Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lanie z rąk Cieślaka, antypromocja żużla

Wojciech Koerber
Bieg pierwszy wczorajszego spotkania, Patryk Dudek kładzie się na Macieju Janowskim. Wyścig przerwano z powodu upadku Patryka Kociemby
Bieg pierwszy wczorajszego spotkania, Patryk Dudek kładzie się na Macieju Janowskim. Wyścig przerwano z powodu upadku Patryka Kociemby Janusz Wójtowicz
Betard Sparta - Stelmet Falubaz Zielona Góra 34:55. We wrocławskim klubie już od dwóch tygodni trwała akcja "Zakopać Cieślaka". Tyle że zakopali się gospodarze. We własnym torze. Jeszcze w czwartek, prawie że po kryjomu, zwieziono sporo glinki, by można było przyszykować plastelinkę.

Zapomniano o najważniejszej w speedwayu regule, że tor szykuje się pod siebie, a nie przeciwko komuś. Efekt był żenujący. Niejaki Adam Strzelec (lat 17), który trzy tygodnie temu przypadkowo dostał się do składu Falubazu (zastąpił Patryka Dudka, bo ten nie skompletował potrzebnych dokumentów) ośmieszał na trasie Tomasza Jędrzejaka.

Cieślak - dziś trener Falubazu, a w latach 2001-2010 opiekun WTS-u - to stary wyga. Wiedział, czego się we Wrocławiu spodziewać. I właśnie dlatego zażyczył sobie na meczu delegata Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Padło na... Stanisława Pieńkowskiego. W stolicy Dolnego Śląska to nazwisko znienawidzone. To właśnie ten Pan, jako arbiter, wypaczył w 1995 roku wynik słynnego meczu w Toruniu, który Sparta przegrała, choć po 14 gonitwach prowadziła 44:40. Jak można było to przegrać? Na oczach tysięcy widzów wystarczyło wykluczyć i Tommy'ego Knudsena, i Piotra Protasiewicza. No i Pieńkowski to zrobił. 5:0 i 45:44 dla gospodarzy. Wczoraj natomiast musiał interweniować w słusznej sprawie. Gospodarze przygotowali tor nieprzejezdny i po dwóch wyścigach nakazano równanie oraz ubijanie. Niewiele to pomogło, mimo że zawody wznowiono dopiero po godzinie.

Cieślak tym, co zastał na wrocławskim torze w dniu swoich imienin, był zbulwersowany. - To skandal. Nigdy bym się nie zdecydował na przygotowanie czegoś takiego. Zresztą samo sprzedawanie meczu pod hasłem "Cieślak kontra Baron" było już niepotrzebne. Nie tędy droga - zauważył. Widocznie stać wrocławian na potężną finansową karę, która wydaje się nieunikniona. Dwa tygodnie temu błąd w sztuce przygotowania toru na spotkanie z Marmą Rzeszów kosztował Unię Leszno 40 tysięcy złotych. Tymczasem we Wrocławiu było jeszcze gorzej niż na Stadionie im. Alfreda Smoczyka.

Szefowie WTS-u tak bardzo skupili się na akcji "Zakopać Cieślaka", że zapomnieli przygotować choćby kilka miejsc dla dziennikarzy. Co jednak specjalnie nie dziwi, bo pracę próbuje się nam utrudniać na wiele sposobów. Widocznie jest z tym komuś lepiej na duszy. Mało sportu w tym sporcie. Żal tylko zawodników, bo wspomniany Janowski czy Piotr Świderski to nie tylko wyborni jeźdźcy, ale też klasowi ludzie. Zasługują na liczną, oddaną publikę. Ten drugi jako jedyny z ekipy potrafił dogadać się z ciężką nawierzchnią i skleić z nią własny motocykl.

- Faktycznie tor był do bani, za bardzo go zmoczyliśmy i zrobił się problem. Nie wyszedł nam ten mecz - kajał się menedżer Baron, który tylko cztery razy wypuścił na tor Janowskiego. Na więcej zawodnik nie miał ochoty.

Falubaz? Najlepszym jeźdźcem meczu okazał się Andreas Jonsson, którego pokonał tylko, w ostatniej gonitwie, Świderski. Kapitalnie radził sobie także 41-letni Greg Hancock, a zadziornością imponował Rafał Dobrucki. Z perspektywy trybun mogło się wydawać, że fatalnie zawalił trzynastą gonitwę, kiedy prowadząc, dał się wyprzedzić i Kennethowi Bjerre, i Świderskiemu. Uparcie zakopywał się pod płotem, a to przecież jeden z najbardziej pojętnych żużlowców. Po spotkaniu wszystko się jednak wyjaśniło. - Rafałowi rozkręcił się teleskop i nie był w stanie kierować motocyklem - tłumaczył Cieślak.

Wczorajszy mecz naszej ekipie nie wyszedł, lecz pamiętajmy, że jutro też jest dzień, a już w niedzielę kolejny mecz. Rok temu o tej porze, na cholernie dziurawym torze, Betard uległ leszczyńskim Bykom 35:54. Wyglądało to tak, jakby miał się nie podnieść. A jednak się podniósł i to szybko. Dwa dni później wywiózł zwycięstwo (47:43) z Zielonej Góry, która na koniec roku cieszyła się z wicemistrzostwa kraju. I tym razem może być podobnie. W niedzielę przyjedzie Marma, czyli Jason Crump, ale też Lampart, Kret, Okoń, a do tego Kuciapa. Po prostu trzeba ich pokonać. Na żużlu, nie na motocrossie.

Betard Sparta Wrocław - Stelmet Falubaz Zielona Góra 34:55

Sparta:
Świderski 13+1 (1,3,1,3,2,3), Shields 1 (0,1,0,-), Jędrzejak 4 (d,0,1,2,1), Andersson 1 (1,-,d,-), Bjerre 10 (2,2,2,1,3,d), Janowski 4 (3,1,0,d), Kociemba 1 (w,0,1,0).

Falubaz: Jonsson 14 (3,3,3,3,2), Davidsson 5+2 (2,2,1,0), Hancock 11+2 (3,3,2,2,1), Dobrucki 8+2 (2,0,3,1,2), Protasiewicz 11 (3,2,3,d,3), Dudek 1 (t,0,1), Strzelec 5+1 (2,1,2).
NCD - 60,6 w 6. biegu Greg Hancock.

Sędziował: Jerzy Najwer (Gliwice). Widzów 8 000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lanie z rąk Cieślaka, antypromocja żużla - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska