Czarny był i nie wyglądał na specjalnie żywego. Tak jakby rozdeptał go jakiś nieodpowiedzialny i niewyrobiony ekologicznie widz.
W macierzystej redakcji, koleżanka, specjalistka od spraw zoologicznych, powiedziała spokojnie:
- Patyczaki? One często tam uciekają.
- Ładne rzeczy - pomyślałem nieco przerażony. - Pocieszałem się tylko, że trzymane w tym samym gmachu jadowite ptaszniki uciekają rzadko, boa dusiciele jeszcze rzadziej, a krokodyle to tylko od wielkiego dzwonu.
I wtedy przyszło mi do głowy, że może wpadłem na trop tajnego planu dyrektora Ratajszczaka. Pomaleńku, krok po kroku, uwalniane będą z klatek różne zwierzęta. Najpierw - testowo, jeden patyczak, potem następne. A kiedy rzecz się sprawdzi, zoo zamieni się w safari. Klatki i terraria opuszczą wspomniane już ptaszniki, karaczany, pytony, boa i grzechotniki. Później antylopy, lwy, tygrysy, niedźwiedzie i wilki.
Zastanawiałem, czy tajny plan zakłada karmienie milusińskich zwiedzającymi. Ale odrzuciłem tę hipotezę jako zdecydowanie zbyt daleko idącą.
A co potem? Może w przyszłości cały Wrocław zamieniłby się w safari. Żądni wrażeń i adrenaliny turyści zjeżdżaliby tu z całego świata. A w moim ulubionym aquaparku można by dobudować basen z morską wodą i rekinami ludojadami. Tylko ciekawe, kto by się w nim wykąpał podczas uroczystego otwarcia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?