Trzy istniejące już strefy płatnego parkowania: A, B i C - działają na podstawie uchwały rady miasta. Czwarta nie byłaby wyjątkiem. Różnica ma polegać na tym, że to mieszkańcy wnosiliby do rady miejskiej o utworzenie strefy D.
To na razie tylko pomysł, a jak funkcjonowałby w praktyce?
- Kierowca zameldowany we Wrocławiu pierwsze auto mógłby parkować wszędzie w strefie D za 100 zł rocznie, każde kolejne za 300 zł. Dla tych bez abonamentu będą bilety dobowe za 5 zł, tygodniowe za 20 zł i roczne za 300 zł - tłumaczy Tomasz Stefanicki. - Nawet niewielkie opłaty w strefie D zmotywują właścicieli nieużywanych samochodów do ich usunięcia. Do tego stworzymy narzędzie do lepszej kontroli kierowców parkujących w niedozwolonych miejscach, w tym przypadku chodników. Mieszkańcy zyskają wolną przestrzeń i nie będą już się martwić o miejsca postojowe - przekonuje Stefanicki.
Pomysł budzi mieszane uczucia. Urzędnicy spodziewają się sporów dotyczących tworzenia płatnych stref parkowania na osiedlach. Dlatego rekomendują, by w takich przypadkach ostateczną decyzję podejmowała rada osiedla.
- Mieszkałam na Kozanowie i Biskupinie. Miałam problemy ze znalezieniem wolnego miejsca. Jako mieszkaniec - uważam tę inicjatywę za dobrą, ale widzę inny problem. Goście, którzy będą mnie odwiedzać, musieliby płacić za postój w strefie, w której mieszkam. To mi już nie odpowiada - komentuje wrocławianka Martyna Fiołek. Dodajmy - nie będą musieli płacić każdorazowo, jeśli będą mieć wykupiony abonament na strefę D.
Innego zdania jest Jerzy Sznerch, przewodniczący zarządu osiedla Nadodrze i radny komisji komunikacji i ochrony środowiska urzędu miejskiego. - To idealne rozwiązanie. Widzieliśmy ten problem już dziesięć lat temu. Proponowaliśmy podobne rozwiązanie, ale urząd miejski zaproponował nam wtedy wykupienie drogi i zarządzanie nią. Myślę, że większość mieszkańców przystałaby na ten pomysł - mówi.
Takie rozwiązanie to nie nowość. Mieszkańcy okolic Politechniki Wrocławskiej zauważyli podobny problem w przypadku swoich ulic, które były zastawiane samochodami studentów. Interweniowali w urzędzie miejskim, a ten przychylił się do ich prośby i utworzył w wyznaczonych miejscach strefy płatnego parkowania. Studenci oczywiście protestowali, ale nic nie wskórali. Później uczelnia wybudowała im parking.
We Wrocławiu płatnymi strefami parkowania zarządza Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta. Jego pracownicy twierdzą, że problem parkowania dotyczy każdego miasta, ale są gotowi do wprowadzenia nowych stref jeśli tylko mieszkańcy wyrażą taką chęć i rada miasta to uchwali. Zwracają jednak uwagę na inne kwestie.
CZYTAJ WIĘCEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
- Trzeba się zastanowić, co zrobić z osobami, które są mieszkańcami Wrocławia, ale nie mają tutaj meldunku. A po drugie - co się stanie z samochodami, które znikną z ulic? Kierowcy mogą zacząć szukać miejsc w podwórkach - mówi Ewa Mazur ze ZDiUM.
Mimo wykupionego abonamentu na parkowanie w strefie D, żaden mieszkaniec nie będzie miał zapewnionego miejsca do parkowania. Nie wiadomo też, jak ma wyglądać kontrolowane upoważnionych do pakowania. - Mogłaby to robić straż miejska albo ZDiUM. Może pojawić się też inne rozwiązanie - wyjaśnia Stefanicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?