W Ośrodku Pomocy Społecznej w Marcinowicach trwa demontaż krat w oknach. Zarządził ją wójt, który chce dać pracownicom szansę ucieczki w sytuacji zagrożenia. - Nasi klienci są niestety coraz częściej agresywni. Potrafią otwarcie się odgrażać, że siłą wymuszą przyznanie zasiłku - mówi Władysław Gołębiowski. Dodaje, że zastanawia się również nad zakupem dla urzędników gazu pieprzowego.
Gaz posiadają już na wyposażeniu pracownicy socjalni Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Świdnicy. - W najbliższych tygodniach otrzymają też coś w rodzaju dźwiękowego straszaka. To małe urządzenie, które włącza się w momencie zagrożenia. Wydaje ono dźwięki bardzo drażniące dla ucha i powoduje chwilową dezorientację. Ta chwila może być cenna. Da szansę np. na to, by uciec lub wezwać pomoc - mówi Violetta Kalin, dyrektor MOPS-u w Świdnicy.
Świdniccy urzędnicy nie kryją, że agresywny klient to dziś codzienność, że są obrażani, wyzywani, że im się grozi. Bywa niestety, że jest wręcz niebezpiecznie. W Jaworzynie Śląskiej 48-letni mężczyzna zaatakował młotkiem pracownicę socjalną miejscowego Ośrodka Pomocy Społecznej. Napastnik już od drzwi urzędu obrażał kobietę, krzycząc, że nie zgadza się z wysokością przyznanego zasiłku. Po chwili wyjął młotek i rzucił się na nią. Uderzał ją po głowie, ramionach i nogach. Na szczęście na pomoc szybko przybiegli policjanci, których posterunek sąsiaduje z OPS-em. Pokrzywdzona została przewieziona do szpitala.
Podczas śledztwa wyszło na jaw, że 48-letni mieszkaniec gminy Jaworzyna Śląska już od trzech lat groził pracownikom OPS-u, wyzywał ich, obrażał. Jednak ci nie przypuszczali, że może posunąć się aż tak daleko, dlatego nie zgłaszali sprawy na policję.
Elżbieta Pawlik, kierownik OPS w Jaworzynie Śląskiej mówiła, że to zdarzenie wywarło piętno na wszystkich pracownikach, którzy teraz są w kontaktach z klientami są ostrożniejsi. - Pracownik nigdy nie zostaje sam w pokoju z petentem, a kiedy tylko ktoś zaczyna się awanturować, prosimy o pomoc policję, którą mamy po sąsiedzku - wyliczała.
Urszula Polowy, psycholog zauważa, że problem w urzędach jest widoczny, bo klient bywa roszczeniowy i nie rozumie, że urzędnika ograniczają przepisy. - Dodatkowo poziom agresji, zwłaszcza tej werbalnej jest coraz większy, żyjemy coraz szybciej, w większym stresie i niewiele trzeba, by komuś puściły nerwy - mówi Polowy.
Do groźnej sytuacji doszło pod koniec ubiegłego roku również we Wrocławiu. Do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przy ul. Kniaziewicza 29 przyszedł 60-letni mężczyzna, który z zapalniczką w ręku, groził pracownikom MOPS-u podpaleniem. Został obezwładniony przez jednego z pracowników, po czym trafił w ręce policji.
„Zrobię wam tu Maków”. Szaleniec groził podpaleniem pracownikom MOPS we Wrocławiu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?