Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babatunde “Babs” Aiyegbusi: Zaczynaliśmy w parku (ROZMOWA)

Rafał Bajko
Aiyegbusi (z prawej) poprowadził również pokazowy trening z młodymi futbolistami Panthers Wrocław. Wszystko odbyło się przy wielkim upale
Aiyegbusi (z prawej) poprowadził również pokazowy trening z młodymi futbolistami Panthers Wrocław. Wszystko odbyło się przy wielkim upale Paweł Relikowski
Rozmowa z Babatunde Aiyegbusim, pierwszym zawodnikiem z Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego, który podpisał kontrakt w najlepszej lidze świata - NFL.

CZYTAJ TEŻ:

Minnesota Vikings, a więc Pański klub w NFL ma obecnie przerwę w przygotowaniach do sezonu, dzięki czemu mógł Pan odwiedzić Wrocław. Czym przekonał Pan do siebie trenerów amerykańskiej ekipy, że zdecydowali się oni zaangażować pierwszego w historii gracza z naszej ligi?

Trudno mi oceniać, co im się spodobało. Moje podejście do futbolu zawsze było takie, że gram do końca, a każda następna akcja kończy się dopiero po gwizdku. To było również widać na filmiku, który trenerzy Miennesoty otrzymali przed moim przyjazdem. Jestem ambitnym zawodnikiem i mam tę dyscyplinę w sercu. Wciąż się rozwijam, dlatego mam nadzieję, że przydam się tamtejszej drużynie i wywalczę sobie miejsce w składzie.

Jak wygląda Pański dzień w Minnesocie? Treningów jest dużo więcej niż w Polsce?

Pracujemy tak naprawdę od rana do wieczora, po to, aby przygotować się do rozgrywek zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Jak wiemy, futbol to mocno taktyczny sport, a w NFL tej taktyki jest jest jeszcze więcej. Analizujemy niezliczoną liczbę zagrywek, które trzeba mieć potem perfekcyjnie wyuczone. Potem pracujemy jeszcze nad kwestiami siłowymi, po czym wychodzimy na boisko i próbujemy wszystko wcielić w życie.

Jak blisko jest Pan składu meczowego?

Dopóki sezon się nie rozpocznie, to tak naprawdę trudno dywagować. Myślę, że jestem w tym samym miejscu, jak przy okazji mojego pierwszego wyjazdu do Minnesoty. Nie zmienia się również moje nastawienie, bo liczę na progres swoich umiejętności w najlepszej lidze świata.

A śledził Pan w tym sezonie polskie rozgrywki?

Tak, oczywiście. Nie udało się przy tym nie zauważyć fantystycznej dyspozycji Panthers. Wrocławianie nie przegrali w tym sezonie żadnego meczu, dlatego jestem przekonany, że Seahawks będą mieli w sobotę trudny orzech do zgryzienia.

Dziesięć lat temu futbol amerykański był dla Polaków praktycznie anonimowy. Dużo się zmieniło od tego czasu?

Nie ma w ogóle porównania, do tego co jest teraz. Zaczynaliśmy treningi w parku i było nas tak naprawdę kilku. Teraz są aż cztery poziomy rozgrywkowe, w których gra łącznie sto klubów. Świetnie się to wszystko rozwija i fakt, że dzieje się to bez zewnętrznych środków finansowych jest według mnie ewenementem na skalę światową. Liczymy oczywiście na więcej, bo w grę wchodzi nawet współpraca z Ministerstwem Sportu i Turystyki.

W przeszłości grał Pan również w koszykówkę, ale silniejsza okazała się jednak miłośćdo futbolu. Wobec angażu w NFL, decyzja okazała się być najlepszą z możliwych?

Grałem przez cztery lata w Śląsku Wrocław, z którym w 2005 roku udało się zdobyć nawet mistrzostwo Polski juniorów. Od pierwszego treningu złapałem jednak bakcyla do futbolu i to ten sport kocham ponad wszystko. Koszykówkę oczywiście bardzo lubię i staram się na bieżąco oglądać.

Będzie Pan na sobotnim finale pomiędzy Panthers a Seahawks?

Tak, jak najbardziej. Będę gorąco dopingował chłopaków i mam nadzieję, że stworzą ciekawe widowisko. Mecz odbędzie się na pięknym stadionie i wierzę, że odwiedzi go bardzo liczna publiczność. Grałem we wrocławskich klubach przez wiele lat (dokładnie siedem - dop. RB) i wiem, że tutejsza publiczność zna się na futbolu.

Sercem będzie Pan zatem z Panthers Wrocław?

Chcę zobaczyć dobry mecz, a kto go wygra, to pokaże czas. Faworytem będą niewątpliwie gospodarze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Babatunde “Babs” Aiyegbusi: Zaczynaliśmy w parku (ROZMOWA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska