Przed lubińskim sądem miał się w czwartek rozpocząć proces o pobicie chorego na raka 15-letniego Łukasza Witkowicza z Polkowic i jego ojca. Napadło na nich pięciu mężczyzn, gdy w styczniu tego roku szli w nocy do domu. Sprawę jednak odroczono, bo w sądzie nie stawił się jeden z oskarżonych. Ojciec i syn są oskarżycielami posiłkowymi i obaj przyszli w czwartek do sądu.
- Jestem rozczarowany, bo przygotowaliśmy się do rozprawy - mówił Jan Witkowicz po wyjściu z sali lubińskiego sądu. - Sprawcy muszą być ukarani. Przez nich syn drugi raz walczył o życie.
Na sali sądowej nie stawił się Mateusz B. Inny sprawca pobicia, Tomasz A., został doprowadzony z aresztu. Pozostali: Kamil J., Piotr S. i Paweł P. odpowiadają z wolnej stopy. Sędzia Magdalena Bielecka wydała nakaz zatrzymania Mateusza B. na 48 godzin i doprowadzenia go na następną rozprawę.
Jedyne, co udało się w czwartek zdziałać w sądzie, to złożenie wniosku o nawiązkę dla Witkowiczów: 25 tys. zł dla ojca i 100 tys. zł dla syna.
Pobicie chorego na raka Łukasza wstrząsnęło całą Polską. Przypomnijmy: 13 stycznia Łukasz źle się poczuł. Przez wiele miesięcy walczył z chorobą nowotworową. Pokonał ją i powoli wracał do zdrowia. Rodzina cieszyła się, że najgorsze ma już za sobą. Tamtej nocy chłopak dostał wysokiej temperatury. Mimo późnej pory ojciec zabrał go do lekarza w przychodni przy ul. Kominka. Gdy wracali do domu napadli na nich bandyci. Panu Janowi psiknięto gazem po oczach. Łukasza jeden z napastników bił po głowie pałką. Chłopak cudem dotarł do domu, skąd pogotowie zabrało go do szpitala. Po operacji był w śpiączce. Po dwóch tygodniach odzyskał pamięć. Rozpoczęła się długa rehabilitacja.
Kilka dni po napadzie polkowiccy policjanci zatrzymali mężczyzn podejrzanych o pobicie: Tomasza A., mieszkańca miasta, jego przyrodniego brata 18-letniego Pawła P. oraz dwóch lubinian - 21-letniego Kamila J. i o rok starszego Piotra S. Aresztowano ich na 3 miesiące. Prokuratura postawiła im zarzut usiłowania zabójstwa, za co grozi nawet dożywocie. Ojciec i syn byli przypadkowymi ofiarami ataku. Kolejna rozprawa odbędzie się 21 października.
Miał plany
Łukasz Witkowicz nadal jest pod opieką lekarzy. Po gimnazjum rozpoczął naukę w szkole zawodowej. Chce być kucharzem. Lubi grać na saksofonie i na akordeonie.
- Nauka dobrze mi idzie - mówi nastolatek. Jego ojciec dodaje, że jak skończy szkołę, to może pójdzie dalej, do technikum. Wierzy, że syn poradzi sobie teraz, gdy będzie musiał patrzeć na oprawców i przeżywać tamte dramatyczne chwile. I że w przyszłości wreszcie cała rodzina będzie spokojniej żyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?