Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marciniszyn pokonał Oscara Pistoriusa

Wojciech Koerber
Marcin Marciniszyn (Śląsk Wrocław ) szykuje się do DME
Marcin Marciniszyn (Śląsk Wrocław ) szykuje się do DME Tomasz Hołod
W najbliższy weekend w Sztokholmie (18-19 czerwca) polscy lekkoatleci walczyć będą o Drużynowe Mistrzostwo Europy. Ta impreza to kontynuacja rozgrywanego do 2008 roku Pucharu Europy.

Z tą wszelako różnicą, że o puchar osobno walczyły narodowe ekipy pań oraz panów. W DME liczy się natomiast zbiorowy efekt kraju bez podziału na płeć. Zatem każde ogniwo jest tu niezwykle ważne. Gwiazda, bo ma zrobić swoje, czyli najlepiej zwyciężyć i ten teoretycznie słabszy, bo też ma zrobić swoje. Czyli stracić jak najmniej.

DME to zawody, które odbywają się jednocześnie w czterech miastach. Bo przecież poza liczącą 12 ekip superligą, w której startują biało-czerwoni, rywalizuje też I (Izmir), II (Nowy Sad) i III liga (Reykjavik).

Przed rokiem w norweskim Bergen nasi zajęli w elicie szóste miejsce (284 pkt), a zwyciężyli Rosjanie (379,5) przed Wielką Brytanią (317) i Niemcami (304,5). Do I ligi spadły ekipy z miejsc 10-12, a więc kolejno Grecja, Norwegia i Finlandia. Zastąpiła je najlepsza trójka I ligi (Budapeszt): Czesi, Szwedzi i Portugalczycy. Zasady są proste - w każdej konkurencji kraj wystawia jednego reprezentanta. Zwycięzca otrzymuje 12 punktów, drugie miejsce to 11 oczek i tak aż do dwunastej lokaty obliczonej na punkcik.

Tym razem dolnośląski region będzie m.in. reprezentował Marcin Marciniszyn (Śląsk Wrocław) - indywidualnie na 400 m oraz w sztafecie 4 x 400 z Łukaszem Krawczukiem (Śląsk, ostatnio pobiegł życió-wkę - 46,71), Piotrem Wiaderkiem (AZS AWF Gdańsk) i Mateuszem Fórmańskim (ZLK Zielona Góra). O Marciniszynie, wśród kolegów bardziej znanym jako Szatan, piszemy m.in. z powodu jego ostatniego pojedynku z Oscarem Pistoriusem (RPA), osławionym lekkoatletą bez nóg, biegającym - z pełnosprawnymi! - dzięki sprężynującym protezom z włókna węglowego. To one zastępują kończyny od kolan w dół. Otóż podczas niedawnego mityngu Zlata Tetra (Złote Kolce) w czeskiej Ostrawie Marciniszyn był piąty (46,13), a Pistorius tuż za nim. O 0,06 sek.

- Ja biegłem po pierwszym torze, on na trzecim czy czwartym. A więc to ja goniłem jego. Co o tym myślę? Szacunek dla tego chłopaka, choć wiadomo, że jemu stopa się nie męczy. No i te protezy jednak nieźle odbijają. Wiem, że jeśli Pistorius uzyska minimum, to będzie mógł wystąpić na najbliższych mistrzostwach świata w Daegu. Nie chcę jednak tego wszystkiego komentować. To problem IAAF - mówi namstarszy szeregowy Szatan.

Oszczędny w słowach jest także trener naszej kadry 400-metrowców Józef Lisowski.- Podpuściłem wtedy Marcina, że jest pewien złośliwy dziennikarz z pewnej gazety i jeśli Kszczot nie pobije rekordu Polski, to będziemy mieli tytuł "Marciniszyn za Pistoriusem". No i Marcin wygrał, choć końcówkę nieco odpuścił, jakby już swoje zadanie wykonał. Szkoda, bo mógł zejść poniżej 46 sek. - zauważa szkoleniowiec. - A Pistorius? Zawsze ta sprężyna wydłuża krok biegowy. Kiedyś pani prezes Szewińska pytała zawodników, dlaczego wobec tego z nim biegają, ale to chyba nie do nich pytanie, a do działaczy. Zawodnicy są przecież właśnie od biegania. To delikatny temat i na tym zakończę. Co innego, gdy robi się coś dla zabawy. Jak ostatnio Tomek Majewski, którego niepełnosprawni koledzy zaprosili do pchania kuli z ich tzw. kozy. No i Tomek, na siedząco, pchnął na jakieś 15 metrów, podczas gdy rekord świata wynosi tylko około metra więcej. Należy do Rosjanina bez nóg, ważącego blisko 200 kg - dodaje Lisowski.

Przypomnijmy, że niespełna 25-letni Pistorius stracił obie nogi w wyniku wad wrodzonych, gdy liczył sobie 11 miesięcy. Biomechanicy orzekli, że protezy dają mu przewagę nad pełnosprawnymi, jednak później, w maju 2008 roku, Trybunał Arbitrażowy przy MKOl-u dopuścił Afrykanina do udziału w igrzyskach. Pistoriusowi zabrakło jednak 0,7 sek. do minimum określonego na 45,55. Biegacz liczył jeszcze na udział w sztafecie RPA 4 x 400 m, lecz wiadomo, że tu - ze względów bezpieczeństwa (zmiany torów, przepychanki) nikt zielonego światła mu nie da. No i Pistorius triumfował w Pekinie na dystansach 100, 200 oraz 400 metrów, lecz w ramach Paraolimpiady. W Londynie znów chce rywalizować z pełnosprawnymi. A czy rzeczywiście ma łatwiej? Hmm, on stopy sobie nie odbije, achillesa nie zerwie, a i łydka też się nie zakwasi.

Ale machnął!

Po perypetiach zdrowotnych Piotr Małachowski odzyskuje moc.
Jeszcze w sobotę podczas warszawskiego Pikniku Olimpijskiego kręcił nosem, że coś mu w plecach przeskoczyło (dysk?). Przez to odpuścił trening i nazajutrz podczas 3. Mityngu AZS AWF w Krakowie, na świeżości, rzucił dyskiem 67,97, co jest drugim tegorocznym wynikiem na świecie, po osiągnięciu piekielnie mocnego Niemca Roberta Hartinga (68,99), regularnie posyłającego krążek za linię 68 metrów. Machałek osiągnął ów rezultat w trzeciej serii, zaczynając od 65,95 i 66,68. W biegu na 400 m drugi był Marcin Marciniszyn (46,23), ulegając tylko Brytyjczykowi Williamowi Conradowi (46,00).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska