Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Festiwal na angielską nutę

Magdalena Talik
Sir John Elton Gardiner z The Monteverdi Choir i The English Baroque Soloist podczas zeszłorocznego występu w Świdnicy
Sir John Elton Gardiner z The Monteverdi Choir i The English Baroque Soloist podczas zeszłorocznego występu w Świdnicy Dariusz Gdesz
W czwartek rozpoczyna się Wratislavia Cantans.

Aż 11 dni festiwalowych wypełnionych koncertami muzyki poważnej, ośmiuset artystów, a wśród nich wielkie gwiazdy: Paul McCreesh, Ton Koopman - specjalista od muzyki Bacha - i robiąca światową karierę sopranistka Olga Pasiecznik. Tegoroczny festiwal Wratislavia Cantans zaplanowano z rozmachem i na angielską nutę.

Brytyjskiej muzyki będzie tak wiele nie bez powodu. Szefem artystycznym festiwalu jest wybitny angielski dyrygent Paul McCreesh, który tym razem postawił na prezentację twórczości kompozytorów ze swojej ojczyzny.

Będą utwory Henry'ego Purcella, Edwarda Elgara, Benjamina Brittena oraz najbardziej obecnie rozpoznawalnego twórcy z Wysp - Szkota Jamesa MacMillana.

Festiwal to także gwiazdy, bo to one sprawiają, że melomani bez pytania sięgają do kieszeni, by kupić bilety na wybrane koncerty. Dziewięć lat temu jednym z gości Wratislavii Cantans był Paul McCreesh. Nikomu nie śniło się wówczas, że Anglik część swojej artystycznej kariery zwiąże właśnie z Wrocławiem.

Ze stolicą Dolnego Śląska kojarzyły mu się wtedy kościół uniwersytecki, gdzie dał koncert z Gabrieli Consort & Players, ciasteczka imbirowe, których szukał dla syna, i srebrne kolczyki z bursztynem, jakie przywiózł żonie Susan Hemington Jones.

Dziś McCreesh znacznie lepiej zna Wrocław, lubi pić polskie piwo, opowiadać dowcipy i rymowane angielskie wierszyki. Zachowywał słynny brytyjski spokój, nawet wtedy, gdy z wrocławskiego lotniska do centrum jechał z żoną dwie godziny, tkwiąc w gigantycznych korkach.

Dyrektor generalny Wratislavii Andrzej Kosendiak żartuje, że Paul McCreesh bywa też nieprzewidywalny. Zdarzało się, że przesyłał plan ustawienia swojego zespołu w kościele, technicy organizowali scenę według jego wskazówek, a kiedy dyrygent zjawiał się na miejscu, nagle prosił, by wszystko zmienić.

Sporą niespodziankę zgotował też kiedyś organizatorom kompozytor Henryk Mikołaj Górecki.
Postanowił wprowadzić poprawki do swojego utworu, który był już oryginalnie wydany. Nową wersję jednej strony z partytury przesłał do biura Wratislavii Cantans faksem, z prośbą, by przekazać ją dyrygentowi. Od tamtej pory wszystkie orkiestry muszą grać kantatę "Salve Sidus Polonorum" właśnie z wrocławską korektą.

Wbrew pozorom jednak gwiazdy na festiwalu kaprysów nie miewają. Jedna z najsłynniejszych sopranistek świata Renée Fleming po koncercie poświęciła sporo czasu każdemu melomanowi, a niezwykła mezzosopranistka Cecilia Bartoli była kapryśna tylko w wybieraniu programu koncertu. Wszystkich zaskoczyło, że jedynym wymaganiem, jakie miała w hotelu, było wyłączenie klimatyzacji.

Nie mówiąc o tym, że sama niosła swoją walizkę z pociągu. Jakie będą kaprysy tegorocznych gwiazd, jeszcze nie do końca wiadomo, choć skończyły się czasy primadonn, jak Maria Callas, która mogła nawet zerwać koncert. Dziś należy się spodziewać tylko przeżyć muzycznych.

O 20 w katedrze św. Marii Magdaleny inauguracja z oratorium "Sen Gerontiusa" Edwarda Elgara.
Orkiestrą, chórami i solistami dyrygować będzie Jacek Kaspszyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska