Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turów - Trefl: Zwycięzca będzie o krok od nieba

Grzegorz Bereziuk
Robert Tomaszek (w białym stroju) to jeden z filarów Turowa
Robert Tomaszek (w białym stroju) to jeden z filarów Turowa fot. grzgorz bereziuk
To może być kluczowe starcie dla losów całej rywalizacji, która, przypomnijmy, toczy się do czterech wygranych. Zwycięzca tego meczu będzie już tylko o krok od nieba.

Dla PGE Turowa byłoby to nawiązanie do wspaniałych lat, kiedy zespół trzy razy z rzędu zdobywał srebrne medale mistrzostw Polski. Dla Trefla wspomnienie czasów przed wyprowadzką Asseco Prokomu do Gdyni.

- Rywalizacja obu drużyn jest bardzo wyrównana. Nie można mówić, że jeden zespół góruje nad drugim. Pokazały to cztery dotychczas rozegrane spotkania. Mecz czwartkowy może być decydujący dla całej serii. Chcemy go bezwzględnie wygrać. Będziemy maksymalnie skoncentrowani. Nie może nam się przytrafić żaden przestój - zapowiada skrzydłowy PGE Turowa Michał Gabiński.
Ze słowami wychowanka Stali Stalowa Wola nie można się nie zgodzić. Jeszcze przed startem serii ciężko było wskazywać faworyta półfinału. PGE Turów przystępował do walki o finał z przewagą parkietu, dzięki wyższej pozycji na zakończenie sezonu zasadniczego. Jednak to Trefl zwyciężył w trzech wcześniejszych spotkaniach obu drużyn (dwa razy w lidze oraz raz w Pucharze Polski).
Zauważali to także zawodnicy obu drużyn, mający świadomość, jak ciężka seria przed nimi.
- W sezonie zasadniczym wszystkie mecze przegraliśmy w końcówce. Żadna ze stron nie pozwoliła, by przeciwnicy za daleko odeszli. O wyniku rozstrzygały ostatnie 2-3 minuty. Oba zespoły są bardzo wyrównane. Sopocianie potrafią walczyć tak samo, jak my. Będą to z pewnością ciężkie, ale i ciekawe spotkania. Kluczową rolę odegra psychika, wytrwałość, przygotowanie kondycyjne i ilość popełnionych błędów - mówił środkowy PGE Turowa Robert Tomaszek.

- To będą ciężkie mecze, bo PGE Turów jest bardzo dobrą drużyną. Zgorzelczanie posiadają przewagę własnego parkietu, ale nie stoimy na straconej pozycji, będziemy walczyć do końca. Musimy jednak być gotowi nawet na siedem spotkań - dodawał znany na Dolnym Śląsku skrzydłowy Trefla Marcin Stefański.

W dotychczasowych meczach trudno było nie zauważyć, że żadna z drużyn nie była w stanie rozegrać dwóch dobrych spotkań z rzędu. W pierwszym meczu pewnie wygrał Trefl (76:62). Po tym spotkaniu to sopocianie jawili się już jako faworyt serii, lecz dwa dni później role odmieniły się i PGE Turów zwyciężył 77:66.

- Ta wygrana miała dla nas ogromne znaczenie. Zdaliśmy sobie sprawę, że z Treflem można wygrać - przyznał Tomaszek.

Sinusoidalna forma zespołów utrzymywała się także w Sopocie, gdzie rozegrano trzecie i czwarte spotkanie. W trzecim meczu ekipa z Trójmiasta pewnie wygrała 82:69. Kiedy mogło wydawać się, że podopieczni trenera Karlisa Muiznieksa są zdecydowanie bliżej finału, przyszedł mecz nr 4 i ponowne odwrócenie sytuacji. Drugą wygraną - 91:82 - zanotował PGE Turów, który poprawił niemal wszystkie elementy gry w ciągu niespełna 48 godzin.

Jacek Winnicki: Historia dotychczasowych meczów pokazała, że kto wygrywa deskę, ten wygrywa też całe spotkanie

- Pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać najważniejsze mecze. Reagujemy pozytywnie na presję i potrafimy kontrolować emocje - zauważył kapitan PGE Turowa Konrad Wysocki. - Historia dotychczasowych meczów pokazała, że kto wygrywa deskę, ten wygrywa spotkanie - dodał trener zgorzelczan Jacek Winnicki.

Jak będzie tym razem? Po czwartym meczu oba zespoły miały osiem dni przerwy, czyli tyle, ile zajęło rozegranie poprzednich spotkań. Jaki może mieć to wpływ na dyspozycję jednej czy drugiej drużyny? Pewny tego nie jest nawet Wysocki. - Był to etap wykorzystany na regenerację. Musieliśmy też uważać, by tak długa przerwa nie wybiła nas z rytmu meczowego - powiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska