Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk: Koszmar energetyków po ataku zimy

Natalia Wellmann
Powalone drzewa i gałęzie uszkodziły linie energetyczne w wielu miejscach  regionu
Powalone drzewa i gałęzie uszkodziły linie energetyczne w wielu miejscach regionu Dariusz Gdesz
Kiedy we wtorek rano na Dolnym Śląsku rozszalała się śnieżyca, kilkadziesiąt ekip energetyków już wiedziało, że najbliższe dni będą bardzo pracowite. Pozrywane linie energetyczne, mnóstwo powalonych drzew i gałęzi oraz tysiące telefonów od ludzi z jednym pytaniem: kiedy włączycie prąd!?

- To był prawdziwy koszmar. Takie sytuacje, oczywiście, zdarzają się, ale zimą. Nikt nie spodziewał się takiej śnieżycy, gdy za oknem już prawie lato - mówi Elżbieta Marek, rzecznik prasowy EnergiaPro S.A. w Wałbrzychu.

Najtrudniejsze okazało się wtorkowe popołudnie. W krytycznym momencie prawie 118 tys. mieszkańców Dolnego Śląska zostało bez prądu. W środę, o tej samej porze, liczba ta zmniejszyła się do prawie 9 tys. odbiorców. Wśród nich byli m.in. mieszkańcy Zieleńca koło Dusznik-Zdroju oraz właściciele miejscowych hoteli i pensjonatów.

- Kolejni turyści w drodze, a tu nic nie działa. Ani ugotować, ani pokoje nagrzać, ani z internetu skorzystać, wszystko na prąd. A tego nie ma - denerwowała się Ewa Kamyczek. Do jej pensjonatu miała w środę dojechać grupa 50 turystów.

- Oczywiście, każdą sytuację można przetrzymać pod warunkiem, że ma się podstawowe informacje. Tymczasem energetyka ma nas w nosie. Nie informuje o tym, jak długo potrwa awaria, czy coś z tym robią. A dodzwonienie się do nich graniczy z cudem - dodaje zdenerwowana.

W regionie jeleniogórskim, z 500 wyłączonych we wtorek stacji energetycznych, w środę nadal nie działało około 60. Zasilania nie miało prawie 2000 gospodarstw. Energetycy zapowiadali, że awarie usuną w środę do wieczora.

- Wszyscy pracujemy na najwyższych obrotach. Tylko w regionie wałbrzyskim awarie usuwa ponad 220 naszych pracowników plus drugie tyle z firm zewnętrznych, które z nami współpracują - wylicza Elżbieta Marek. Podkreśla, że wtorkowa sytuacja była wyjątkowa. Przyczyną awarii były głównie powalone drzewa, które uginały się pod ciężarem śniegu i zrywały linie energetyczne.

- W ubiegłym roku wydaliśmy 1,2 mln zł na wycinkę drzew i gałęzi. Ale takiej sytuacji, jak we wtorek, nikt nie mógł przewidzieć. Nawet najwyższe świerki uginały się pod ciężkim śniegiem do samej ziemi - dodaje Elżbieta Marek.

Jak twierdzi, kolejny duży problem to zlokalizowanie awarii. - Zwłaszcza w górach. Nasi monterzy najpierw brną po kolana w śniegu i błocie, by później, na dużej wysokości, sprawdzać linie niemal metr po metrze. Byłoby dobrze, gdyby odbiorcy energii zechcieli to zrozumieć - opowiada rzecznik prasowy EnergiaPro Wałbrzych S.A.

Energetycy zapowiadali w środę, że do końca czwartkowego dnia usuną wszystkie awarie. Dopiero później zajmą się szacowaniem strat.

Współpraca: MJ, PG

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska