Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zajrzyjcie do świątyni na uboczu. Czeskiej, pięknej i... opuszczonej

Agata Grzelińska
Agata Grzelińska, Gazeta Wrocławska
Agata Grzelińska, Gazeta Wrocławska Fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Spokojnie, nikogo nie zamierzam nawracać. Nie będzie o wierze, a przynajmniej nie wprost. Będzie o perełce architektury, którą mamy na wyciągnięcie ręki, a o której prawie nic nie wiemy i pewnie jeszcze długo byśmy jej nie zauważyli, gdyby nie świetna akcja prof. Andrzeja Kozieła z Uniwersytetu Wrocławskiego i jego studentów historii sztuki.

Jeszcze tylko do piątku, 17 lipca, trwa Tydzień Otwartych Kościołów na Ziemi Broumowskiej. Blisko, dosłownie tuż za granicą polsko-czeską, przekraczaną w Tłuma-czowie albo Golińsku, można zobaczyć wyjątkowe barokowe kościoły, które są na ogół zamknięte na cztery spusty. W Czechach, jednym z najbardziej zlaicyzowanych państw w Europie, to jest widok zupełnie normalny.

Na nas, Polakach, niektórych niewierzących, innych mniej gorliwych, jeszcze innych wciąż wiarę deklarujących i praktykujących, obrazek kościoła, do którego nie ma drogi, robi piorunujące wrażenie. Nie ma drogi, bo nie jest potrzebna, skoro nikt tam nie chodzi. W sobotę jednak niewielkie grupki Polaków, a także Czechów wybrały się m.in. do kościoła św. Małgorzaty w Šonovie i kilku innych w tamtej okolicy. Dotarli tam mimo braku drogi, jadąc po trawie porastającej wzniesienie. Ślady kół dowodzą, że z wiarą czy bez wiary, od czasu do czasu ciągnie ludzi do kościoła. Jeśli nie do sacrum, to przynajmniej do sztuki. Tak było w Šonovie i innych świątyniach wokół Broumowa.

Tydzień Otwartych Kościołów na Ziemi Broumowskiej zorganizowały wspólnie Instytut Historii Sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego, towarzystwo Omnium o.s., Ústavem dějin umění AV ČR i parafia rzymsko-katolicka w Broumowie. Polscy i czescy studenci w ramach praktyk za darmo opowiadają o dziełach najwybitniejszych architektów czeskiego baroku- ojca i syna, Christopha i Kiliana Ignaza Dientzenhoferów. To ci sami, którzy zaprojektowali przepiękny kościół św. Mikołaja w Pradze czy bazylikę w Legnickim Polu. Kto widział którąkolwiek z tych barokowych świątyń, wie, o jakiej skali talentu mówimy. Prof. Andrzej Kozieł nie wahał się nawet porównać Dientzenhoferów do Gaudiego. Jak usłyszałam w jednym ze zwiedzanych czeskich kościołów, każdy z ponad stu zaprojektowanych przez Kiliana Ignaza Dientzenhofera jest inny. Wyobraźcie sobie sto wariacji na temat elipsy! Brzmi nieprawdopodobnie, ale tylko dla nas, dla artysty geniusza - nie.

Ciekawe jest także to, dlaczego geniusz Dientzenhoferów możemy podziwiać w tych malutkich wioskach na obrzeżach Czech? To akurat zawdzięczamy innej ciekawej postaci doby baroku, opatowi Othmarowi Danielowi Zinkemu. Pochodzący ze Śląska opat klasztorów benedyktynów w Broumowie i Brzewnowie pod Pragą był bardzo ambitnym człowiekiem. Jak opowiada prof. Kozieł, celem opata stało się przywrócenie benedyktyńskiemu opactwu dawnej świetności. Chciał przede wszystkim na nowo obudzić w ludziach wiarę. Uznał więc, że muszą mieć łatwy dostęp do kościoła i to atrakcyjnego. Dlatego budowę świątyń powierzył genialnym architektom.

Jeśli macie akurat kilka wolnych dni i choć trochę interesujecie się sztuką, nie zmarnujcie takiej okazji. Bo już od soboty te perły baroku znów będą zamknięte. Być może na wiele lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska