Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice słono teraz zapłacą za wagary dzieci

Ewelina Oleksy
Regularnie wagaruje co dziesiąty uczeń dolnośląskiej zawodówki i co czternasty uczeń technikum
Regularnie wagaruje co dziesiąty uczeń dolnośląskiej zawodówki i co czternasty uczeń technikum Janusz Wójtowicz
Wizytą policji u rodziców i nawet 5 tys. zł grzywny ma się kończyć nagminne wagarowanie. Przewiduje to znowelizowana Ustawa o systemie oświaty.

Kary mają dotknąć tych, którzy w ciągu miesiąca opuszczą bez usprawiedliwienia ponad połowę obowiązkowych zajęć w szkole.

A wagary to zjawisko coraz powszechniejsze. Dolnośląskie kuratorium w czasie wakacji przewertowało dzienniki 90 procent szkół z regionu. Za wagarowicza wizytatorzy uznawali tego, kto w miesiącu ma nieusprawiedliwionych ponad 20 proc. zajęć.

Wyniki?
Regularnie wagaruje co dziesiąty uczeń dolnośląskiej zawodówki i co czternasty uczeń technikum. Lepiej jest w ogólniakach, gdzie zajęcia opuszcza jeden na 25 uczniów, oraz w gimnazjach, gdzie 4 uczniów na 100 to wagarowicze.

Dolny Śląsk wypada na tle Polski nie najgorzej, bo z szacunków ministerstwa edukacji wynika, że w kraju regularnie szkolne zajęcia opuszcza co trzeci uczeń szkoły zawodowej, co siódmy licealista i jeden na ośmiu uczniów gimnazjum. Liczby te rosną tuż przed zakończeniem roku szkolnego, gdy oceny są już wystawione.

- Problem jest ogromny - nie ukrywa Janina Jakubowska z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. Jej zdaniem, winę za te niepokojące statystyki ponoszą rodzice, którzy nie potrafią dopilnować, by ich dzieci docierały do szkoły. - Najgorsze , że usprawiedliwiając później te nieobecności, opiekunowie przyzwalają na wagary. To niedopuszczalne - załamuje ręce Jakubowska. I chwali nowe przepisy, wprowadzające surowe konsekwencje za wagarowanie.

Innego zdania jest Czesława Gersztyn, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych nr 5 przy ul. Dawida we Wrocławiu.
- Wysoka grzywna wcale nie jest dobrym pomysłem. Straszenie karami pieniężnymi nic nie da - uważa Gersztyn. Pani dyrektor wprowadziła inne metody walki z wagarowiczami. - Każdy nasz uczeń ma dzienniczek, w którym podliczamy mu miesięczną frekwencję - tłumaczy. Później dzienniczki trafiają do firm, z którymi współpracuje szkoła. A te przyjmują do pracy absolwentów mogących pochwalić się nie tylko najlepszymi ocenami, ale i kompletem obecności na lekcjach.
- Wszystkim zależy więc, żeby wypaść jak najlepiej - ocenia Czesława Gersztyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska