Nielegalne graffiti nowej obwodnicy Wrocławia

- Wszystko pomażą: kamienice, mury, a teraz nawet wiadukty - narzeka Piotr Patros, wrocławski kierowca. - Policja powinna zająć się tą sprawą. Nie podoba mi się, że za pieniądze z moich podatków trzeba było naprawiać elewacje po jakichś wandalach - dodaje.

Inaczej sprawę ocenia Mariusz Mikołajek, malarz i zarazem kibic WKS Śląsk, którego barwy widnieją na jednym z malunków.

- Póki nie będzie stworzonych miejsc dla ludzi, którzy chcą się twórczo wyżyć, takie sytuacje wciąż będą się zdarzały - podkreśla Mariusz Mikołajek. - Dla mnie takie malowanie jest czymś pozytywnym. Wolę to oglądać niż puste, szare ściany.

Jego zdaniem, Amerykanie już dawno rozwiązali ten problem, oddając świeże ściany grafficiarzom.
- Tylko w ten sposób można kontrolować takie zjawisko - przekonuje Mariusz Mikołajek.

O tym, że ścienne malunki mogą budować pozytywny wizerunek miasta, świadczy prowadzony przez galerię BWA Awangarda projekt Out of Sth. Dobrym tego przykładem jest stworzony w połowie maja mural Mariusza Warasa na ścianie budynku przy ul. Nasypowej.

Według robotników pracujących przy budowie obwodnicy nie ma możliwości upilnowania jej terenu.
- Kończymy pracę o godz. 18 i od tej pory teren jest pusty. Ciągle giną kable i pojawiają się nowe graffiti. Te ostatnie chyba przybyły w weekend, bo wcześniej ich nie widziałem - mówi jeden z robotników. - W nocy powinien kursować tutaj jakiś samochód z ochroną. Bo teraz wystarczy włożyć kamizelkę odblaskową i nikt nie zwróci uwagi na to, że kręcisz się wokół budowy - dodaje.

Większość malowideł na wiaduktach autostradowej obwodnicy podpisana jest skrótem RTL, używanym przez aktywną grupę grafficiarzy, którzy wcześniej działali głównie na terenach kolejowych.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad szacuje koszty ewentualnego usunięcia malunków z wiaduktów. Ta kwota będzie ujawniona w najbliższych dniach.