Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzinny piknik na poboczu drogi, a relaks w lesie z ryczącym radiem

Agata Grzelińska
Agata Grzelińska, Gazeta Wrocławska
Agata Grzelińska, Gazeta Wrocławska Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Trzy weekendowo-wakacyjne obrazki z dolnośląskich gór. A konkretnie z Kotliny Kłodzkiej. Pierwszy: polana, dookoła las, dość daleko od drogi, by nie czuć spalin, ale na tyle blisko, że z drogi dobrze widać, co się na polanie dzieje. A co się może dziać w taką pogodę i w dodatku w wolne dni?

Oczywiście, wielkie grillowanie. Nie wiem, czy grillujących na polanie łączył jakiś zbiorowy lęk utraty z oczu swoich aut, czy też przerażała ich perspektywa przejścia 40 metrów piechotą, ale wszyscy wjechali samochodami na sam środek polany i rozstawili grille tuż przy bagażnikach. Żeby wyciągnąć stamtąd kiełbasę i kłaść ją prosto na ruszt? Czym się taki samochodowy grill na łące w środku lasu różni od tego na parkingu? Nie wiem.

Drugi obrazek, jaki ukazał się moim oczom na tej samej drodze w minioną upalną niedzielę, po prostu mnie zmroził. Górska droga. Chwilami stroma. Pełna zakrętów. I właśnie na poboczu przy jednym z tych zakrętów zaparkowane auto. Za kierownicą siedzi mężczyzna, przy samochodzie na poboczu szerokim na dwa metry, za którym już urwisko, rozstawiony grill, a przy nim siedząca w kucki kobieta. Po drugiej stronie jezdni, którą niejeden kierowca pędzi zbyt szybkojak na trudny teren, bawi się na poboczu dwoje małych dzieci. Jedno czteroletnie, drugie młodsze. Tata siedzi w aucie, mama przekłada kiełbaski na grillu, zaś kierowcy chyba powinni się modlić, by maluchom nagle nie zachciało się wbiec pod koła. Ryzykowny piknik rodzinny w górach tym razem nie skończył się tragedią. Oby tylko rodzicom tej dwójki nie zachciało się za tydzień znów odpocząć z dziećmi na łonie natury. Niech już lepiej spędzą niedzielę w galerii handlowej. Dla wszystkich będzie bezpieczniej.

Trzeci obrazek na tej samej drodze, na przełęczy, gdzie można albo zatrzymać się na chwilę i rozprostować kości, albo wyruszyć na górski szlak. Gdy na dole skwar, tam przyjemny chłód. Dookoła cisza, przecinana piskliwym dźwiękiem radyjka z telefonu. Grupka ludzi postanowiła zrobić sobie piknik w górach. Wiadomo, czyste powietrze, piwo i karkówka smakują lepiej. Tylko ta nudna cisza. Ale od czego ma się dziś smartfon? Można zapuścić muzę i nawet w lesie jest miło.

Tak się zastanawiam, czy za rzadko bywam w lesie i górach, że zachwycam się panującą tam ciszą? Może gdybym tam mieszkała, miałabym leśnego spokoju, szumu drzew albo górskich strumyków i śpiewu ptaków zwyczajnie powyżej uszu i wolałabym posłuchać hałaśliwego radia? Być może mając na co dzień czyste powietrze, chciałabym się rozkoszować przy grillu zapachem nagrzanej blachy?

Pewna jestem natomiast, że nawet gdybym tam mieszkała, to posprzątałabymśmieci po swoim grillowaniui nie zostawiłabym w rowie mnóstwa pustych plastikowych butelek po coli i plastikowych tacek. Nie tylko dlatego, że gdy przyjadą tam raz na jakiś czas spragnioneciszy i kontaktu z przyrodą zapracowane mieszczuchy,to być może zaboli ich serce na ten widok. Ale główniedlatego, że z radyjkiem ze smartfonu czy bez, z grillem tuż przy bagażniku czy kilkadziesiąt metrów dalej od niego - w każdych okolicznościach hałdy śmieci psują piękny krajobraz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rodzinny piknik na poboczu drogi, a relaks w lesie z ryczącym radiem - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska