Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konserwator i NIK wzięli się za Julię

Rafał Święcki
Niszczejący budynek huty szkła
Niszczejący budynek huty szkła Marcin Oliva Soto
Służby chroniące zabytki chcą odebrać właścicielowi budynek huty szkła Julia w Szklarskiej Porębie. Ponad 165-letni obiekt niszczeje od lat i wkrótce może zamienić się w ruinę.

Wniosek o wywłaszczenie trafił do jeleniogórskiego starostwa.
- Właściciel dawnej huty od dawna lekceważy wszelkie zalecenia konserwatorskie - tłumaczy powody swej decyzji Wojciech Kapałczyński, szef jeleniogórskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.

Na katastrofalny stan budynków huty zwrócili też uwagę inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli przy okazji badania prywatyzacji zakładu. W swym raporcie stwierdzili nawet, że kolejnym nabywcom huty chodziło jedynie o przejęcie gruntu o powierzchni prawie trzech hektarów, położonego w atrakcyjnej części miasta. Wskazuje na to zupełne zaprzestanie produkcji po prywatyzacji zakładu w 1994 roku.

Inspektorzy NIK uznali także, że obiekt należy odebrać właścicielowi. Ich zalecenia trafiły do Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa.
Według Jacka Włodygi, starosty jeleniogórskiego, to ta instytucja powinna zająć się rozwiązaniem umowy sprzedaży huty.
- Odszkodowanie dla właściciela za utracony majątek będzie musiał wypłacić wojewoda. Odbieranie obiektów o wartości powyżej miliona złotych leży w kompetencjach Prokuratorii Generalnej, a nie starostwa - tłumaczy Włodyga.

Obecny właściciel huty, prawnik ze Śląska, nabył ją w imieniu mieszkającego w USA polonijnego biznesmena. Pytany o plany wobec zabytku nie potrafił ich sprecyzować. Twierdził, że próbował sprzedać zabytkową halę produkcyjną, ale nikt nie chce jej kupić.

Burmistrz Szklarskiej Poręby Arkadiusz Wichniak uważa, że jest szansa, by huta ponownie ożyła. W części jej zabudowań można prowadzić warsztaty szklarskie. Już prowadzi rozmowy z artystami wrocławskiej ASP.

7600 obiektów na Dolnym Śląsku to zabytki. 50 proc. z nich jest w złym stanie technicznym.

Bez względu na to, czy sprawą unieważnienia umowy sprzedaży huty zajmie się starostwo, czy Prokuratura Generalna, odebrać zabytek z rąk nawet najbardziej beztroskiego właściciela jest niezmiernie trudno. Wskazują na to przykłady innych dolnośląskich obiektów, np. zamku w Ratnie Dolnym w Kotlinie Kłodzkiej.
W 1998 roku spłonął jego dach i stropy. Podjęto pewne prace zabezpieczające, jednak kolejny pożar poczynił dalsze szkody. Obecnie zamek niszczeje, pozostawiony na pastwę losu.

- Wystąpiliśmy z wnioskiem o wywłaszczenie. W trakcie negocjacji dotyczących wysokości odszkodowania właściciel sprzedał zamek własnej spółce. Procedurę wywłaszczeniową trzeba zaczynać od nowa, nie mając gwarancji, że w tym czasie obiekt znów nie zostanie sprzedany kolejnej spółce - wyjaśnia Barbara Nowak-Obelinda, kierownik wałbrzyskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.

Wałbrzyskim konserwatorom także nie udało się odebrać Polce z austriackim paszportem renesansowego pałacu w Gorzanowie. Aby w ogóle zacząć procedurę, trzeba było sądownie ustanowić kuratora majątku, bo z właścicielką nie udało się nawiązać żadnego kontaktu.

Starosta kłodzki odmówił wywłaszczenia po dwóch latach starań, gdyż uznał, że odebranie pałacu to ostateczność, i można to zrobić, jeśli wszystkie inne metody nakłonienia do ratowania zabytku są nieskuteczne. Zdaniem starostwa konserwator powinien wystąpić o wykonanie remontu do kuratora.
- To wybieg starostwa. Nie mogliśmy wystąpić o to do kuratora, bo sąd wyznaczył go jedynie po to, by pod nieobecność właściciela uczestniczył w postępowaniu wywłaszczającym - odpowiada Barbara Nowak-Obelinda.

Uratowane
Niektóre zabytki, dzięki prywatnym właścicielom, świecą pełnym blaskiem. Na początku lat 80. ubiegłego wieku XIV-wieczny Dwór Czarne w Jeleniej Górze miał zostać skreślony z listy zabytków. Chciano go zburzyć, ponieważ budowli groziło zawalenie.
Uratowali go ekolodzy, którzy szukali miejsca, w którym mogliby prowadzić warsztaty. Przez lata ekolodzy zainwestowali w dwór kilkanaście milionów złotych, które zdobywali ze źródeł prywatnych, unijnych i państwowych. Do zrobienia w zamku jest jeszcze sporo, ale zabytek na pewno przetrwa.

Dawny blask odzyskał też pałac w Wojanowie koło Jeleniej Góry. Choć po pożarze, kilka lat temu, mało kto wierzył, że to możliwe. Nowy właściciel uruchomił w nim luksusowy hotel.
Gości przyjmuje też odrestaurowany pałac w Kliczkowie k. Bolesławca.

Współpraca: PIEL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska