Prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski nie czekał na zakończenie kontroli w Teatrze im. Modrzejewskiej. Jeszcze przed podpisaniem z marszałkiem dolnośląskim wspólnego protokołu złożył doniesienie do prokuratora. Podejrzewa dyrektora Jacka Głomba o łamanie ustawy o rachunkowości.
- Nie mogliśmy czekać - mówi Arkadiusz Rodak z Urzędu Miasta Legnicy. - Ustawa nakazuje bezzwłoczne powiadomienie o wszelkich nieprawidłowościach.
Jednak moment wybrano nieprzypadkowo. Jacek Głomb zajęty jest kręceniem filmu. Pod opieką artystyczną Jirziego Menzla kończy właśnie polsko-czeską produkcję "Operacja Dunaj" o inwazji państw komunistycznych na Czechosłowację w 1968 roku.
Pracownicy teatru od nas dowiedzieli się o doniesieniu prezydenta do prokuratury.
- Nie komentujemy tych doniesień, ponieważ nie rozumiemy, na jakiej podstawie powstały - tłumaczy Monika Bieniusiewicz, zastępca dyrektora i główna księgowa teatru. - Kontrola wciąż trwa i nie ma jeszcze protokołu, do którego moglibyśmy się ustosunkować.
Doniesienie to efekt wspólnej kontroli urzędników miejskich i marszałkowskich, prowadzonej na wniosek prezydenta Legnicy. Miasto zakończyło badanie finansów teatru z lat 2006-2007 już pod koniec czerwca. Urzędnicy marszałka dwa miesiące później.
Jak twierdzą kontrolerzy z ratusza, wykryto niegospodarność, brak nadzoru inwestorskiego nad remontem teatru i naruszenia ustawy o zamówieniach publicznych.
W kwietniu 2007 roku Jacek Głomb zawarł umowę z gdańskim wydawnictwem na druk tysiąca egzemplarzy albumu o legnickim teatrze. Pomorska firma miała wykonać zlecenie do 15 sierpnia. Dopiero 3 września dostarczyła 500 sztuk.
Zamiast dochodzić odszkodowania, teatr zawarł kolejną umowę z wydawnictwem, jeszcze mniej korzystną - firma miała sprzedać pozostałe albumy poniżej kosztów produkcji.
Teatr nie udostępnił dokumentów, potwierdzających zrealizowanie umowy z Agencją Rozwoju Regionalnego Arleg, kierowaną przez przewodniczącego rady miejskiej. Choć wystawił faktury na 12 tys. zł.
Prezydent zarzuca dyrektorowi brak nadzoru przy wymianie okien i stolarki w teatrze. Wystawiane na ponad milion złotych faktury nie wyszczególniały, za jakie prace płacono. Kolejnym zarzutem było sporządzenie kosztorysu przez firmę startującą w ogłoszonym przez teatr przetargu nie tylko dla siebie, ale i dla biorącego udział w tym samym konkursie innego przedsiębiorstwa.
Urzędników dziwią niektóre wydatki. Na przykład 3 tys. zł za napisanie wstępu do albumu o teatrze czy zapłacenie 14 tys. zł tłumaczowi, choć umowy z teatrami zagranicznymi zawarto tylko po angielsku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?