Dolny Śląsk: Zbiorą ślimaki winniczki

Zbieracze już odliczają dni do 1 maja. Wtedy to na miesiąc zostanie zdjęta ochrona ze ślimaka winniczka i ruszą sezonowe punkty skupu, najsprawniejszym zbieraczom dając możliwość zarobienia ponad 10 złotych dziennie.

- Na Dolnym Śląsku zezwolenie na skup winniczków uzyskało 14 firm - mówi starszy inspektor Michał Kwiatkowski z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu. - Podobnie jak w poprzednich latach, zgodziliśmy się na zebranie 600 ton ślimaków.

Wiosna jest na razie stosunkowo chłodna i nie zachęca winniczków do wyjścia z ukrycia. Trzeba się będzie za nimi nachodzić. Ale w punktach skupu stawki dla zbieraczy nie będą wyższe niż w zeszłym roku. To splot wielu okoliczności.

Główny powód jest taki, że zachodni rynek został nasycony. W europejskich magazynach zalega nadmiar winniczków z poprzednich lat i przedsiębiorcom coraz trudniej sprzedać za granicę polskie ślimaki po dobrej cenie. Dopóki Francuzi, Włosi czy Holendrzy nie zjedzą swoich zapasów, nie ma co liczyć, że stawki podskoczą do 2-3 zł za kilogram. Trwa dekoniunktura.

Dlatego Skup Runa Leśnego - złotoryjska firma, która zdominowała obrót ślimakami w okolicach Legnicy (od ponad 20 lat w branży) - proponuje zbieraczom tylko złotówkę za kilogram. To tylko odrobinę lepiej niż w zeszłym roku, kiedy ceny spadły aż do 80 groszy.

Taka sama sytuacja panuje w całym kraju. Punkty skupu w Lubuskiem i w Wielkopolsce będą płacić złotówkę za kilogram. Na Śląsku na początku sezonu cena jest nieco wyższa - 1,20 zł. Ale wszystko może się jeszcze zmienić.

Zbiór potrwa tylko do 31 maja. Kto chce zbierać winniczki, powinien pamiętać o kilku zasadach: prawo zabrania zbierania ślimaków na terenie parków krajobrazowych, parków narodowych i rezerwatów. Wolno zbierać wyłącznie osobniki z muszlą o średnicy powyżej trzech centymetrów.

Czy jadłeś kiedykolwiek ślimaka winniczka? Czy było to smaczne danie?