Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław kocha czar PRL-u (ARCHIWALNE ZDJĘCIA)

Anna Gabińska
Luty, rok 1971: jadłodajnia i sklep garmażeryjny w jednym, ulica Szczęśliwa we Wrocławiu
Luty, rok 1971: jadłodajnia i sklep garmażeryjny w jednym, ulica Szczęśliwa we Wrocławiu Mieczysław Dołęga
PRL w centrum Wrocławia można znaleźć w Rynku - nowoczesny klub z selekcjonerami przy wejściu, czerwony wystrój i Czerwone Gitary z głośników. Lenin, Stalin i Bierut spoglądają sobie z portretów jak dobrzy wujkowie. Tak wygląda podrasowany klimat Polski Ludowej.

Bar Setka przy ul. Kazimierza Wielkiego też wyraziście pije do czasów między drugą wojną światową (oficjalnie od 1952 roku, gdy kraj dostał nazwę Polska Rzeczpospolita Ludowa) a datą 1989.

- Ja z tych czasów pamiętam jedynie, jak moja mama stała w Peweksie po relaksy dla mnie - uśmiecha się Artur Wawryka, współwłaściciel Setki, rocznik 1977.

Młodszym przypomnę: Pewex to skrót od Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego - sieć sklepów i kiosków walutowych w PRL, powstałych w 1972, w których można było kupić za waluty wymienialne towary niedostępne w innych zwykłych sklepach lub trudno dostępne, zarówno importowane, jak i krajowe. Relaksy to buty na zimę z napisem Relax - można je zobaczyć w filmie "Seksmisja" w ostatnich scenach na nogach głównych bohaterów.

tekst alternatywny

Wawryka wyjaśnia, że wprawdzie jego knajpa ma nawiązywać do czasów PRL-u w ciepłym wydaniu, jednak jej naczelna zasada to dobrze i po polsku karmić. - Dzień dobry, tatara poproszę - mówi na oko 30-letni klient, sadowiąc się przy barze na wysokim stołku. - Ci starsi to do tatara setkę wódki jeszcze biorą - mówi między jednym zaglądnięciem do kuchni przez rozhuśtane drzwiczki a zebraniem zamówienia od gościa Ewelina Łoszek, kelnerka. Tatar w lokalu opisany jest jako rewolucja październikowa, motor napędowy przemian, surowe mięso - 8 zł. Kieliszek 100 gram wódki - 4 zł. - Ci starsi mówią też, że za miłe jesteśmy, bo w tamtych czasach kelnerki obsługiwały na fochu. I narzekają, że nie mamy sztućców na łańcuchach - opowiada Ewelina.

tekst alternatywny

Wszystkich bywalców rozśmieszają kiełbaski podawane na gorąco. Z powodu dowcipnej nazwy: członek partii. Wychodząc z baru, czytamy na drzwiach : Obywatelu! Coś ty zrobił ze szkłem? Alkoholu i naczyń nie wynoś z lokalu.

tekst alternatywny

W barze Grochowianka przy ul. Grochowej w rejonie ul. Grabiszyńskiej sztućców na łańcuchach nie ma, ale pieprz czy sól klienci biorą z kieliszków na czubek noża i sypią sobie po talerzu.

- Mieliśmy solniczki i pieprzniczki, ale pokradli - wyznaje Teresa Głowacz, właścicielka baru od 20 lat. Ma studia biochemiczne, pracowała wcześniej na Akademii Medycznej. Grochowianka istnieje w tym samym miejscu od lat 60. ubiegłego wieku. Sztandarowe danie to - oczywiście - grochowa za 3 zł.
Pierogi ruskie - 7 zł. Wszystko robi z kucharkami na miejscu, nie używa mikrofalówki. Kotlet mielony powstaje w kuchni baru z łopatki, skręconej maszynką przez kucharki. Klienci potrafią brać i 20 kg ruskich do sklepu polskiego do Londynu. Jeden wrocławianin dwa razy w miesiącu wiezie ich 8 porcji synowi do Amsterdamu. - Umowę mam z miastem do 2014 roku, ale gdy mi wcześniej wypowiedzą, to muszę zwinąć interes w trzy miesiące. Dlatego trzymam to czysto, ale nic nie inwestuję - tłumaczy właścicielka. Plastikowe krzesełka się rozjeżdżają, więc pani Teresa wyciągnęła już z zaplecza zielone pikowane krzesła z lat 70.

tekst alternatywny

- Od dzieciństwa tu chodziłem na obiad, bo tu mieszkałem, teraz też wpadłem, bo odwiedzam mamę. Domowa kuchnia - chwali Bogumił Janicki, zamawiając schabowego, młode ziemniaczki i kapustę zasmażaną za 14 zł. - Scyzoryk jakiś dostanę? - pyta, siadając do konsumpcji.

Przy ul. Piłsudskiego wchodzę do Peweksu. - Właściciel tak nazwał ten sklep. Mamy markowe ubrania z Europy, ale używane - objaśnia sprzedawczyni Hanna Śliwa. Często zaglądają do niej starsze wrocławianki z pytaniem, czy można płacić dolarami. I wychodzą rozczarowane, że ubrania nie są pachnące nowością, lecz ktoś je śmiał nosić. - Jak one się uchowały? PRL skończył się 22 lata temu! - śmieje się ekspedientka.

tekst alternatywny

Pod Operą spotykam Jana Zajączkowskiego, najstarszego we Wrocławiu czynnego taksówkarza. Najpierw miał garbatą warszawę, potem taką z dużą szybą, potem fiata 125p z roku 1978, teraz takiego z roku 1988. - Jestem wolnym elektronem, stoję tu codziennie od godz. 10 do 16 - objaśnia 79-letni kierowca. Przyznaje, że częściej ktoś go fotografuje, niż ładuje się do środka. - Klienci wolą przejechać się mercedesem - ubolewa. Młodsi koledzy jeżdżący mercedesami mówią: - Siara jeździć takim posklejanym taśmami autem. Wstyd na cały Wrocław! A Zajączkowski na to: - Ten samochód to historia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław kocha czar PRL-u (ARCHIWALNE ZDJĘCIA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska