDJĘCIA)

Mariusz Wiśniewski
Śląsk Wrocław - Lokomotiv 0:0. To niekorzystny wynik dla Śląska. Aby awansować, za tydzień w Sofii, musimy strzelić bramkę.

Jeszcze przed stadionem dało się wyczuć zupełnie inną atmosferę meczu z Lokomotivem, niż to miało miejsce w przypadku konfrontacji z Dundee United.

Być może wynikało to z tego, że tamten pojedynek był pierwszym meczem w europejskich pucharach wrocławskiego zespołu po blisko ćwierć wieku oczekiwania. Na samym stadionie też już nie było tak gorącej atmosfery, na co z pewnością miał wpływ widok dwóch zamkniętych trybun. Samo spotkanie na boisku też było inne.

Przede wszystkim zaskoczył ponownie trener Orest Lenczyk, który w porównaniu z meczami z Dundee United dokonał niemałych zmian w wyjściowej jedenastce. Od pierwszej minuty na murawie pojawili się Marek Wasiluk oraz Mateusz Cetnarski, a zabrakło za to Tadeusza Sochy i Sebastiana Dudka. Zmieniło się również ustawienie, bo parę środkowych obrońców stanowili Wasiluk z Dariuszem Pietrasiakiem, a na prawej defensywie został ustawiony Piotr Celeban. Poza tym od początku wystąpił Cristian Diaz, ale było wiadomo, że w drugiej połowie zostanie zmieniony.

Początek spotkania wyglądał w wykonaniu Śląska bardzo obiecująco. Goście myśleli głównie o zabezpieczeniu własnej bramki, zagęszczali pole, ale wrocławianie dobrze sobie z tym radzili. Sposobem na oszukanie Bułgarów była gra na jeden kontakt, bez przyjęcia. Doskonałe okazje mieli na zdobycie gola Piotr Ćwielong, Celeban oraz Diaz, ale piłka mijała bramkę gości lub Valentin Galev bronił. Z biegiem czasu wrocławianie mieli coraz więcej problemów z agresywnie grającymi rywalami i spotkanie nieoczekiwanie się wyrównało. Więcej, to akcje Lokomotivu były płynniejsze, bowiem mieli oni więcej miejsca na połowie Śląska.

Po zmianie stron przewaga podopiecznych Oresta Lenczyka w posiadaniu piłki była przygniatająca. Wrocławianie za dłu-go jednak "wozili" się z nią i zwlekali z jej rozegraniem. Były momenty, kiedy aż prosiło się w dany sposób rozegrać akcję, a zawodnicy Śląska wyczekiwali, jak gdyby dany wariant był za prosty i za bardzo czytelny. Mimo to i tak gospodarze mogli, a nawet powinni zdobyć gola.

Dwie wyśmienite sytuacje miał Ćwielong. Najpierw przestrzelił z kilku metrów, mając pustą bramkę, a kilka chwil później, będąc sam na sam z bramkarzem, jeszcze próbował dograć do kolegi i rywale zdążyli zażegnać niebezpieczeństwo. Była to najlepsza okazja do zdobycia gola dla wrocławian i trzeba było tylko wybrać ten prostszy wariant, a pewnie piłka wpadłaby do siatki.

- Ćwielong czasami gra tak, że aż ręce same składają się do oklasków. On miał problemy ze skutecznością już jak grał w Wiśle Kraków i dlatego stamtąd odszedł - komentował Lenczyk.
Doskonałą okazję po ładnym rozegraniu piłki miał też Mila. On akurat dokonał szybkiej i trafnej decyzji, bo zdecydował się na strzał z pierwszej piłki, ale uderzenie było minimalnie niecelne. Jeszcze Bułgarów próbował ładnym technicznym strzałem głową zaskoczyć Voskamp, ale tym razem fantastyczną paradą popisał się Galev.

- Najważniejsze, abyśmy nie stracili u siebie gola. Wynik 0:0 będzie dobrym wynikiem, bo w pucharach nie trzeba wygrywać, aby awansować - zapowiadał przed spotkaniem trener Lenczyk. Śląsk zrealizował więc swoje zadanie, bo nie stracił gola na własnym boisku. Ale do Sofii jedzie niestety bez żadnej zaliczki, co już wcale nie jest takie dobre.

Według trenera Lenczyka Śląsk jeszcze w jednym elemencie połowicznie wykonał swoje zadanie: - Piłka nożna polega na tym, aby stwarzać sytuacje bramkowe i je wykorzystywać. Nam się udawało dzisiaj tylko to pierwsze. Wynik do przerwy tego dwumeczu jest 0:0, co nam daje nie nadzieje, ale szanse na awans. Musimy jednak w Sofii zagrać skuteczniej i być skoncentrowani od samego początku, bo tam nie będzie tylko samej gry w piłkę, ale także na pewno trochę walki.

- Jestem zadowolony z wyniku, ale z gry swojej drużyny byłem zadowolony tylko momentami. Zaskoczył mnie skład Ślaska, bo nie był taki, jak z Dundee United. Dalej uważam, że Śląsk to dobra drużyna i jest faworytem w tym dwume-czu - podsumował spotkanie trener Lokomotivu Diyan Petkov.

Rewanż już za tydzień, a w niedzielę Śląsk, również na Oporowskiej, zmierzy się z Górnikiem Zabrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śląsk-Lokomotiv: Tym razem się nie udało (ZOBACZ ZDJĘCIA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska