Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolnoślązacy bawią się z okazji nadchodzącego końca świata

Sylwia Królikowska
Karolina z Głogowa twierdzi, że przepowiednia to bajka
Karolina z Głogowa twierdzi, że przepowiednia to bajka Paweł Gołębiowski
Sobota, godz. 18. Wtedy, trzęsieniem ziemi, ma się rozpocząć Sąd Ostateczny. A Dolnoślązacy bawią się z okazji apokalipsy.

Sobota, 21 maja 2011 roku. Dokładnie o godz. 18 czeka nas trzęsienie ziemi. Właśnie tak ma się rozpocząć trwający 153 dni Sąd Ostateczny. Jest o tym przekonany autor przepowiedni, 89-letni Harold Camping z San Francisco.

To były inżynier budownictwa wodnego i lądowego. Kaznodzieją został po trzydziestce. Wtedy pozbył się własnej firmy i postanowił ostrzegać ludzi przed nadejściem rychłego końca. O swojej czarnej wizji opowiada od prawie pół wieku w amerykańskim Radiu Rodzina.

Od niedawna treści zaczęły też być tłumaczone na język polski i na oficjalnej stronie radia można przeczytać wszystkie publikacje o tym, jak zgładzą nas kataklizmy, bo jesteśmy grzeszni.

Sprawa jest o tyle wyjątkowa, że Camping postanowił zadbać o marketing i dotrzeć z ostrzeżeniem niemal bezpośrednio do Polski, również na Dolny Śląsk. Tylko w samym Wałbrzychu są co najmniej cztery billboardy z hasłem: 21 maja Sąd Ostateczny. Bez problemu znajdziemy je w powiecie wałbrzyskim, Legnicy, Głogowie, Jeleniej Górze. Niestety, zapewne wbrew oczekiwaniom autora, wywołują raczej uśmiech niż strach. Ale stają się też atrakcją turystyczną. - Widzę, że ludzie chętnie robią sobie zdjęcia koło tego plakatu. Ale co im po tych fotografiach, skoro w sobotę i tak to wszystko szlag trafi - mówi z przymrużeniem oka Barbara Tkacka z Wałbrzycha.

Okazuje się jednak, że nadejście końca świata może być dobrym powodem do... imprezy. Grupa wałbrzyszan umawia się na internetowych forach, by o godz. 17.30 spotkać się na Górze Chełmiec. W Lądku-Zdroju nie zamierzają nigdzie wędrować. Już o godz. 17 na tarasie kawiarni Golden Cup w Zdroju Wojciech rozpocznie się oczekiwanie na apokalipsę. - Jeśli odchodzić, to z wysokości i z przytupem - śmieje się Tomasz Kurdziel, właściciel kawiarni, który zaproszenie na imprezę umieścił m.in. na Facebooku. Zainteresowanych jest sporo.

Ale to nie pierwsza taka zapowiedź apokalipsy. Był już koniec grudnia 999 roku, rok 1412, 1914. No i 31 grudnia 1999 roku. To tylko niektóre daty końca świata. Najgłośniej mówiło się o tej ostatniej: na niebie miał się pojawić krzyż i przysłonić Słońce, a na świecie zapanować chaos. Miały wysiąść komputery. Nic nie wysiadło, a krzyż się nie pojawił. Wciąż jednak pojawiają się nowe wizje. Glob ma pogrążyć potężny pożar lub całkiem przeciwnie - powódź. Straszeni jesteśmy też ciałami niebieskimi, które uderzą w ziemię.

Z uśmiechem odnosi się do tych wizji ks. Rafał Zendran z Głogowa. - Bardzo podobają mi się słowa Woody'ego Allena, który powiedział, że ktoś ogłasza koniec świata w niedzielę, ale potem i tak zawsze w poniedziałek trzeba wstać do roboty.
Nadejdzie niespodziewanie, jak złodziej
Z ks. dr. hab. Janem Klinkowskim, biblistą z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, rozmawia Agata Grzelińska
Amerykański wizjoner zapowiada, że w sobotę o godz. 18 zacznie się koniec świata.

Wątek końca świata wraca zawsze, gdy dzieją się kataklizmy, jak trzęsienia ziemi lub tsunami, albo wielkie ruchy społeczne, jak teraz w Afryce.

Amerykanin twierdzi, że na nowo zinterpretował biblijne liczby.
Zapowiedzi końca świata pojawiały się też już na początku chrześcijaństwa. W Nowym Testamencie jest zapowiedź, że kiedyś wypełnią się dzieje. Chrystus jednak wiele razy podkreśla, że ten moment nadejdzie niespodziewanie, jak złodziej. Mówi: "Nie znacie dnia ani godziny". Biblijne liczby mają głównie znaczenie symboliczne.

Obawiać się końca świata?
Nie. Powinniśmy być czujni, tzn. żyć tak, by zawsze być gotowym na spotkanie z Bogiem. Dobrze wykonywać swoje obowiązki, być uczciwym. Przecież dla każdego z nas końcem świata będzie chwila naszego odejścia.

Ludziom jest potrzebny koniec świata
Z Kajetanem Jarockim, socjologiem z Wrocławia, rozmawia Sylwia Królikowska
Dlaczego co chwilę słyszymy o kolejnych datach końca świata? Można by ich wymienić kilkanaście... I chyba nikt już w koniec nie wierzy.

Ludzie potrzebują świadomości, że świat się kiedyś skończy, że nie będzie trwał zawsze. Tak jak potrzebują wierzyć, że wszystko ma swój początek i koniec. Ich życie, problemy, kłopoty. Lubimy również przepowiednie, a im bardziej mroczna, tym lepiej. Na szczęście, myślę, że ogromna większość nie traktuje ich poważnie.

Czy wiara w takie przepowiednie może być jakimś zagrożeniem?
Niestety, tak. Wielu autorów mrocznych wizji próbuje po prostu zarobić na słabościach ludzi. Zdarzały się sytuacje, że zbierali pieniądze, zapowiadając, że np. konstruują urządzenie, które zapobiegnie końcowi świata. Może też dochodzić do takich skrajnych sytuacji, kiedy lęk przed końcem świata będzie tak duży, że pojawią się zaburzenia psychiczne, nawet z myślami samobójczymi.

Współpraca: WEN, KCH

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dolnoślązacy bawią się z okazji nadchodzącego końca świata - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska