Problem polskich bramkarzy polega na tym, że nie mają oni pewnego miejsca w swoich klubowych zespołach. Smuda natomiast zapowiedział, że postawi na tego, kto będzie regularnie grał. Ostatnio ten wymóg spełnia tylko Szczęsny, który regularnie broni w Arsenalu Londyn. Szczęsny nie tylko gra, ale zbiera też bardzo dobre recenzje. O jego świetnym debiucie w Lidze Mistrzów przeciwko Barcelonie mówiło pół Europy. Mimo młodego wieku (21 lat) jest bardzo pewny i dojrzały w swoich interwencjach.
Szczęsnemu w wypłynięciu pomógł w pewien sposób pech klubowego kolegi i zarazem konkurenta w kadrze Fabiańskiego. Były bramkarz Legii Warszawa po trzech latach czekania cierpliwie na ławce rezerwowych w końcu doczekał się i na początku sezonu zajął miejsce w bramce Arsenalu. W tym momencie stał się też numerem jeden reprezentacji. W styczniu podczas treningu Fabiański doznał jednak poważnego urazu barku i musiał poddać się operacji. Aby było ciekawiej, kontuzji doznał po tym, jak piłkę mocno kopnął w jego kierunku Szczęsny.
Fabiański zapowiada, że jak odzyska sprawność, będzie walczył z młodszym kolegą o miejsce w bramce Kanonierów. Może się jednak okazać, że obu Polaków pogodzi Holender. Jak bowiem donoszą angielskie media, latem Arsene Wenger chce sprowadzić z Ajaksu Amsterdam Maartena Stekelenburga. Trener Arsenalu chce w ten sposób się zabezpieczyć, gdyby okazało się, że Fabiański szybko nie wróci do pełnej dyspozycji. Może się jednak okazać, że jeden nasz rodak w trakcie sezonu wyląduje na ławce rezerwowych, a drugi na trybunach. Nie jest też wykluczone, że Fabiański lub Szczęsny (najprawdopodobniej ten pierwszy) będzie musiał szukać nowego klubu. Tak czy inaczej, pojawienie się Stekelenburga skomplikuje sytuację Polaków i w klubie, i w reprezentacji.
Może więc Tytoń? Były zawodnik Górnika Łęczna po przenosinach do Rody Kerkrade zbierał na tyle doskonałe recenzje, że zwrócił na siebie uwagę między innymi PSV Eindhoven i Ajaksu Amsterdam. Kiedy Tytoń zjawił się w marcu na zgrupowaniu, został poddany dokładnemu badaniu, bowiem od pewnego czasu skarżył się na ból. Okazało się, że jego bark jest w tak złym stanie, że zawodnik musi się poddać operacji. Od tego czasu bramkarz Rody się leczy i nie wiadomo, kiedy wróci na boisko. Tym samym jego gra w reprezentacji, przynajmniej na tę chwilę, jest wykluczona.
Pozostaje Kuszczak, na którego Smuda postawił na początku swojej pracy z kadrą, ale po spotkaniu z Hiszpanią i klęsce 0:6 już go nie powołuje. Może to dziwić, bowiem w meczu z Hiszpanami Kuszczak nie zawinił przy żadnym golu, a można nawet powiedzieć, że gdyby nie on, Polska przegrałaby wyżej. Problem Kuszczaka polega na tym, że nie gra i wszystko wskazuje, że nawet zakończenie kariery przez Edwina van der Sara tego nie zmieni. Alex Ferguson jeszcze nie podjął decyzji, kto będzie w przyszłym sezonie podstawowym bramkarzem Manchesteru Utd, ale wiele wskazuje, że może to być David de Gee. Kuszczak czeka i zapowiada, że jeżeli nie dostanie szansy, będzie chciał odejść. Problem w tym, czy Ferguson mu pozwoli, skoro Polak ma jeszcze ważny kontrakt.
W walce o miejsce w bramce Arsenalu Polaków może pogodzić ten trzeci - Stekelenburg
Pozostaje jeszcze niesforny Artur Boruc. Były zawodnik Celticu Glasgow ma za sobą udany sezon w Fiorentinie i nawet jak latem zmieni klub, to ma już na tyle wyrobioną markę w Europie, że w nowym zespole też będzie bronił. Po tym jednak, jak Boruc został wyrzucony z kadry za niesubordynację, a później nazwał Smudę "Nikodemem Dyzmą", nie ma szans na grę na Euro. A szkoda, bo mistrzostwach świata w Niemczech w 2006 i na Euro 2008 pokazał wielką klasę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?