Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nysa Kłodzka groźna, Miedzianka w korycie

Alina Gierak
W Szyszkowej w pow. lubańskim worki z piaskiem nie pomogły. Kilka domów załała Kwisa
W Szyszkowej w pow. lubańskim worki z piaskiem nie pomogły. Kilka domów załała Kwisa Mariusz Junik
Najcięższe chwile przeżyli wczoraj mieszkańcy Międzygórza, Wilkanowa, Krosnowic oraz wsi z powiatu lubańskiego. - Nic, tylko płakać! Co roku to samo! - rozpaczały Jadwiga Trembecka i Maria Mendela z Krosnowic.

Obie mieszkają blisko rzeki Nysa Kłodzka. - Dwa lata temu, po powodzi, zrobiliśmy generalny remont. Wszystko wymienialiśmy na nowe: podłogi, meble... I teraz znowu możemy to stracić - mówiły załamane kobiety.

O swój dobytek obawiali się także ludzie z Międzygórza. Gdy koło południa stan alarmowy wody na tamtejszej zaporze został przekroczony o 4 metry, władze gminy zarządziły ewakuację mieszkańców osiedla Słowik i sąsiedniego Wilkanowa. - Nie było na co czekać - mówi Renata Surma, burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej. Od rana kilkakrotnie spuszczano z zapory wodę, ale ze względu na intensywny deszcz poziom alarmowy wciąż był przekroczony.

- Przygotowaliśmy miejsca w bystrzyckich szkołach, ale zaledwie kilka osób z tego skorzystało - mówi pani burmistrz. Większość schroniła się bowiem u rodzin mieszkających w Bystrzycy. - Wiele osób pozostało i czeka na poprawę sytuacji - dodaje Surma.

Trudno jednak o optymizm, bo poziom wody na zaporze w Międzygórzu sięga 24 metrów, a przy 26 metrach woda przeleje się przez tamę. Niebezpiecznie było także w innych miejscowościach Kotliny Kłodzkiej. W Stroniu Śląskim i Lądku-Zdroju w niektórych miejscach brakuje zaledwie dwudziestu centymetrów, by Biała Lądecka wystąpiła z brzegów. Na strońskiej zaporze woda sięgała już do połowy tamy.

Nerwowe chwile przeżywali także mieszkańcy powiatu lubańskiego. - Gdy ogłoszono zrzut wody z jeziora Leśniańskiego, od razu zaczęliśmy kłaść worki z piaskiem - mówi Józef Śliwiński ze wsi Szyszkowa. W tej wsi do połowy zalanych zostało kilkanaście domów.

- Jesteśmy gotowi do ewakuowania ludzi - zapewniał strażak pracujący wraz z kolegami przy umacnianiu wałów. Od razu jednak uspokajał, że nie powinno do tego dojść.

- Najgorsze, że ciągle mocno pada. Kwisa przybiera w mgnieniu oka - denerwował się pan Józef.
Spokojniej było w Bogatyni. Wprawdzie poziom wody w rzece Miedzianka nadal o blisko metr przekraczał stan alarmowy, jednak woda nie opuściła koryta. - Tak źle, jak w ubiegłym roku, to chyba nie będzie - mówił z nadzieją Lech Sawicki z Bogatyni, który wciąż odbudowuje swój zniszczony przed rokiem dom. W Bogatyni teraz ludzie najbardziej boją się wody z Czech. - Wioska Viszniova jest odcięta od świata. A to tuż koło nas - martwi się pan Lech.

W serwisie naszemiasto.pl znajdziesz Relację z zagrożonych powodzią miejscowości

Współpraca: Natalia Wellman, Mariusz Junik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska